Unia tuczy dygnitarzy: milion euro na odchodne dla Barroso, 174 tys. zł na „dzień dobry” dla Bieńkowskiej. To niemoralne!

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. premier.gov.pl
fot. premier.gov.pl

Nie wszyscy w Unii Europejskiej opływają w dostatki i mogą szastać pieniędzmi na lewo i prawo. Niestety z Brukseli tego nie widać, o czym świadczy uposażanie unijnych dygnitarzy niczym monarchów.

Wspólnota jednoczy nie tylko bogate Niemcy, Francję, czy Wielką Brytanię, ale też kraje borykające się z kryzysem, a często biedą i bezrobociem. W tym kontekście wręcz niemoralne jest tuczenie unijnych krezusów ogromnymi porcjami euro, wkładanymi im do gardeł (czytaj: kieszeni) przy każdej okazji.

Jose Manuel Barroso, który przez ostatnią dekadę pełnił w Brukseli funkcję szefa Komisji Europejskiej, ma zainkasować na odchodne, w ciągu trzech najbliższych lat, milion euro, głównie tytułem „reintegracji”, którą musi – biedaczek – przejść teraz w ojczystej Portugalii.

CZYTAJ WIĘCEJ: Bajońska odprawa dla Barroso: milion euro na „reintegrację”! Tuskowi też tyle dadzą?

Co to znaczy? Czy Barroso do tego stopnia zintegrował się z UE, że zagraża to jego życiu i zdrowiu, więc musi przejść niezwykle kosztowną operację „reintegracji”? Zdaje się, że w Brukseli nie pobierał zasiłku dla bezrobotnych, tylko miał pensję idącą, wraz z dodatkami, w dziesiątki tysięcy euro miesięcznie. Czy przez dziesięć lat nie zdołał odłożyć nieco „grosza” na ułożenie sobie życia po zakończeniu unijnej kariery?

Podobnie ma się sprawa z Elżbietą Bieńkowską, która na „dzień dobry” ze stanowiskiem unijnej komisarz zainkasowała „dodatek powitalny” w wysokości 174 tys. zł.

CZYTAJ TEŻ: Tajemnica rozkoszy na randce z TVN: Bieńkowska zgarnęła spacerkiem 174 tys. zł!

Zapewne nie mniej na przywitanie z Brukselą dostanie Donald Tusk. Dość szczególna to „pomoc socjalna”, bo skierowana do osób, które nie ruszają za granicę na przysłowiowy zmywak, lecz obejmują wynagradzane sowitą pensją wysokie stanowiska (Bieńkowska – 87 tys. zł miesięcznie, Tusk – ponad 100 tys. zł miesięcznie).

Ktoś może powiedzieć: a co mnie obchodzi na co Unia wydaje pieniądze, chcą pakować miliony euro do kieszeni eurokratów, to niech pakują - nie mój cyrk, nie moje małpy. Jeśli jednak mamy poważnie traktować to, że Unia Europejska nie tylko z nazwy jest WSPÓLNOTĄ, nie można przymykać oczu na jawne plądrowanie wspólnej kasy.

Ci, którzy decydują o transferze bajońskich kwot do kieszeni unijnych oligarchów powinni pamiętać – to się może skończyć rewolucją.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych