Komorowski już w środku kampanii wyborczej. Oskarża PiS o cyniczną, bezwzględną walkę polityczną

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Jacek Bednarczyk
fot. PAP/Jacek Bednarczyk

To jest coś według mnie szkodliwego z punktu widzenia demokracji. Jest to jakiś element gry partyjno-politycznej

— oskarżał w rozmowie z Radiem RMF.FM prezydent Bronisław Komorowski Prawo i Sprawiedliwość, które mówi o możliwości sfałszowania wyborów samorządowych, zwłaszcza na poziomie sejmików wojewódzkich.

CZYTAJ: Macierewicz: „Przynajmniej w zakresie wyborów do sejmików wojewódzkich wybory zostały sfałszowane”. NASZ WYWIAD

To jest bardzo poważne oskarżenie, oskarżenie w gruncie rzeczy pod adresem całej Polski

— uznał nawet Komorowski.

Czy tak powinien zachowywać się ponadpartyjny prezydent RP? Zamiast studzić emocje, szukać rozwiązań, które byłyby do zaakceptowania przez wszystkich, dolewa oliwy do ognia, podnosi poziom sporu politycznego stawiając pod pręgierzem swoich przeciwników politycznych i byc głuchym na ich protesty lub tendencyjnie przekręcać ich wątpliwości? Nie powinno to dziwić, jeśli się uświadomi, że za pół roku mamy kolejne wybory - tym razem prezydenckie. Na razie prezydent udaje jednak, że kampanii nie ma - ale o tym później.

Jeżeli się stawia zarzut fałszerstwa to trzeba to umieć udowodnić.

— grzmiał Komorowski, wykluczając nawet możliwość pochylenia się nad postulatami Prawa i Sprawiedliwości, np. w sprawie skrócenia kadencji obecnych sejmików, nawet jeśli nie ma większego sporu, przynajmniej co do tego, że chociaż w części intencja głosujących wyborców została wypaczona.

Realia prawne są takie, że nie ma możliwości powtórzenia wyborów poza decyzją sądu. Jeśli sąd wyda taki werdykt - w poprzednich wyborach niektóre sądy wydawały takie werdykty - to wtedy jest ponowne głosowanie w jednym z okręgów wyborczych, a nie w całej Polsce.

Owszem prezydent przyznawał…

Ja sądzę, że gdzieś tutaj popełniono dużą ilość błędów - mogą się zdarzyć błędy na poziomie komisji wyborczych: nadambitny radny, niekoniecznie konsekwentny wójt

Jasne, trudno, stało się, a winnym tej sytuacji jest oczywiście… Prawo i Sprawiedliwość, bo było w parlamencie, który zaakceptował zmianę sposobu liczenia (nierozpoznawania) głosów nieważnych.

Warto przypomnieć tym autorom i siłom politycznych - to był cały parlament - że jeśli się popełniło błąd to przynajmniej należy deklarować wolę współpracy w wycofaniu się z tego błędu a nie wysadzać cały system w powietrze.

Na taką kolejną, zdumiewającą i jednostronną ocenę zareagował nawet prowadzący rozmowę Konrad Piasecki, bardziej stwierdzając niż pytając, że Komorowski kontynuuje swoją narrację o odmętach szaleństwa, w których pogrążają się ci, którzy mówią o fałszerstwie…

Powiem więcej - dzisiaj widzę to raczej jako przejaw takiej cynicznej, bezwzględnej walki politycznej, chęć zmobilizowania własnych wyborców a jednocześnie zakwestionowania wyniku wyborów, który wydawał się, że nie jest po myśli politycznej konkretnego środowiska.

To konkretne środowisko to aby nie Prawo i Sprawiedliwość? I można by tylko westchnąć - kto tu mówi o cynizmie, bezwzględnej walce politycznej i chęci zmobilizowania własnych wyborców…

Pogrążającego się w ataku na PiS prezydenta próbował mitygować dziennikarz, wskazując, że jednak „podczas wyborów wydarzyło się wiele rzeczy smutnych i niedobrych, które irytowały i zniechęcały”.

