Tak jakoś przypadkowo zbiegło się, że dwóch prezydentów na wschód od Odry odznaczyło swoich dziennikarzy. Zrobił to Władimir Putin i Bronisław Komorowski. Obaj zrobili to „za zasługi”.
Ci „swoi” dziennikarze w obu krajach nie zrobili niczego specjalnego, po prostu wspierali władzę. Rosyjski prezydent miał gest - aż 300 dziennikarzy dostało medale. Może Komorowski w przyszłym roku pobije rekord, wszak jest jeszcze sporo dziennikarzy wraz z rodzinami z zaprzyjaźnionych telewizji.
Obaj prezydenci trochę inaczej zdefiniowali swoich pupilów. Prezydent Putin odznaczył funkcjonariuszy telewizyjnych „Wiedomosti” za „wysoki profesjonalizm i obiektywizm podczas relacjonowania wydarzeń w Republice Krymskiej”. Prezydent Komorowski uznał swoich dziennikarzy za „zaangażowanych w walkę o wolność w tym decydującym momencie”.
Jak widać Komorowski w dni parzyste umizguje się do czczących pamięć Żołnierzy Niezłomnych, a w dni nieparzyste rozdaje medale pracownikom organu, gdzie major Zygmunt Bauman zawsze jest mile widziany.
Na szczęście ostatnio zrobił sobie przerwę od pokazowego patriotyzmu i nie pojawił się na premierze filmu „Powstanie Warszawskie”. Czy dlatego, że kilka lat temu „Wyborcza” na rocznicę zrywu napisała, że powstańcy zajmowali się mordowaniem Żydów?
Komorowski wręczył medale, bo oficjalnie miał na myśli 4 czerwca 1989 roku. Jednak wiadomo, ten prezydent omylny jest, nie tylko w sprawach ortografii. W datach też mu kiepsko idzie. Ot np. Agata Nowakowska, małżonka wyglądającego na stale przemęczonego Andrzeja Morozowskiego z TVN 24, zaczęła pracę w organie Michnika w 1991 r. Jednak Nowakowska na falach niszowego radyjka TOK FM krzykliwie, ale z zacięciem upodobniającym ją do bulgotu naczelnego „Wyborczej” walczy z polskością całym swym jestestwem. Pewnie to wystarczające zasługi dla jasełkowego konserwatysty Komorowskiego. Nowakowska otrzymała Złoty Krzyż Zasługi. Zawiesi go sobie odwrotnie, aby być trendy w swojej redakcji? Dominika Wielowieyska, podobnie jak Nowakowska, niewiele ma wspólnego z „Wyborczą” z 4 czerwca 1989 r., bo pracę dla organu Michnika – podobnie jak Nowakowska, zaczęła dwa lata później. Jednak jej zaangażowanie w obronie jedynie słusznej władzy nie mogło ujść nagrody. Wielowieyska to laureatka naszej skromnej nagrody podlizaka; może jury u Komorowskiego uznało, że nie można obok tego przejść obojętnie?
Inną udekorowaną medalem przez Komorowskiego jest Ewa Siedlecka, która jak każdy statystyczny funkcjonariusz organu Michnika, musi choć raz w miesiącu wyrzygać się na Polskę. Siedlecka zrobiła to przy okazji próby obrony happeningu w programie 51-letniego nastolatka Wojewódzkiego, w czasie którego biało-czerwoną włożono w psie łajno.
To świetnie, że jednocześnie w Polsce i w Rosji prezydenci udekorowali swoich ulubionych, „zasłużonych” dziennikarzy. Doprawdy, nie można było sobie wymarzyć bardziej symbolicznej koincydencji. I tylko łza się w oku kręci, że wśród odznaczonych nie ma Lesława Maleszki. Temu też nie było wszystko jedno.
Sławomir Sieradzki
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/194994-niemal-jednoczesnie-wladimir-putin-i-bronislaw-komorowski-odznaczyli-medalami-swoich-dziennikarzy-odznaczonym-gratulujemy