Pani Ewa stawia do kąta swawolnego Radzia, czyli wojna w platformerskim przedszkolu. Zabawek dostarczy Putin?

fot. PAP/Jakub Kamiński
fot. PAP/Jakub Kamiński

Kopacz zrugała Sikorskiego jak nauczycielka rozkapryszonego uczniaka. Napuszonemu Radziowi należała się reprymenda, ale zastanawiająca jest swoboda, z jaką premier stawia do kąta, bądź co bądź, drugą osobę w państwie.

CZYTAJ WIĘCEJ: Ewa Kopacz wściekła na Sikorskiego: „Nie będę tolerować takich zachowań!”

Reakcja Kopacz wskazuje, że sprawa „rozbioru Ukrainy” nie wzięła się z przypadku. Radosław Sikorski znany jest z megalomanii, co objawia się m.in. rozkoszą brylowania w mediach, zwłaszcza zachodnich. Z laską marszałkowską w dłoni nie wzbudza już takiego zainteresowania jak w czasach dzierżenia teki ministra spraw zagranicznych. A i tematy do ćwierkania na Twitterze jakby się kurczyły.

Ujawnienie propozycji rozbioru Ukrainy, jaką w 2008 r. Władimir Putin miał złożyć Donaldowi Tuskowi, trudno jednak uznać za głupią wpadkę Sikorskiego, wynikającą z ego wielkości dinozaura. Były szef MSZ jest zbyt doświadczonych politykiem, który już z niejednego pieca wyjadał polityczny chleb, żeby nie zdawać sobie sprawy z wagi przytoczonych przez siebie faktów.

Ujawnienie szokującej oferty Putina, złożonej Tuskowi, nie uderza przecież w Sikorskiego, który nawet nie brał udziału w tej rozmowie. Sprawa „rozbioru Ukrainy” jednoznacznie obciąża natomiast byłego premiera. Tusk nie ujawnił propozycji Putina, nie odciął się od niej, nie poinformował o zdarzeniu śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Dalej prowadził politykę zbliżenia z Rosją, jakby nic się nie stało. Mało tego - czynił to również po tragedii smoleńskiej.

Czym więc kierował się Sikorski, upubliczniając przez amerykański portal „Politico” rewelacje z rozmów Tusk-Putin? Może nim kierować zemsta za odebranie MSZ, może ostrzegać „pamiętajcie, wiem dużo”, a może też otwierać batalię o przywództwo w Platformie.

Sikorski w arogancki i bezczelny sposób potraktował w Sejmie dziennikarzy domagających się wyjaśnień ws. jego wywiadu dla „Politico”. Zastosował kuriozalną „politykę informacyjną” odsyłając zainteresowanych do wypowiedzi, jakich udzielił serwisowi internetowemu „Gazety Wyborczej”. Czyżby namaścił w ten sposób oficjalny portal marszałka Sejmu? Znamienne, że stwierdził przy okazji, iż to on „przeprowadził” ów wywiad.

Sikorskiemu należała się reprymenda. Ale słowa Kopacz, która stwierdziła, że nie będzie tolerować takiego zachowania Sikorskiego, jak podczas wtorkowej konferencji w Sejmie, nie padłyby, gdyby nie wojna – jawnie wypowiedziana – między premier a marszałkiem Sejmu.

Kiedy więc pani Ewa stawia do kąta swawolnego Radzia, trudno oprzeć się wrażeniu, że obserwujemy wojnę w platformerskim przedszkolu, w którym zamiast zabawek używa się pochowanych w szafach upiorów. Czy kolejnych dostarczy Putin?

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych