Popis prezydenckiego ministra prof. Tomasza Nałęcza po raz kolejny dowiódł, że mamy w Polsce podwójne standardy. Że te podwójne standardy to nie jest tylko wymysł opozycji, która czuje się pokrzywdzona tym, że przegrała kilka wyborów z rzędu.
Przede wszystkim z ust ministra Nałęcza padły słowa o „nieuczciwym ataku”. Tylko że Andrzej Duda wprost o Bronisławie Komorowskim mówił niewiele, zdecydowanie częściej odnosił się do obozu, z którego wywodzi się urzędujący prezydent. Fakt faktem Bronisław Komorowski o kandydatach wprost też raczej nie mówi – zdecydowanie częściej używa aluzji do ich słów, jak to było ze propozycją reformy emerytalnej (którą postuluje Andrzej Duda) czy reformą prawa (propozycja Magdaleny Ogórek).
Natomiast rękawice bokserskie w drużynie Bronisława Komorowskiego założyli jego współpracownicy i stronnicy – od Ewy Kopacz po wspomnianego już prof. Nałęcza.
Najgłośniejszym echem odbiła się wypowiedź prezydenckiego ministra, który obszedł stacje telewizyjne i radiowe głosząc, że widzi przy Andrzeju Dudzie duch Barbary Blidy. Oskarżenia kuriozalne, ale nie czas i miejsce się do nich odnosić. Jednak wyobraźmy sobie gdyby jakiś współpracownik Andrzeja Dudy powiedział, że przy Bronisławie Komorowskim widzi duch śp. pary prezydenckiej. Jestem wręcz pewna, że taka wypowiedź zdominowałaby kampanię wyborczą, a na jej autora posypałyby się gromy. W mediach padłyby oskarżenia o „granie trumnami” (Leszek Miller), „taniec na grobach” (Andrzej Halicki) czy „nekrofilię” (autor: Władysław Bartoszewski). Natomiast po takich słowach prof. Nałęcza cisza…
W tej samej wypowiedzi prof. Nałęcz apelował też do dziennikarzy o to by pytali Andrzeja Dudę o sprawę Barbary Blidy. Jeżeli tak, to czemu nie apeluje do dziennikarzy aby pytali Bronisława Komorowskiego o sprawę katastrofy smoleńskiej. Do dziś wiele osób zastanawia kwestia szybkiego przejmowania obowiązków głowy państwa – choćby wspomnieć tylko jedną kwestię.
Także premier Kopacz rozpoczęła już prowadzenie kampanii w imieniu Bronisława Komorowskiego. Dziś na łamach „Gazety Wyborczej” mówiła, że jeżeli Andrzej Duda zostanie prezydentem, to z tylnego siedzenia będzie rządził Jarosław Kaczyński. Ciekawe, że mówi to właśnie Ewa Kopacz, której przecież od początku zarzuca się, że jest tylko marionetką w rękach Tuska, który wciąż pociąga za sznurki w polskiej polityce.
To dowodzi, że kampania będzie brutalna i nierówna. Nierówna nie tylko z powodu przychylności największych mediów wobec Andrzeja Dudy. Także dlatego, że Andrzej Duda osobiście odnosi się do swoich kandydatów, a Bronisław Komorowski posługuje się w tym celu swoimi stronnikami i współpracownikami.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/233430-podwojne-standardy-gdyby-ktos-ze-wspolpracownikow-andrzeja-dudy-wypowiedzial-sie-podobnie-do-prof-nalecza-spadlyby-na-niego-gromy-o-gre-trumnami
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.