Przemiana Sikorskiego. Kiedyś chciał "dorżnąć watahę" z PiS, dziś płacze w rękaw lisowym mediom: "Jesteśmy zwierzyną łowną!"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
wPolityce.pl/tvn24
wPolityce.pl/tvn24

Jeszcze jedna bitwa, jeszcze dorżniemy watahy, wygramy tę batalię!

— mówił swojego czasu Radosław Sikorski ku uciesze Donalda Tuska przed wyborami parlamentarnymi.

Watahy z Prawa i Sprawiedliwości dorżnąć się nie udało, ale klimat mocno się zmienił i dziś minister spraw zagranicznych rządu Tuska ma już inny przekaz.

Jesteśmy zwierzyną łowną

— ubolewa szef polskiej dyplomacji w rozmowie z „Newsweekiem”.

Na marginesie - to kolejny wywiad w lisowym tygodniku, w którym przedstawiciele władzy żalą się i niemal we łzach mówią o problemach, jakie dotykają Platformę i rządzących.

CZYTAJ WIĘCEJ: „Lolo Pindolo” odchodzi we łzach, nie rozumiejąc ludzkiej zawiści: „Nie noszę drogiego garnituru i mam bardzo normalne buty, żadne wyhajowane”

Sikorski idzie tropem Nowaka i oskarża - media, obywateli, polityków… Słowem wszystkich, którzy nie chcą przyłożyć ręki do sukcesu Platformy. Najwięcej pretensji szef MSZ ma w sprawie afery taśmowej.

Mamy tsunami hipokryzji ze strony ludzi, którym przy kielichu też zdarzyło się użyć mocniejszych sformułowań. Nie życzę tym arbitrom stylu, aby nagrano ich w sytuacjach intymnych lub choćby podczas narady w redakcji

— przekonuje.

Sikorski bowiem jest przekonany, że taśmy szkodzą rządowi i jemu samemu, ale… obywatele twierdzą inaczej. Pokrętna to logika, ale zdążyliśmy się przyzwyczaić.

Jeśli stawiacie tezę, że „Wprost” zależało na osłabieniu polskiego rządu, to tygodnik osiągnął swój cel. (…) Ludzie zaczepiają mnie na ulicy i mówią: „Panie Radku, dobrze pan powiedział. Niech pan się nie przejmuje!”

— mówi, dodając, że „Wprost” zmanipulowało nagrania.

Krótko mówiąc, pan minister tłumaczy, że Platforma musi się dziś bronić, zamiast dorzynać watahy.

Staliśmy się ofiarą nielegalnego ataku. Gdy odkryjemy jego faktycznych mocodawców i ludzie zrozumieją, co media próbują nam zrobić, to nastroje mogą się zmienić. Rozumiem, że jako politycy jesteśmy zwierzyną łowną i publikowanie naszych rozmów sprawia wielu osobom nie lada satysfakcję, ale przecież to, co dziś dotyka polityków, jutro może dotknąć każdego z nas. Dron, który niedawno zawisł nad moim domem, może krążyć nad każdym domem i każdemu zrobić zdjęcia w alkowie czy toalecie, którymi nie chcielibyśmy się dzielić z całą Polską

— złości się Sikorski.

I dodaje:

Rodzi się pytanie, kto zdecydował o tym, że taki atak na rząd zostanie przeprowadzony w momencie trzech kluczowych dla Polski decyzji: o unii energetycznej, kolejnych sankcjach wobec Rosji w związku z sytuacją na Ukrainie i o rozdaniu kadrowym w Unii

— mówi.

A już po wywiadzie zapowiada pozwy wobec mediów.

Złożyłem doniesienie do prokurat. za naruszenie prywatności domu przez @FaktPL przy pomocy drona

— napisał na Twitterze.

Czyli Romek pisze już pozwy, a kancelaria zarobi parę groszy. Ciekawe tylko, czy obaj dżentelmeni spotkają się - jak obaj lubią - przy alkoholu i dobrym jedzeniu. I kto za to zapłaci…

wwr, „Newsweek”

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych