To o nich mówią w Polsce media od kilku dni. Prawnik i podpułkownik Wojska Polskiego zatrzymani pod zarzutem szpiegowania na rzecz Rosji budzą emocje i zaciekawienie. Kim są?
Stanisław Sz., prawnik o podwójnym polsko-rosyjskim obywatelstwie, od lat działa jako ekspert w relacjach polsko-białoruskich. Do Polski trafił w latach 90. i dopiero później otrzymał polskie obywatelstwo. Przybyły ze Związku Sowieckiego prawnik, jak informuje Radio Szczecin, miał być związany przez lata ze Szczecinem. W tym mieście studiował, a sześć lat temu był jednym z inicjatorów stowarzyszenia „Lecim na Szczecin”.
Jednak ciekawsze są doniesienia dotyczące jego pracy.
Sz. był związany z kancelarią prawniczą, która zajmowała się obsługą m.in. Ministerstwa: Finansów, Rozwoju Regionalnego oraz Sportu i Turystyki, a także ZUS, Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, Polskich Linii Lotniczych LOT i PKP Intercity.
Na stronie jednej z imprez, w której miał uczestniczyć Sz., czytamy:
Doświadczenie zawodowe zdobywał jako uczestnik zespołu prawnego obsługującego projekt składowy budowy terminala regazyfikacyjnego w Świnoujściu.
Jak informuje „Fakt” Sz. starał się również o pracę w Ministerstwie Gospodarki. Miał ponoć duże szanse na zatrudnienie. Nie wiadomo jednak dlaczego ostatecznie do tego nie doszło.
Sz. działał na styku polsko-białoruskiego biznesu, prowadził aktywny lobbing na rzecz białoruskiej gospodarki, promując ją wśród polskich przedsiębiorców.
ZOBACZ WIDEO
Chętnie zabierał również głos o polityce Rosji, współpracował m.in. z „Nową Europą Wschodnią”. Pozytywnie o jego tekstach i tezach wypowiadali się m.in. Sławomir Sierakowski i Cezary Michalski. Sz. był nawet jednym z koordynatorów klubów Krytyki Politycznej.
W rozmowie z „Głosem Szczecińskim Sz. bronił rosyjskiej agresji na Ukrainę i usprawiedliwiał aneksję Krymu.
Amerykański sekretarz stanu John Kerry nazwał metody Putina „dziewiętnastowiecznymi”. Ale czy agresje dokonywane w różnych miejscach świata przez armię USA już w XXI wieku można uznać za bardziej cywilizowane?! (…) Na Krymie nie doszło do żadnej agresji. To krzywdzący Rosjan przekaz medialny. Rosyjskie wojska zgodnie z umowami mają prawo przebywać na terenie swoich baz na Krymie, a nie ma dowodów na to, że oddziały, które pojawiły się na ulicach, to jednostki rosyjskie. Być może są to wojska krymskich separatystów. Poza tym, nie było żadnej zbrojnej napaści. Nie padły strzały. Krzywdzące są zatem próby porównywania Putina do Hitlera
— tłumaczył gazecie.
Co najciekawsze Sz. był również aktywny w Sejmie. Brał udział w posiedzeniach sejmowej komisji gospodarki, szczególnie interesował się podkomisją ds. energetyki.
Jak informował TVN24, to właśnie przeniknięcie do Sejmu i zyskanie wpływu na posłów miało być głównym zadaniem Sz. W Sejmie. Rozmówcy TVN24 wskazywali, że realizacja zadania właściwie mu się powiodła. Nie wiadomo jednak jakie były szkody jego sejmowej działalności.
W mieszkaniu Sz. służby znalazły listę osób wytypowanych przez GRU do werbunku. SPRAWDŹ kto znalazł się na celowniku rosyjskiego wywiadu!
Drugim z zatrzymanych jest ppłk Zbigniew J., pracujący wydziale kultury i oświaty departamentu wychowania i promocji obronności. Jak wynika ze stron Wojska Polskiego brał on aktywny udział w życiu kulturalnym Wojska. Zarówno w Polsce, jak i za granicą
Zaznaczono jego obecność na wielu wydarzeniach kulturalnych, m.in. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, święcie 5. pułku chemicznego, III Seminarium Dziedzictwa i Tradycji Oręża Polskiego w Kutnie, Święcie gimnazjum w Suszu, czy uroczystości ku pamięci pułkownika Leopolda Lisa-Kuli. J. brał udział również w promocji wojska, opracowywał film promujący wojskowość za co otrzymał międzynarodową nagrodę w 2008 roku.
Jak wskazywały media J. był bardzo aktywny, co zostało docenione przez dowódców wojskowych. W sierpniu 2014 roku Zbigniew J. został odznaczony Medalem Złotym za Długoletnią Służbę.
W wiadomościach oficjalnych brak informacji o możliwych powiązaniach J. z Rosją. Nie wiadomo nawet, czy był on kiedyś w Moskwie.
Dziennik „Fakt” wskazuje jednak, że zatrzymany podpułkownik miał mieć dostęp do systemów informatycznych i wielu ważnych dla armii informacji. Miał zdradzić swój kraj dla pieniędzy. Za swoje wiadomości miał być wysoko wynagradzany.
Jak groźne mogła być jego działalność? Zdaniem RMF FM miał on mieć dostęp do systemów, które są zintegrowane z systemami wojskowych organów ścigania, co powodowało, że miał mieć wiedzę o sprawach wrażliwych dla wojska.
Miał również wpływ na programy kształcenia i formowania wojskowych. Zajmował się m.in. dyscypliną wojskową, badał nastroje w wojsku, a także nadzorował wojskowy telefon zaufania. Dzięki rozlicznym kontaktom mógł mieć znacznie większe wpływy i możliwość oddziaływania niż można by sądzić. Również jego wiedza mogła być znacząca.
Media wskazują, że J. miał być pod obserwacją kontrwywiadu przez kilka miesięcy. Wręczona mu nagroda w sierpniu 2014 roku mogła być elementem uśpienia jego czujności.
Na razie nie wiadomo, czy Stanisław Sz. i Zbigniew J. mieli jakiś kontakt ze sobą lub czy współdziałali. Ich sprawy prowadzą osobne prokuratury. Według informacji RMF FM obaj podejrzani stanowili jedną grupę. Wojskowy miał wynosić informacje, które potem przekazywał Sz., który dostarczał je rezydentom GRU w Warszawie. Za jedną informację mieli dostawać nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych.
saż
CZYTAJ TAKŻE:
— Znani dziennikarze, PR-owcy i politycy. Lista werbunkowa GRU znaleziona w mieszkaniu szpiega
— Trzynaście przykazań tajnego wroga zrealizowane z sukcesem
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/218555-kim-sa-szpiedzy-gru-rosyjski-prawnik-zwiazany-z-krytyka-polityczna-i-bardzo-aktywny-wojskowy