Proponowany przez Jarosława Kaczyńskiego „pakiet demokratyczny” jest nierówny. Zawiera pomysły, które trudno ocenić inaczej niż jako populizm. Ale gros propozycji prezesa PiS jest słuszny; zrealizowane, naprawdę dobrze służyłyby polskiej demokracji, a więc i polskiemu państwu.
Do tego pierwszego segmentu zaliczam przede wszystkim propozycję odebrania ministrom służbowych kart kredytowych. Zapewne spodobałoby się wielu Polakom, zniesmaczonym wielkopańskimi popisami pt. członków obecnego rządu. Ale (pomijając już, że naprawdę w aferze taśmowej i – szerzej – w całym „systemie Tuska” nie jest jednak najważniejsze to, kto płaci za konkretny, niechby i najbardziej wystawny, obiad) – służbowe karty to rozwiązanie ogólnoświatowe. Nawet purytańska w kontekście korupcji i finansów Szwecja przyznaje je ministrom – tylko że niezwykle skrupulatnie rozlicza ich z dokonywanych dzięki nim wydatków. Oczywiście – można przyjąć rozwiązanie inne niż zaakceptowane przez cały świat, tylko trzeba by mieć dla tego pociągnięcia bardzo silne uzasadnienie. Ja w tej sprawie takiego uzasadnienia nie widzę.
Ale znacznie ważniejszy jest pakiet propozycji, tyczący relacji między rządem a opozycją. I tu Kaczyński ma stuprocentową rację.
Po pierwsze, postulat wprowadzenia obowiązku comiesięcznego stawiania się przez premiera przed Sejmem nie jest jakimś tam wymysłem, tylko rozwiązaniem wzorowanym na „Prime Minister’s Question Time”, instytucji od wieków funkcjonującej w kolebce europejskiej demokracji, czyli w parlamencie angielskim. Kto ciekaw, może tu zobaczyć, jak to wyglądało w Westminsterze, gdy po raz ostatni występowała tam Margaret Thatcher:
A tak to wygląda teraz, za Camerona:
„Prime minister’s question time” uniemożliwia rządowi, nawet mającemu ugruntowaną przewagę w parlamencie (a w Wielkiej Brytanii, przy większościowym i jednomandatowym systemie wyborczym, tak jest prawie zawsze) lekceważenie opozycji. A co za tym idzie – opinii publicznej. Dodajmy, że analogiczny obowiązek regularnego stawiania się przed Izbą i odpowiadania na pytania posłów dotyczy tam również ministrów.
I biada czy to premierowi, czy to ministrowi, który popełni wtedy błąd, pomyli się czy – zwłaszcza – skłamie. Będzie bezlitośnie rozliczony, jego pozycja zachwieje się.
W obecnej Polsce, gdy rządzący czują się praktycznie bezkarni (bo ze względu na niechęć do PiS większość wyborców nie chce ich rozliczać z oczywistych błędów i korupcyjnych afer) wprowadzenie takiego systemu byłoby szczególnie ważne. Choć trochę ograniczałoby tupet władzy, i efektywność różnego rodzaju pokus, którym jej przedstawiciele są poddawani.
Słuszny jeż też postulat Kaczyńskiego, aby w tego rodzaju debacie lider opozycji miał szanse realnego ustosunkowania się do odpowiedzi premiera. W Anglii w trakcie „Prime Minister’s Question Time” ich pozycje są niemal wyrównane. Oczywiście – w Polsce, gdzie nie ma systemu dwupartyjnego, i naprzeciw premiera zasiada nie lider opozycji, tylko kilku liderów kilku partii, nie można literalnie powtórzyć tego rozwiązania. Ale przy minimum dobrej woli można w jakimś zakresie pójść w tym kierunku.
I właśnie dlatego jestem niestety pewien, że rządzący zrobią wszystko, by propozycje Kaczyńskiego odrzucić. Bo w „wojnie polsko-polskiej” brak jest zupełnie czegoś takiego, jak dobra wola. Z tego powodu, jak sądzę, PO będzie bronić – i zapewne obroni – również obecnego systemu, w którym marszałek Sejmu ma możliwość „zamrożenia” niewygodnych rządzącym projektów ustaw czy uchwał, sabotowania prac parlamentu nad nimi i nie poddawania ich pod głosowanie.
Można by, oczywiście, oburzyć się. Można by wezwać Platformę, by pomyślała, że kiedyś sama zasiądzie w ławach opozycji – i zapewne chciałaby wtedy mieć instrumentu dla efektywnego kontrolowania władzy… Ale te wyrazy oburzenia i te zdroworozsądkowe wezwania byłyby całkowicie bezskuteczne. Logika wojny polsko-polskiej, buta obecnie rządzących oraz fakt, że naprawdę mają oni „za uszami” bardzo dużo całkowicie wyklucza możliwość, aby pochylili się nad propozycją Kaczyńskiego.
Więc nie będę ani się oburzał, ani do niczego Platformy wzywał. Tylko powiem krótko: jak stracicie władzę, a kiedyś przecież stracicie, i nowi rządzący będą stosować wobec was te same tricki, które obecnie wy stosujecie wobec opozycji, to nie będę was ani żałował, ani bronił. Wzruszę ramionami i stwierdzę, że ciężko i świadomie zapracowaliście na swój los.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/205309-piotr-skwiecinski-dla-wpolitycepl-pakiet-demokratyczny-beczka-miodu-i-lyzeczka-dziegciu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.