**Bardzo uaktywniły się w ostatnich dniach polskie władze na arenie międzynarodowej, zwłaszcza w mediach, niemieckich mediach, jakby to na opinii publicznej tego kraju zależało im najbardziej. I tak minister Radosław Sikorski dwa tygodnie temu przekonywał w „Bildzie”, że sankcje zastosowane przez UE są w zupełności wystarczające, podczas gdy pozostałe ośrodki władzy uznawały je za mniej niż skromne. Teraz z kolei Donald Tusk podzielił się z „Die Zeit” obawą, że rosyjska agresja na Ukrainę jest więcej niż realna, kiedy z drugiej strony Sikorski zgadzał się z tonującymi atmosferę kolegami z Niemiec i Francji.
O polskiej sztuce dyplomacji ery późnego Tuska rozmawiamy z Witoldem Waszczykowskim, byłym wiceministrem spraw zagranicznych, dziś posłem Prawa i Sprawiedliwości.**
wPolityce.pl: - Jak Pan ocenia polską politykę zagraniczną w kontekście ostatnich wypowiedzi premiera Tuska i ministra Sikorskiego?
Witold Waszczykowski: — Jako chaotyczną oczywiście. Ta polityka zbankrutowała, ponieważ przez 6 lat od 2007 roku do 2013 roku prowadzono politykę spolegliwości wobec Rosji i wycofania polskich interesów, kosztem wstrzymania wsparcia dla takich krajów jak Ukraina i Gruzja. Ta polityka nie przyniosła rezultatów, ponieważ Rosja nie dostrzegła w Polsce partnera, nie wynagrodziła tej polityki żadnymi lukratywnymi benefitami gospodarczymi.
No a teraz, kiedy mamy do czynienia z rosyjską agresją na sąsiednie państwo to widać, że ta polityka musiała być radykalnie skorygowana i widać, że wraca do tej polityki, którą my prowadziliśmy, Prawo i Sprawiedliwość i śp. Lech Kaczyński, Prezydent Polski.
A nie ma Pan wrażenia, że sami Niemcy, na których opinii tak nam zależy, w dość protekcjonalny sposób traktują naszą dyplomację? „Tagesspiegel” kpi z teatru Sikorskiego, który co innego mówi Steinmeierowi i Fabiusowi, a co innego wygłasza na użytek polskiej opinii publicznej, a z kolei sam Steinmeier publicznie dezawuuje starania Sikorskiego o 2 brygady NATO w Polsce, mówiąc, że umowy z Rosją na to nie pozwalają?
— Tu są dwa problemy. Oczywiście Sikorski powinien domagać się wzmocnienia bezpieczeństwa Polski dlatego, że nasz status bezpieczeństwa - zarówno Polski jak i Europy Środkowej jest inny, gorszy niż status Europy Zachodniej i od lat powinniśmy zabiegać, żeby ten status bezpieczeństwa zrównać z tym na zachodzie Europy, natomiast nie robi się tego w tego typu sposób - poprzez konferencje prasowe i do tego w prima aprilis.
O to zabiega się w sposób dyplomatyczny i również na wyższym szczeblu niż minister spraw zagranicznych. To powinno być działanie Państwa - premiera, prezydenta.
Drugim problemem jest to, że Steinmeier nie ma oczywiście racji - między NATO a Rosją nie ma żadnych wiążących porozumień, które by sankcjonowały gorszy status bezpieczeństwa naszego regionu. NATO złożyło wiele, wiele lat temu tylko polityczne deklaracje wobec Rosji, że nie ma tutaj potrzeby stacjonowania wojsk, broni nuklearnej, czy rozbudowy infrastruktury obronnej, ale to były wyłącznie polityczne deklaracje, złożone wiele lat temu i nie są to zobowiązania traktatowe, nie są to zobowiązania prawne i w tej sytuacji, która się wytworzyła, w wyniku agresywnej polityki Rosji nie powinny w ogóle obowiązywać.
To dlaczego Steinmeier podnosi tę sprawę, publicznie dyskredytując swojego polskiego kolegę Sikorskiego? Przecież w ten sposób go po prostu ośmiesza…
— Taka jest wieloletnia polityka niemiecka, która ponad głowami Polski, ponad głowami Europy Środkowej chce się porozumieć z Rosją. Za tym stoją przede wszystkim interesy gospodarcze. I to jest błąd naszej dyplomacji, że przez tyle lat nie byliśmy w stanie wytłumaczyć Niemcom, że ich polityka godzi w nasze interesy.
Ale nie tylko Steinmeier odrzuca pomysł wysłania wojsk do Polski. Również think tank Stratfor uważa, że nie mamy co liczyć na przybycie jakichś wojsk do Polski…
— Rzeczywiście w tej chwili nie ma takiej woli po stronie wielu państw natowskich. Jedynym państwem, które mogłoby odpowiedzieć pozytywnie na nasze apele są Stany Zjednoczone, które widzą tę sytuację z perspektywy geopolitycznej i dostrzegają, że rosyjskie wpływy tutaj w Europie spowodowałyby pewne perturbacje w szerszym kontekście, światowym. Dlatego nasze apele tam właśnie w tej chwili kierujemy.
Czy to oznacza, że powinniśmy czuć się nie tylko zagrożeni, ale też pozbawieni nadziei, że ktoś nas w razie czego wesprze?
— Wielu polityków i analityków od lat podkreśla, że bezpieczeństwo Polski nigdy nie jest dane raz na zawsze, że z chwilą nawet wejścia do NATO, czy do Unii Europejskiej nie znaczyło to, że nasze problemy związane z bezpieczeństwem rozwiązały się automatycznie. To bezpieczeństwo powinno być stale umacniane, poprzez nasze wysiłki obronne, ale również umacniane poprzez utrzymywanie ścisłych więzi z Sojuszem i wiodącymi państwami Sojuszu. O to też zabiegaliśmy - o nowe instalacje obronne, o stacjonowanie tutaj wojsk innych państw natowskich i to będziemy robili w dalszym ciągu, konsekwentnie, aż ten status bezpieczeństwa Polski zostanie zrównany ze statusem Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii i innych państw zachodnich.
not. kim
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/189934-waszczykowski-sikorski-powinien-domagac-sie-wzmocnienia-bezpieczenstwa-polski-nie-robi-sie-tego-poprzez-konferencje-prasowe-i-do-tego-w-prima-aprilis-nasz-wywiad
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.