Sławomir Nowak politycznie utonął, nie ma co do tego wątpliwości po upublicznieniu przez tygodnik „Wprost” jego rozmów z Andrzejem Parafianowiczem. Odciął się od niego nawet premier, który jeszcze niedawno, podczas wielkiej konwencji Platformy wyrażał poparcie dla przyjaciela, mimo, że jego finansami już wtedy poważnie interesowała się prokuratura.
„Lolo Pindolo” odchodzi, ale Tomasz Lis zapewnia mu iście łzawe pożegnanie. W ostatnim wywiadzie Nowak stara się wzbudzić w czytelnikach litość i poczucie, że to on i jego rodzina są ofiarami, że byli zaszczuwani i śledzeni.
Przed przeczytaniem fragmentów wywiadu proponujemy, aby wzięli państwo chusteczkę, bo niejedna łza może polecieć po policzku. Tym bardziej, że Lis dociskał rozmówcę niemiłosiernie, tak, jak przystało na dziennikarza dopiero co odznaczonego przez prezydenta.
Nowak mówi o:
- końcu kariery i planach na przyszłość:
Koniec pewnego etapu, pewnego fragmentu życia, poważnego fragmentu. Mam 40 lat, ale może to właśnie jest dobry moment, żeby rozpocząć wszystko na nowo. (…) Jestem mimowolnym aktorem tej tragedii. Ale ona się musi odbyć. W porządku, popełniłem błędy, ale w normalnych warunkach prawdopodobnie nie byłyby one żadnym powodem do tego rodzaju działań, a tu tak się stało, trudno.
- o tym, czym mógł wkurzać politycznych przeciwników:
(…) mogę przepraszać za to jaki jestem. Nie nosze drogiego garnituru, noszę Vistulę. Noszę bardzo normalne buty, żadne wyhajowane. (…) Jako minister transportu podjąłem wiele decyzji chroniących państwowe pieniądze przed wyciekiem. Mogę się domyślać, ale nie będę snuł domysłów. Mam świadomość tego, co mi zrobiono z życia, jak je zrujnowano. To jest już nie do odwrócenia. Kiedyś pewnie pojawią się przeprosiny albo sprostowanie małym druczkiem.
- o swoim stanie psychicznym:
Wiem, że jak dzisiaj mówię, że nie występowałem o żadną protekcję, to ktoś może powiedzieć: „Nie kupuję tego”. W sumie wisi mi to, czy ktoś to kupuje, czy nie. Wiem, jakie miałem intencje. I wiem, że moja żona bardzo ciężko to znosiła. (…) Cały zeszły rok byliśmy przesłuchiwani, sprawdzani, ja dostaję zarzuty, akt oskarżenia etc. I nagle kolejna ponadstandardowa kontrola. Można mieć obawy, czy to rzeczywiście nie jest jakiś plan zniszczenia nas. Może i histeria, paranoja, ale zaszczuty człowiek ma różne myśli. Rozmawialiśmy z żoną także o tym…
- o żonie:
Monika stara się normalnie chodzić do gabinetu. W miniony poniedziałek atak mediów, bezczelny, próba wtargnięcia do gabinetu z kamerami. Stacje telewizyjne przed domem… Wbieganie do hali garażowej za samochodem… Takie rzeczy…
- o dzieciach (chusteczki tutaj konieczne!):
Żonie jest ciężko, ale robi dobrą minę do złej gry. Jest dzielna i jestem z niej bardzo dumny. Ciężko jest też dzieciom.
Dzieci są w jakim wieku?
14 i 7 lat. Córka i syn.
Czyli córka już doskonale rozumie, o co chodzi.
Ona… przychodzi… przytula się, mówi: „Tato, spoko, damy radę”…
- o błędach:
Prowadzimy normalne i uczciwe życie - jak każdy popełniamy drobne błędy. A w zeznaniu podatkowym nic nie w było nie w porządku. (…) Kontrola pokazała błędy, które prawdopodobnie popełnia wielu, zresztą nie moja żona, ale biuro rachunkowe.
- o poczuciu winy:
Nie, nie mam poczucia, że zawiodłem. Mam wewnętrzne przekonanie, że wiele dobrego zrobiłem dla Polski jako polityk. Na pewno nie zrobiłem nic złego z jakąś własną intencją, co kazałoby mi powiedzieć: „Przepraszam, zawiodłem was”. Nie, nie przepraszam i nic złego nie zrobiłem. Wierzę, że kiedyś to się jakoś wszystko wyjaśni i odzyskam reputację, przynajmniej w części. Ale do polityki już nie wrócę. (…) Nigdy.
- o relacjach z Donaldem Tuskiem:
Na pewno miałem poczucie bardzo bliskich relacji. Na pewno byliśmy sobie bardzo bliscy w polityce. (…) Nie mam żalu do premiera. Musiał się do tego odnieść. Myślę, że musiał to zrobić jednoznacznie, żeby nie było żadnej przestrzeni do interpretacji. I tak to zrobił. A kwestia moich odczuć i mojej estetyki to jest już drugorzędna sprawa.
- o największym sukcesie w życiu:
To był moment poczucia wielkiej satysfakcji i zwycięstwa, gdy przejmowaliśmy Kancelarię Premiera z rąk PiS. Kiedy urzędnicy nas powitali przy wejściu oklaskami. Kiedy weszliśmy do gabinetu premiera i nasz premier przejmował urząd z rąk wicepremiera Gosiewskiego, bo Kaczyński się oczywiście nie zjawił, bo było to dla niego upokarzające. Widziałem przerażonego Błaszczaka, jak się trząsł niczym galareta, gdy jako szef Kancelarii Premiera stał obok. Tego nikt mi nie odbierze, tak jak tego dobrego, do czego przyłożyłem rękę. (…) będę głosował na Platformę, bo uważam, że to jedyna formacja, która nie wciągnie Polski z powrotem w to piekło, w to bagno, jakim były rządy PiS.
- o tym, dlaczego stał się „ofiarą”:
Wiem, że wielu ludzi denerwowałem sposobem, działania, tylko, że ja taki jestem. Może zbyt szybko działałem, zbyt brawurowo. Bez tego paru rzeczy bym nie osiągnął, nie wygrał dla PO czy rządu… (…) Brak czujności z mojej strony. Za duże zaufanie do niektórych ludzi. Pewnie jakieś własne błędy, bo trochę pychy gdzieś zawsze się wkrada. Może za bardzo uwierzyłem, że jestem już naprawdę silny, że nic złego się stać nie może.
- ostatnie słowo:
Teraz czas odejść. Do zobaczenia już w innej roli.
Teraz znów konieczne chusteczki. Aż chce się o Sławomirze Nowaku powiedzieć tak, jak w serialu „Alternatywy 4” Stanisław Anioł z zachwytem powiedział o towarzyszu Winnickim: „Co to za człowiek!”. Kurtyna.
źródło: Newsweek/Wuj
—————————————————
TYLKO MY TO MAMY! Kubek lemingowy wPolityce.pl.
Idealny dla wszystkich miłośników lemingozy. Kubek o głębokim wnętrzu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/201879-lolo-pindolo-odchodzi-we-lzach-nie-rozumiejac-ludzkiej-zawisci-nie-nosze-drogiego-garnituru-i-mam-bardzo-normalne-buty-zadne-wyhajowane