Miałem przyjemność spotkać w sobotę człowieka z Anglii, który powiedział, że gdyby tam było 20% głosów nieważnych, a przy tym tak lekceważący ton instytucji publicznych, to byłoby to coś nie do pomyślenia
— mówił Piotr Zaremba na antenie radia tok fm, komentując nadużycia i nieprawidłowości wokół wyborów samorządowych.
W formule trzy do jednego publicysta „wSieci” stawiał czoła trzem paniom: Agacie Nowakowskiej i Dominice Wielowieyskiej z „Gazety Wyborczej” oraz Karolinie Wigurze z „Kultury Liberalnej”.
Audycja rozpoczęła się od kwestii tłumaczeń Adama Hofmana, który odpierał zarzuty na łamach tygodnika „wSieci”.
Zaremba przekonywał, że w tej sprawie jest wiele niejasności, które powinny zostać wyjaśnione przez odpowiednie instytucje.
Chciałbym się dowiedzieć, jak jest naprawdę. Hofman przedstawia bardzo precyzyjny i konkretny scenariusz – jeśli kłamie, to odpowiednie służby sejmowe mają odpowiednie narzędzia, by to sprostować. Tu nie ma miejsca na ocenę – niezależnie od prokuratury jest jeszcze kwestia odpowiedzialności politycznej i to powinno wyjaśnić się wcześniej.
— mówił.
Publicysta „wSieci” dodawał, że to nie jest dyskusja o tym, czy lubi się Hofmana czy nie.
Jeśli Kancelaria Sejmu wydawała każdemu posłowi pieniądze, które są równowartością najtańszego przelotu samolotowego – a to twierdzi Hofman -, to główny ciężar winy spoczywa na władzach sejmowych
— zaznaczył Zaremba.
O wiele ostrzej sprawę widziała Agata Nowakowska. Dziennikarka „Wyborczej” jest przekonana o winie posłów PiS:
Sprawa jest jasna, widzieliśmy te dokumenty i tam jest jasna deklaracja, że poseł wybiera się w podróż własnym samochodem. (…) Z przecieków wynika, że oni się przede wszystkim boją odpowiedzialności prawnej; nawet nie tego, że zostali wyrzuceni z klubu. I tę kwestię rozstrzygnie prokuratura, ale władze klubu PiS też nie miały wątpliwości…
— mówiła Nowakowska.
Nie chciała jednak równie mocno potępić „wycieczek” Radosława Sikorskiego opisanych przez „Wprost”.
Sikorski był ministrem i jednocześnie był posłem… To sprawa do zbadania: jeśli miał jakieś wizyty poselskie, to jeździł na nie samochodem niesłużbowym. Sprawę powinien wyjaśnić Sejm
— stwierdziła.
Drugą część dyskusji zdominowała sprawa zapowiedzianego na 13 grudnia marszu w obronie demokracji, który organizuje Prawo i Sprawiedliwość.
Dziennikarka „Kultury Liberalnej” zwracała uwagę na „typ prawicy”, jaki jest zapraszany.
Chodzi o to, którą prawicę Jarosław Kaczyński wybrał do tego marszu… Cały marsz jest organizowany pod mottem, że wybory zostały sfałszowane i to przykład daleko idącej radykalizacji w polskiej polityce. Takie hasła przestają cokolwiek oznaczać
— oceniła.
Z kolei Wielowieyska dopytywała Zarembę o wsparcie idei marszu przez reprezentantów konserwatywnych mediów.
Czuję się jak na zebraniu, gdzie jestem w roli rozliczanego działacza ZMP… To dwie kwestie. Pierwsza dotyczy tego, jak duże były nieprawidłowości przy wyborach. Miałem przyjemność spotkać w sobotę człowieka z Anglii, który powiedział, że gdyby tam było 20% głosów nieważnych, a przy tym tak lekceważący ton instytucji publicznych, to byłoby to coś nie do pomyślenia
— mówił publicysta „wSieci”.
Odnosząc się do kwestii uczestnictwa dziennikarzy w komitecie poparcia dla marszu, Zaremba zwracał uwagę, że w różnych krajach wypracowane są w tej sprawie różne standardy.
Druga sprawa to zaangażowanie dziennikarzy. Byłem dość przywiązany do modelu dystansu między politykami i dziennikarzami. Twój naczelny był przez długi czas posłem i dziennikarzem… Ci ludzie dziś uznają, że czasy są specyficzne, a stając obok polityków demonstrują swoje niezadowolenie na to, co dzieje się w kraju
— tłumaczył Zaremba.
Wigura przekonywała jednak, że organizowanie marszu przy mówieniu o „sfałszowaniu wyborów” jest czymś nie do pomyślenia.
To kolejna dyskusja i my się wszyscy zgadzamy, że było mnóstwo nieprawidłowości i że jest poważny problem. Ale mówienie, że wybory sfałszowano jest zmarnowaniem bardzo mocnego słowa. Jeśli nazywamy wszystko sfałszowaniem, to nie nazywamy rzeczywistości!
— irytowała się publicystka „Kultury Liberalnej”.
Nowakowska wtórowała jej, przekonując, że to sytuacja nienormalna, gdy mówi się o możliwości sfałszowania wyborów i to przy wsparciu dziennikarzy i biskupów.
Niezależność dziennikarska polega na tym, że ja relacjonuję poglądy obu stron. A są dziennikarze, którzy pracują w mediach finansowanych bezpośrednio przez partię polityczną. (…) Ci dziennikarze wchodzą w ten marsz, to jest kuriozalne…
— oceniła.
Zaremba ripostował:
Łatwo to mówić dziennikarzom gazet finansowanym obfitym strumieniem pieniędzy i reklam ze Skarbu Państwa. To zupełnie nieporównywalne. (…) Tradycja kształtuje się na poziomie realiów. Strona prawicowa jest słabsza, więc pewnie przytula się bardziej do polityków, co mnie osobiście nie cieszy, ale oni reprezentują poglądy „pisowskie” tak jak wy prezentujecie pomysły rządowe
— mówił dziennikarz „wSieci”.
svl, tokfm
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/225035-piotr-zaremba-do-dziennikarek-wyborczej-to-nie-jest-kwestia-czy-sie-lubi-hofmana-czy-nie-jesli-klamie-to-sikorski-i-sejm-maja-narzedzia-by-to-sprostowac