Mówiłem, że wiele zjawisk jest niepokojących i należy je poprawić. Mówiłem o tym w tej chwili - także zmianę systemu liczenia głosów. Trzeba zmienić także system elektronicznego czy komputerowego sumowania głosów. To są ewidentne błędy, które popełniono. Ale jakie wnioski się z tego wyciąga? Jedni mogą wyciągać wnioski: „poprawmy system”, a inni mówią: „rozwalmy go do końca”.

Ci inni, to oczywiście PiS…

Lekko zdesperowany Piasecki pyta w końcu rozmówcę, czy jest absolutnie przekonany że „wszystkie te irytujące błędy nie wypaczyły wyniku wyborczego”…

Są stawiane zarzuty albo nie do końca udokumentowane, bo tak ogólnie rzuca się w eter: „Sfałszowano wybory”, albo mówi się o tym, że zafałszowało sytuację - a to jest już o wiele łagodniejsze stwierdzenie - właśnie to zjawisko niemożności podzielenia głosów, liczonych odrębnie głosów nieważnych - błędnie wypełnionych i pustych.

Nie, panie prezydencie, nie chodzi tylko o niemożność rozpoznania z jakiego powodu głos był uznany za nieważny, ale o ich skalę, szokujący fakt, że „mylili się” na korzyść PSL wyłącznie wyborcy PiS i ordynarne „poprawianie” wyników wyborów, jak to miało miejsce chociażby na Śląsku…

Trzeba w tym pomóc, a nie przeszkadzać, nie jątrzyć jeszcze bardziej

— oskarżał Komorowski. Ciekawe kogo?

Ale te wszystkie irytujące błędy i inne „niepokojące zjawiska” nie przeszkadzają Komorowskiemu oświadczyć, że…

W moim przekonaniu przede wszystkim wygrała polska demokracja i polska samorządność.

… co znowu sprowokowało Piaseckiego do sarkastycznej riposty:

To zwycięstwo polskiej demokracji takie troszeczkę kulawe.

Czy wyborcy przed drugą turą mogli poczuć się zniechęceni takim potraktowaniem ich głosów? Według prezydenta nie, choć oczywiście PiS-owi o to chodziło.

Nie było spadku frekwencji w stosunku do wyborów sprzed 4 lat, co groziło właśnie ze względu na wysunięcie takich armat, kolubryn, oskarżeń o sfałszowanie wyborów.

Na koniec rozmowy Piasecki spytał o dziwne wstrzymywanie się przez Komorowskiego z deklaracją, że będzie ubiegał się o reelekcję.

Rzeczywiście, nie spieszę się z tą decyzję. Ale przypomnę, że kalendarz wyborczy zaczyna bić od momentu, kiedy marszałek sejmu Radosław Sikorski podejmie decyzję o wyznaczeniu terminu, w którym się wybory odbędą. Wtedy wszystko zacznie się dziać. Także i moje decyzję będą zapadały - nie wyprzedzając tych decyzji marszałka tylko dostosowując się do decyzji marszałka

— kolejny raz, wymijająco zbył ten temat. A czy jego walka, z Andrzejem Dudą, oficjalnym kandydatem Prawa i Sprawiedliwości będzie elegancka?

Pytanie zawsze o sposób konkurowania - może być mniej lub bardziej elegancki. Może być oparty o pomówienia i inwektywy albo o dyskusję merytoryczną. Ja wyrażam głęboką nadzieję, że kampania w Polsce będzie spokojną, merytoryczną a nie opartą o agresję

— zarzekał się Komorowski.

Ale czy tej nadziei nie podważa już powyższy wywiad prezydenta? Czy aby to już nie była czysta agresja pod adresem największej, opozycyjnej partii. Można było wręcz odnieść wrażenie, że to już apogeum kampanii wyborczej i pan prezydent nie jest w stanie powstrzymać się, żeby przy każdej, nawet luźnej okazji nie zaatakować konkurencyjnego Prawa i Sprawiedliwości.

kim, RMF.FM

Śledź NASZ RAPORT z przebiegu wyborów! Kliknij i bądź na bieżąco!

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych