Polski „bullshit”. Marszałek Sikorski stanowi wypadkową funkcjonowania systemu władzy PO-PSL

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Marcin Obara
fot. PAP/Marcin Obara

Na co człowiekowi świstek z napisem, że studiował, lizał dupy profesorom i opierdalał się przez 4, 6 czy 8 lat? (…) Gdy coś umiesz, to umiesz, jak nie umiesz, to nie umiesz…

— pisał amerykański doktor-psycholog, z zamiłowania literat William Wharton.

Gdyby ten laureat National Book Award żył w naszym kraju, pewnie dopisałby suplement do swej definicji niedojdów: fenomen Platformy Obywatelskiej, gdzie można nic nie umieć, kompromitować siebie i otoczenie, ba, cały kraj, a mimo to figurować na świeczniku.

Trzeba mieć zaawansowaną jaskrę umysłową, by nie widzieć wszystkich tych parlamentarno-rządowych animacji, wszystkich tych starań, żeby - jak to ujął George Orwell - „łgarstwa brzmiały prawdziwie, głupie mordy wyglądały szacownie, a wiatr miał pozór solidnej materii”.

Nazwiskami, które potwierdzają ten stan rzeczy można sypać jak z rękawa. Daruję sobie. Jedna wszakże postać sama dopomina się o szczególne wyróżnienie: marszałek Sejmu, wcześniej szef polskiej dyplomacji, jeszcze wcześniej minister obrony narodowej Radosław Tomasz Sikorski, vel Radek Sikorski.

„Świstek z napisem, że studiował i lizał…” w oksfordzkim Pembroke College ma. Przy okazji należał do elitarnego Bullingdon Club, znanego głównie z popijaw, niemoralnego prowadzenia się jego członków, rozrób i dewastacji. Gwoli ścisłości, Sikorski studiował tam trzy lata, co dało mu najniższy stopień zawodowy Bachelor’a (licencjata). A, że potrafi zadbać o swoje - gdy minęło siedem lat, wystąpił do władz uczelni o przyznanie mu bez dalszej nauki tytułu Master’a (odp. magistra). Skoro taką możliwość stworzył ten uniwersytet, czemu nie miałby z niej skorzystać…

Po kilkuletniej przygodzie z dziennikarstwem, 29-letni „Radek”, wtedy jeszcze czeszący się z lewej strony na prawą, zasiadł za biurkiem wiceministra obrony narodowej w rządzie premiera Jana Olszewskiego, a potem wiceszefa polskiej dyplomacji w gabinecie Jerzego Buzka. Po ROP-ie i AWS ambitny Sikorski przytulił się do PiS, z jego listy trafił do Senatu i wkrótce został ministrem obrony w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego.

Kto jak kto, ale Sikorski potrafi się sprzedać. Premierowi Kaczyńskiemu służył zaledwie pół roku. Zdrada PiS i dołączenie do obozu przeciwników politycznych zapewniło mu na siedem kolejnych lat tekę ministra spraw zagranicznych w gabinecie PO-PSL Donalda Tuska, wreszcie - od ubiegłego roku, w podzięce ustępującego premiera za konsekwentne „dorzynanie watahy” - fotel marszałka Sejmu.

Czyż nie błyskotliwa kariera? „W Polsce czyli nigdzie” - jak pisał w swej grotesce „Ubu król” Alfred Jarry - owszem, ale ego Sikorskiego przerasta najwyższe szczyty Himalajów i bynajmniej nie zaspokaja jego ambicji. Tuż po smoleńskiej tragedii dworak z Chobielina chciał zająć pałac po tragicznie zmarłym prezydencie Lechu Kaczyńskim. Skuteczniejszy okazał się jednakże Bronisław Komorowski. Jeszcze niedawno Sikorskiemu marzyło się szefostwo w NATO czy choćby kierowanie unijną dyplomacją. I to nie wypaliło. Pominąwszy medialne kaczki powielane głównie w naszym kraju, nikt poważnie myślący w krajach UE nie brał pod uwagę jego kandydatury.

Największą bowiem umiejętnością Sikorskiego jest robienie wokół siebie wielkiego szumu, zazwyczaj z powodu własnej głupoty.

Jak wielkim trzeba być durniem „ze świstkiem”, aby bez upoważnienia, bez racji i bez sensu pchać się na marginesie tragedii w Tunisie przed mikrofony i wciskać ludziom niesprawdzone informacje o trupach na wyrost czy o żałobie narodowej? Jakim trzeba być cymbałem, aby rozpowszechniać w świecie, jak w wywiadzie dla serwisu Politico.com, sensacje, jakoby prezydent Rosji Władimir Putin proponował premierowi Tuskowi rozbiór Ukrainy, tego „sztucznego tworu państwowego” i zajęcie „polskiego miasta Lwowa”, co Sikorski odszczekiwał później, tłumacząc się dziurami w pamięci?

