Na wstępie chciałem zaznaczyć, że akcja, którą zapoczątkował „Puls Biznesu” bardzo mi się podoba. To naprawdę pozytywne, że „zwykli” ludzie, których na co dzień średnio lub w ogóle nie zajmuje życie publiczne Polski, uczestniczą w happeningu związanym z gospodarczym patriotyzmem i wyrażają symboliczny sprzeciw wobec nałożonego przez Rosję embarga.
Ale co w wydaniu obywateli jest sympatyczną manifestacją - czymś na kształt bransoletki noszonej na ręce na rzecz kampanii antynowotworowej albo konsumpcją banana w imię walki z rasizmem - niekoniecznie przynosi dobre rezultaty w wydaniu polityków, dziennikarzy i publicystów. Jedzą więc zadowoleni żurnaliści i prezenterzy, którzy - niemalże w biało-czerwonych opaskach na ramionach - uczestniczą z dumą w antyrosyjskim powstaniu. Jedzą ministrowie i ich rzecznicy, je prezydent, na Radę Ministrów koszyk jabłek przyniósł premier.
Szczytem było zaproszenie marszałka Senatu, które przesłał dziennikarzom:
6 sierpnia odbędzie się akcja promocyjna polskich owoców pod hasłem: ZJEDZ JABŁKO WSPÓLNIE Z MARSZAŁKIEM SENATU. W akcji weźmie udział marszałek Bogdan Borusewicz oraz Prezes Związku Sadowników RP Mirosław Maliszewski
— czytamy.
W praktyce będzie to wyglądało tak, że marszałek Borusewicz na specjalnej konferencji prasowej zje jabłko. Oczywiście na złość Putinowi, który po tym geście nie wytrzyma i nie dość, że zdejmie embargo, to wyśle wrak ze Smoleńska.
Ale dość złośliwości. Od samych polityków, ale i recenzujących dziennikarzy wymagam jednak czegoś innego - sprawdzenia polityki rządu w tej sprawie. Ileż to było śmiechu z Jarosława Gowina, gdy zaproponował akcję „Żyj po Polsku” i wybieranie polskich produktów w sklepach. Ileż to słyszeliśmy zapewnień, że polityka wspólnoty europejskiej jest ważniejsza niż narodowe interesy, gdy w czasie kryzysu Francuzi bronili swojego Alstomu, a Włosi Fiata - często również kosztem polskiej gospodarki.
Interesów (także tych gospodarczych) Polski broni się na zupełnie innych polach niż koszyk jabłek na posiedzeniu rządu. Sygnały o zaostrzeniu kontroli ze strony Rosji i możliwym wprowadzeniu embargo słychać było od roku - trzeba zadawać pytania ministrom, co zrobili, by przygotować się na ten ruch Rosji. Szczerze trzymam kciuki, by rządowi Tuska udało się pokazać „siłę wspólnoty UE” i uzyskać rekompensatę od KE. Chciałoby się wierzyć, że odpowiedni ministrowie i urzędnicy pilnowali tej sprawy na długo wcześniej przed decyzją Moskwy. O nagłej „antyputinowskiej” zmianie wajchy trzeba przypominać za każdym razem..
Rozumiem wymogi post-polityki (czy nawet pop-polityki) i sezonu ogórkowego w mediach, którym akcja jabłkowa spadła niemalże z nieba. Zjedzenie dwóch polskich jabłek więcej na deser i szklanka cydru do kolacji na pewno nie zaszkodzą polskiej gospodarce. Ale bądźmy poważni - od rządzących oczekujmy przewidującej i skutecznej polityki, także na bazie patriotyzmu gospodarczego, bronienia polskich firm, a nie pustych gestów. Jabłka niech jedzą przy okazji, a nie zamiast skutecznych działań.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/208025-nie-robmy-polityki-zryjmy-jablka-patriotyzm-gospodarczy-to-cos-innego-niz-koszyk-owocow-na-posiedzeniu-rzadu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.