Rosyjskie embargo nie ma żadnego związku z jakością polskich jabłek, innych owoców i warzyw. Są to sankcje polityczne, które dotykają polskich producentów, ale także rosyjskich konsumentów
— powiedział Bogdan Borusewicz.
Politycy wykorzystują społeczną akcję, żeby zabłysnąć w mediach. Dzielnemu marszałkowi Senatu do twarzy z jabłkiem…
CZYTAJ WIĘCEJ: Nie róbmy polityki, żryjmy jabłka. Patriotyzm gospodarczy to coś innego niż koszyk owoców na posiedzeniu rządu
Przed rozpoczęciem 3-dniowego posiedzenia Izby Wyższej, marszałek Borusewicz (PO) oraz wicemarszałek Stanisław Karczewski (PiS) wraz z prezesem Związku Sadowników RP, posłem (PSL) Mirosławem Maliszewskim promowali polskie jabłka.
Przy okazji posiedzenia Senatu chcieliśmy z przewodniczącym Związku Sadowników pokazać naszą solidarność z tymi, których sankcje rosyjskie dotykają
— mówił Borusewicz.
Zauważył, że to nie UE wprowadziła zakaz eksportu jabłek do Rosji, a są to sankcje rosyjskie, które nie mają żadnego związku z jakością jabłek. „Są to sankcje polityczne, które dotykają polskich producentów, ale także rosyjskich konsumentów
— ocenił marszałek.
Dodał, że Rosja musi wiedzieć, że na rosyjskie restrykcje będzie wspólna odpowiedź wszystkich ugrupowań politycznych i całego polskiego społeczeństwa.
To wielka sprawa, że ludzie polityki w duchu patriotycznym myślą o polskich sadownikach i gospodarce
— zaznaczył Maliszewski.
Podkreślił, że rosyjski rynek jest bardzo ważny dla polskich producentów jabłek i relacje handlowe w poprzednich latach były bardzo dobre. Zauważył też, że rosyjskie sankcje nie mają wymiaru merytorycznego, lecz mają charakter polityczny.
Rosja jest równie uzależniona od polskich jabłek, jak my od rynku rosyjskiego
— powiedział szef sadowników.
Jego zdaniem, w tej chwili Rosja nie ma w praktyce możliwości zakupu w innych częściach świata tak dużych ilości jabłek, takiej jakości i po tak atrakcyjnych cenach.
Jesteśmy największym dostawcą jabłek i na pewno społeczeństwo rosyjskie odczuje ich brak
— dodał.
Maliszewski powiedział, że cieszy go akcja „jedz jabłka”, która zaczyna mieć wymiar ogólnonarodowy. W praktyce przekłada się ona na większą sprzedaż jabłek przez handel.
Głos zabrał też wicemarszałek Senatu Stanisław Karczewski, który poinformował, że zamierza promować polskie jabłka podczas piątkowego spotkania z chińską delegacją.
Mam zamiar oczarować ich naszymi jabłkami
— powiedział.
Dodał, że bardzo aktualne jest powiedzenie „jedno jabłko z wieczora i nie ma doktora”.
Wobec rosyjskiego embarga na polskie owoce i warzywa resort rolnictwa stara się o ich wyeksportowanie poza rynek europejski i Rosję, a także - w miarę możliwości – o umieszczenie w obrębie UE. Rekompensaty za wycofanie z rynku resort uważa za ostateczność.
Minister rolnictwa Marek Sawicki mówił o tej hierarchii działań podczas środowego briefingu w Gliwicach. Jak ocenił, rynek europejski, w tym i polski, jest w stanie wchłonąć ok. 10-20 proc. produkcji, która nie trafi do Rosji; pozostałą część „trzeba spróbować sprzedać na rynki trzecie” - czyli poza UE i Rosję.
Utylizacja powinna być ostatecznością
— wskazał Sawicki.
W poniedziałek minister rolnictwa wnioskował do premiera o powołanie międzyresortowego zespołu, który ma wypracować działania związane z rosyjskim embargiem. Premier powołał zespół we wtorek, pierwsze jego obrady mają odbyć się w piątek.
W czwartek do Brukseli jedzie natomiast grupa ekspertów, powołana w resorcie rolnictwa. Grupa ta ma przeprowadzić techniczne rozmowy z unijnymi ekspertami ws. m.in. wsparcia finansowego w postaci rekompensat dla producentów oraz możliwości pilnych interwencji. W piątek międzyresortowy zespół przeanalizuje otrzymane w Brukseli informacje.
Minister rolnictwa przypomniał, że Komisja Europejska w bieżącej perspektywie finansowej dysponuje mechanizmem środków rezerwowych na działania antykryzysowe, a także równolegle utrzymywanym unijnym funduszem solidarnościowym.
Wykorzystanie tych mechanizmów będzie m.in. zależało od tego, co w najbliższym czasie uda się zrobić z niesprzedanymi do Rosji produktami.
Będę starał się, by jak najwięcej tych owoców i warzyw wyeksportować poza jednolity rynek europejski i poza Rosję. Takie możliwości są, dlatego że co najmniej od pięciu lat prowadzimy intensywną promocję polskich artykułów żywnościowych na wielu rynkach
— wskazał we wtorek Sawicki.
Dzisiaj w warunkach kryzysowych mamy pozytywne odpowiedzi, pozytywne sygnały z tych państw, w których nasze produkty już są rozpoznawalne, ale jeszcze nie rozpowszechnione. Więc jest tu jakaś szansa
— ocenił.
Najbardziej zaawansowane rozmowy są z Wietnamem, Hongkongiem, Singapurem, Arabią Saudyjską, Emiratami Arabskimi czy Iranem. Polska liczy też na rynki Chin i Indii.
Sawicki podkreślił, że w polskim interesie nie leży jakakolwiek unijna blokada żywnościowa Rosji - Polska nie będzie o nią apelowała. Oferta żywnościowa Chin, Brazylii, Argentyny czy Stanów Zjednoczonych jest bowiem tak duża, że lepiej, aby Rosja kupiła europejskie produkty żywnościowe (o ile pozostanie taka możliwość).
Jeżeli rolnicy europejscy sprzedadzą w Rosji swoje produkty, na rynku europejskim pojawi się duża przestrzeń na ulokowanie tam produktów polskich
— podkreślił minister.
Jednocześnie Polsce zależy, by nasza żywność ulokowana na rynku europejskim nie stanowiła nadwyżki żywnościowej i zagrożenia dla stabilności cen. To dlatego strona polska będzie w Brukseli rozmawiała o wypłacie rekompensat za wycofanie koniecznych do wycofania produktów z rynku, w pierwszej kolejności na cele nieżywnościowe, a w dalszej - do utylizacji.
Sawicki uściślił, że z rynku wycofywane powinny być produkty o bardzo krótkim okresie przechowywania, których odbiór i sprzedaż były terminowe. To wiśnie, papryka czy ew. kapusta, dla których polscy rolnicy nie mają dobrych przechowalni i nie byli gotowi na ich dłuższe składowanie. Dla przechowywania jabłek istnieje baza przechowalnicza.
Musimy jednak podjąć w tej chwili szybką reakcję na rynku tych owoców, które miały być przeznaczane na soki i koncentraty, a na które niestety - ze względu na panikę wywoływaną od kilku miesięcy w związku z rynkiem rosyjskim - przetwórcy nie przygotowywali się, szukając większych kontraktów
— wskazał minister.
Eksperci jadący w czwartek do Brukseli mają rozmawiać m.in. o tym problemie pilnych interwencji.
Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko poparł „jabłkowy protest” Polaków wywołany wprowadzonym przez Rosję ograniczeniem wwozu do tego kraju owoców i warzyw z Polski – poinformowała administracja szefa państwa w Kijowie.
Prezydent poparł akcję solidarności z Polakami „Jedz jabłka na złość Putinowi”
— ogłosiła administracja po spotkaniu prezydenta z polskim politykiem Pawłem Kowalem.
W ub. tygodniu Federalna Służba Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego Federacji Rosyjskiej (Rossielchoznadzor) powiadomiła o wprowadzeniu od 1 sierpnia „czasowego ograniczenia wwozu do Rosji z Polski” owoców i warzyw - m.in. świeżych jabłek, gruszek, wiśni, czereśni, nektaryn, śliwek i wszystkich odmian kapusty (w tym białej, pekińskiej, czerwonej, brukselki).
Zakaz dotyczy też polskiej produkcji warzywno-owocowej, wwożonej do Rosji z państw trzecich. Rossielchoznadzor poinformował, że zakaz wprowadzono w związku z „systematycznym naruszaniem przez stronę polską międzynarodowych i rosyjskich wymogów fitosanitarnych przy dostawach polskiej produkcji roślinnej do Rosji”.
Polska jest największym eksporterem jabłek w Europie. Tylko jabłek deserowych nasi sadownicy sprzedają na rynki zewnętrzne blisko 1 mln ton rocznie.
Od 1 sierpnia Federalna Służba Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego Federacji Rosyjskiej (Rossielchoznadzor) wprowadziła „czasowe ograniczenie wwozu do Rosji z Polski” owoców i warzyw - m.in. świeżych jabłek, gruszek, wiśni, czereśni, nektaryn, śliwek i wszystkich odmian kapusty (w tym białej, pekińskiej, czerwonej, brukselki). Zakaz dotyczy też polskiej produkcji warzywno-owocowej, wwożonej do Rosji z państw trzecich. Rossielchoznadzor poinformował, że zakaz wprowadzono w związku z „systematycznym naruszaniem przez stronę polską międzynarodowych i rosyjskich wymogów fitosanitarnych przy dostawach polskiej produkcji roślinnej do Rosji”.
Z danych resortu rolnictwa wynika, że Polska wyeksportowała do Rosji w 2013 r. ponad 804 tys. ton produktów z sektora owoców i warzyw o wartości blisko 336 mln euro. Straty wynikające z wprowadzonego przez Rosję embarga mogą wynieść ok. 500 mln euro.
PAP/JKUB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/208187-heroiczny-borusewicz-zjadl-jablko-na-zlosc-putinowi-moglo-byc-robaczywe
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.