Rzecz charakterystyczna, ani ten, ani żaden inny z mnóstwa tego rodzaju popisów nie stanowił podstaw do zdymisjonowania przydatnego w PO Sikorskiego. Jak bardzo potrafi być przydatny, udowodnił tuż przed weekendem, wyłączając w Sejmie mikrofon, aby nikt nie posłyszał pytań posła PiS Bartosza Kownackiego w sprawie powiązań prezydenta Komorowskiego z WSI, ergo, wołomińskiego SKOK-u, który pod nosem finansowych nadzorców mógł przez dłuższy czas dokonywać miliardowych przekrętów.

A kto dziś pamięta niedawne zarzuty wobec samego marszałka Sikorskiego i eksministra spraw zagranicznych o naciągnięcie państwa na dziesiątki tysięcy złotych za użytkowanie prywatnego auta do celów służbowych…? To przecież drobiazg nie wart zawracania sobie głowy.

Czym poza rewelacjami dotyczącymi rozbioru Ukrainy wsławił się w kraju i poza granicami szef polskiego MSZ? Np. śmiertelnym argumentem, który wypalił do protestujących na kijowskim Majdanie, aby zmusić ich do podporządkowania się woli prezydenta Wiktora Janukowycza i Moskwy:

Jeżeli nie podpiszecie porozumienia (…), wszyscy będziecie martwi!

Nic dziwnego, że po takiej prezentacji sztuki dyplomacji przez Sikorskiego Polskę potraktowano jak piąte koło u wozu w późniejszych negocjacjach Niemiec i Francji z Ukrainą i Rosją. Pardon, dowodem francusko-niemiecko-polskiego „partnerstwa” w Trójkącie Weimarskim było np. wysłanie… wspólnych kondolencji do ofiar zestrzelonego, malezyjskiego samolotu i apel o pokój.

Jeszcze nie tak dawno, bo w 2009 r., minister Sikorski lobbował:

Rosja jest potrzebna do rozwiązywania europejskich i globalnych problemów. Dlatego za słuszne uważam przyjęcie jej do NATO.

Dziś w oczach marszałka Sikorskiego Rosja to paskudny agresor, który pali, gwałci i łamie wszelkie traktaty, włącznie z kartą Narodów Zjednoczonych. Sikorski wzywa więc Zachód do zdecydowanej postawy, zgodnie z maksymą, która - jego zdaniem - przyświeca polityce polskich władz, że „słabość prowokuje, siła odstrasza”.

Wszystko to byłoby śmieszne, gdyby nie wydarzyło się naprawdę. Ale bez wątpienia największym, epokowym osiągnięciem Sikorskiego, z którym na trwałe przejdzie do historii Polski i Europy, był jego tzw. hołd berliński. Oto, jako pierwszy szef dyplomacji wolnego kraju, Sikorski z własnej woli zażądał podczas wystąpienia w Berlinie objęcia przez Niemcy przywódczej roli na naszym kontynencie.

Jakiż to „mądry i śmiały polityk”, wytłuszczał w tytule dziennik „Frankfurter Rundschau”. Niemcy wybaczyli mu nawet wcześniejszą „śmiałość”, gdy w roli ministra obrony w rządzie PiS porównywał  ich gazową okrężnicę po dnie Bałtyku z Rosji:

To była tradycja Locarno, to jest tradycja paktu Ribbentrop – Mołotow.

Młody był, to głupi, na dodatek pod złym wpływem, teraz dojrzał, o czym najlepiej świadczy nagranie jego mądrego dyskursu z byłym wicepremierem i ministrem finansów Jackiem Rostowskim o „kompletnym Bullshit’cie” - „fałszywym poczuciu bezpieczeństwa”, „frajerskim” i „szkodliwym” sojuszu Polski z USA i „robieniu laski” Amerykanom.

Dostosowując się do erotycznej retoryki Sikorskiego można powiedzieć, że on sam jest tak w sobie zakochany, iż pewnie zamiast fotografii żony nosi w portfelu zdjęcie swojej prawej dłoni. Dla mocodawców Sikorskiego o jego predyspozycjach i przydatności do pełnienia wysokich urzędów w państwie świadczy przede wszystkim to, że wie jak „zajebać PiS”, co notabene wyłożył w tej samej rozmowie koledze Rostowskiemu. Dowiódł przy tym, że pod względem mentalnym i językowym bliższy jest mu ruskie knajactwo niż oksfordzka angielszczyzna.

Można rzec, Sikorski stanowi wypadkową funkcjonowania systemu władzy PO-PSL. Jak to możliwe, że po tak wielu kompromitacjach, które w demokratycznych krajach w każdym z osobna przypadku skończyłyby się jego politycznym niebytem, Sikorski wciąż trwa na świeczniku?

Odpowiedzi udzieliła osoba bodaj najbardziej kompetentna, minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz: bo żyjemy w „teoretycznym państwie polskim”, które „praktycznie nie istnieje”…

CZYTAJ WIĘCEJ: Olejnik z Żakowskim chłoszczą Sikorskiego: „Plecie, wpadł w bagno, potrzebuje relaksu”…

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych