Rząd otwiera oczy niedowiarkom. Choćby i na siłę. Robi to czym może: pendolino, e-podręcznikiem, itd.

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. YouTube/mikrobkolej
fot. YouTube/mikrobkolej

Władza się uparła, że zakupionym Pendolino, na przekór wszystkim, musi otworzyć oczy niedowiarkom i na siłę te oczy otwiera. Niestety niektórym z powodu tego otwierania zaciskają się pięści. Konkretnie tym, którzy przez Pendolino spóźniają się do pracy.

Dzieje się tak, bo na trasie między Opolem, a Fosowskiem składy Przewozów Regionalnych muszą regularnie przepuszczać pociągi InterCity, informuje portal www.nto.pl. Chociaż miało być lepiej, jest niestety gorzej. Ale to przecież nic nowego w naszej rzeczywistości. Pasażerowie spodziewali się, że będą mogli szybciej dotrzeć do pracy, bo kolej wyremontowała tory. Podróż do Opola miała być więc krótsza. Nic z tego. Pociągi Przewozów Regionalnych kursują nawet z półgodzinnym opóźnieniem. Nie dość, że później startują, to jeszcze nie ma gwarancji, że jak wyjadą punktualnie, to dotrą o czasie. Wszystko dlatego, że linia na tej trasie jest jednotorowa i pociągi muszą czekać w Ozimku albo w Chrząstowicach na bocznym torze, żeby dać pierwszeństwo Pendolino i innym składom InterCity. W drodze powrotnej jest podobnie. Zdaniem pracowników kolei ktoś upchnął na jednej linii za dużo pociągów.

Gdy jednak przypomnimy sobie opublikowane niedawno przez GPC nagrania z byłym ministrem tarnsportu, Sławomirem Nowakiem w roli głównej, to od razu uświadamiamy sobie, gdzie ma władza tych, którzy ją kiedyś wybrali. Marnowanie publicznych, czyli naszych pieniędzy, jak nic potrafi ubawić eksministra. Tak wynika z rozmowy, którą prowadził z byłym wiceministrem finansów Andrzejem Parafianowiczem oraz wiceprezesem Przedsiębiorstwa Eksploatacji Rurociągów Naftowych (PERN) „Przyjaźń” Dariuszem Zawadką. Panów ubawił fakt, że PKP przepłaciłymiliony złotych za bezpieczeństwo informacji.

Zawadka: Za 30 to bezpieczeństwo informacji zrobili. Coś, co było warte może z 80 tys.

Nowak: Ha, ha, 20 baniek, k…a.

Zawadka: Jak ja to zobaczyłem, to, k…a, po prostu mówię, co to jest?.

Nowak: Bezpieczeństwo informacji i certyfikaty ISO. Wdrożenie norm jakości. 20 baniek wzięli za to od PKP. A spółka nawet z Grupy PKP, która ma te same uprawnienia itd. PKP Informatyka chciała to zrobić za 500 tys. zł. Tamci 20 coś milionów, a ci 500 tys. No i wzięli tą za 20 baniek.

Parafianowicz: Im ten miś droższy, tym…?.

Nowak: Tym? Otwieramy oczy niedowiarkom.

Być może Bareja by się uśmiał, ale nam już nie musi być do śmiechu, gdy widzimy jak marnuje się nasze ciężko zarobione pieniądze.

Perypetie z Pendolino można porównać do MEN-owskiej „Cyfrowej Szkoły” i e-podręcznika będącego jej elementem. Nic to, że nie wiadomo, kto, gdzie, jak i kiedy, nic to, że nie ma torów, ale show must go on.

Czytaj także: Na naszych oczach edukacja obraca się w kamieni kupę

Cierpiące na biegunkę pomysłów MEN, wciąż chce coś reformować. I nic to, że wykonanie fatalne, że nim jakiś pomysł dociągnie się do szczęśliwego finału, urzędnicy rzucają się już na następny, a z poprzednim niech się dzieje, co chce. Określenie „cyfrowa szkoła” brzmi dumnie, ale naprawdę lepiej byłoby, żeby MEN skoncentrował się w pierwszej kolejności na zwykłej szkole. Na tym, żeby dzieciaki nie musiały siedzieć w przeładowanych klasach, żeby nie musiały ćwiczyć na korytarzu, żeby mogły korzystać z przyzwoitych toalet czy chociaż z przyzwoitego, nie rozpadającego się podręcznika i żeby wreszcie były bezpieczne. Kto by się jednak przejmował takimi szczegółami. Przecież MEN tą cyfrową szkołą i tym e-podręcznikiem, z którego gro dzieci nie będzie miało nawet jak korzystać , otwiera oczy niedowiarkom. To już weszło temu rządowi w krew.

Autor

Nowy portal informacyjny telewizji wPolsce24.tv Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych