Dureństwa Pani Premier i jej ministrów nie powinny od dawna dziwić. Jeśli jest inaczej, to feler tkwi po stronie elektoratu

fot. premier.gov.pl
fot. premier.gov.pl

Festiwal walorów intelektualnych ekipy Pani Premier trwa początku istnienia tego ansamblu, choć znaczna część zasobów jego myśli została radośnie przejęta od wybitnych poprzedników. Cóż, jeśli poprzedni lokator apartamentów przy ul. Parkowej, co kilka dni latał sobie specjalnym samolotem, czasem nawet z partnerem córeczki, do Gdańska i po pokopaniu gały wracał, Sikorski Radosław mógł bez trudu wmawiać sobie i nam, że jest facetem wielce oszczędnym, bo żądał na swój prywatny samochód tylko kilka tysięcy rocznie. A mógł przecież dodać do tego rachunki za tramwaje, kolejki linowe, dorożki, statki żeglugi śródlądowej i morskiej, a nawet trolejbusy. Że co? Że trolejbusy prawie po Polsce nie jeżdżą? A prywatny samochód Pana Marszałka jeździł?

Ponadto Pan Marszałek dokonał na naszych oczach, no – na oczach około dwustu osób, niepodważalnego cudu. Nawiązującego do historii. Oto odważnie przedstawił rachunek na kwotę nieco mniejszą niż 14 tysięcy złotych. Znając liczbę biesiadników – około 200 osób, musiał na pewno stać przy stole i pomnażać. Łamać chleb, ciąć plastry szynki, rozmnażać ośmiorniczki, ostrygi, łososie, powiększać objętość naczyń z sosem tatarskim, andaluzyjskim, a pewnie i z cumberlandem. Z półmiska pełnego zajęczego combra na pewno uczynił Pan Marszałek półmisków dwadzieścia, a z giczy należących do jednego jagnięcia zrobiło się w tych samych, zręcznych dłoniach sztuk sto. Albo i więcej. Któż by liczył w tak dostojnym gronie…

Ostatnio Nowak Sławomir postanowił także przedstawić rachunek za przewóz jego wybitnej postury z Warszawy do Gdańska, więc pewnie znajdzie się też rachunek za jazdę powrotną. Pendolinem, jakże inaczej. Nie dość, że zafundował nam tę przyjemność płacąc naszymi pieniędzmi prawie dwa razy drożej, niż polskiemu wytwórcy, to jeszcze musimy się złożyć na wycieczki byłego, wybrylantowanego. Tego, co to ogłosił, że właściciel butów, które on, Nowak Sławomir musiał każdego ranka pucować, jest geniuszem, który zdarza się, najczęściej, raz na jeden wiek. Czy taki ktoś powinien dysponować publicznymi milionami? Podwykonawcy autostrad znają najlepszą na to odpowiedź.

A teraz jeszcze inna Pani Minister. Lena Kolarska – Bobińska. Profesor socjologii, studiowała tu i tam. Uważała za stosowne publicznie zając się zdrowiem jednego z dziennikarzy.

CZYTAJ: Kompromitacja! Minister nauki po chamsku zaczepia znanego dziennikarza: „Cała Polska odchudza red. Semkę”

Próbując wciągnąć w to „całą Polskę”. Dziennikarz jest osobą w swym fachu wybitną, więc na pewno machnie na to ręką, ale jeśli podczas studiowania przyszła Pani Profesor tyle czasu zmitrężyła, by coś zrozumieć, a w końcu okazało się, że niczego nie pojęła – zgroza! Późniejsze przeprosiny tej oceny zmienić nie mogą. Tym bardziej, że rząd, w którym zasiada doprowadził służbę zdrowia do ruiny, głównie rękami szefowej Pani Minister od nauki.

PS. Korzystając z nowego obyczaju, uprzejmie informuję, że kamizelkę widoczną na zdjęciu uszyła mi pewna dobrze znana firma; wspomnienie po bujnej niegdyś fryzurze doprowadzam do higieny przy pomocy szamponu w pojemniku o kolorze niebieskim; okulary które noszę prawie od zawsze, przygotowują mi w znanej od dziesięcioleci krakowskiej firmie optycznej. Wiem, że nie nadaję się na premiera, więc producentów skarpetek, portek i pasków do nich wymieniać nie będę. Niech żyje rząd elity narodu! Rząd wybitnych przedstawicieli ludzi z klasą, kulturą, obyciem i nieograniczonej wprost uczciwości! Rząd marzeń. Marzących w Berlinie i Moskwie! Da zdrastwujet!

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych