Nie róbmy polityki, żryjmy jabłka. Patriotyzm gospodarczy to coś innego niż koszyk owoców na posiedzeniu rządu

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Jabłka na posiedzeniu rządu. Fot. KPRM
Jabłka na posiedzeniu rządu. Fot. KPRM

Na wstępie chciałem zaznaczyć, że akcja, którą zapoczątkował „Puls Biznesu” bardzo mi się podoba. To naprawdę pozytywne, że „zwykli” ludzie, których na co dzień średnio lub w ogóle nie zajmuje życie publiczne Polski, uczestniczą w happeningu związanym z gospodarczym patriotyzmem i wyrażają symboliczny sprzeciw wobec nałożonego przez Rosję embarga.

Ale co w wydaniu obywateli jest sympatyczną manifestacją - czymś na kształt bransoletki noszonej na ręce na rzecz kampanii antynowotworowej albo konsumpcją banana w imię walki z rasizmem - niekoniecznie przynosi dobre rezultaty w wydaniu polityków, dziennikarzy i publicystów. Jedzą więc zadowoleni żurnaliści i prezenterzy, którzy - niemalże w biało-czerwonych opaskach na ramionach - uczestniczą z dumą w antyrosyjskim powstaniu. Jedzą ministrowie i ich rzecznicy, je prezydent, na Radę Ministrów koszyk jabłek przyniósł premier.

Szczytem było zaproszenie marszałka Senatu, które przesłał dziennikarzom:

6 sierpnia odbędzie się akcja promocyjna polskich owoców pod hasłem: ZJEDZ JABŁKO WSPÓLNIE Z MARSZAŁKIEM SENATU. W akcji weźmie udział marszałek Bogdan Borusewicz oraz Prezes Związku Sadowników RP Mirosław Maliszewski

— czytamy.

W praktyce będzie to wyglądało tak, że marszałek Borusewicz na specjalnej konferencji prasowej zje jabłko. Oczywiście na złość Putinowi, który po tym geście nie wytrzyma i nie dość, że zdejmie embargo, to wyśle wrak ze Smoleńska.

Ale dość złośliwości. Od samych polityków, ale i recenzujących dziennikarzy wymagam jednak czegoś innego - sprawdzenia polityki rządu w tej sprawie. Ileż to było śmiechu z Jarosława Gowina, gdy zaproponował akcję „Żyj po Polsku” i wybieranie polskich produktów w sklepach. Ileż to słyszeliśmy zapewnień, że polityka wspólnoty europejskiej jest ważniejsza niż narodowe interesy, gdy w czasie kryzysu Francuzi bronili swojego Alstomu, a Włosi Fiata - często również kosztem polskiej gospodarki.

Interesów (także tych gospodarczych) Polski broni się na zupełnie innych polach niż koszyk jabłek na posiedzeniu rządu. Sygnały o zaostrzeniu kontroli ze strony Rosji i możliwym wprowadzeniu embargo słychać było od roku - trzeba zadawać pytania ministrom, co zrobili, by przygotować się na ten ruch Rosji. Szczerze trzymam kciuki, by rządowi Tuska udało się pokazać „siłę wspólnoty UE” i uzyskać rekompensatę od KE. Chciałoby się wierzyć, że odpowiedni ministrowie i urzędnicy pilnowali tej sprawy na długo wcześniej przed decyzją Moskwy. O nagłej „antyputinowskiej” zmianie wajchy trzeba przypominać za każdym razem..

Rozumiem wymogi post-polityki (czy nawet pop-polityki) i sezonu ogórkowego w mediach, którym akcja jabłkowa spadła niemalże z nieba. Zjedzenie dwóch polskich jabłek więcej na deser i szklanka cydru do kolacji na pewno nie zaszkodzą polskiej gospodarce. Ale bądźmy poważni - od rządzących oczekujmy przewidującej i skutecznej polityki, także na bazie patriotyzmu gospodarczego, bronienia polskich firm, a nie pustych gestów. Jabłka niech jedzą przy okazji, a nie zamiast skutecznych działań.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych