"Religia pokoju" pokazuje prawdziwą twarz. Podpalanie kościołów i zastraszanie chrześcijan narastają. Może po ostatnich deklaracjach Dalajlamy, buddystów wesprą homoaktywiści?

Fot. Facebook
Fot. Facebook

Chrześcijańskie kościoły na Sri Lance są niszczone i podpalane, a wierni zastraszani nawet groźbami śmierci. Sytuacja staje się coraz groźniejsza - alarmuje organizacja Release International. W ostatnich latach udokumentowano blisko pół tysiąca przypadków ataków na chrześcijan. Dlaczego "religia pokoju" zachowuje się tak agresywnie wobec wyznawców Chrystusa?

Według Release International, mnisi buddyjscy prowadzą antychrześcijańską propagandę i sami kierują atakami. 11 lutego mieli poprowadzić szturm na chrześcijańską świątynię razem 250-osobową grupą. Z relacji wynika, że zażądano od pastora zaprzestania prowadzenia praktyk religijnych, a parafian ostrzeżono, że jeśli nadal będą manifestować swoją wiarę, spotkają się z prześladowaniem.

Nie pierwszy raz okazuje się, że eksportowe oblicze buddyzmu nie ma nic wspólnego z prawdą. Moda na duchowość Wschodu kwitnie w Polsce od lat, powstają nowe ośrodki krzewienia hinduizmu, a media przedstawiają go jako atrakcyjną alternatywę wobec chrześcijaństwa. Tyle tylko, że to wszystko produkty reklamowych katalogów. Prawdziwą twarz hinduizmu odsłania usilnie siostra Michaela Pawlik, która zanim wstąpiła do zakonu dominikanek, spędziła w Indiach 13 lat. Wyjechała w 1967, by pracować tam jako świecka pielęgniarka. Nauczyła się języka, dobrze poznała hinduską mentalność, wierzenia i zwyczaje. Ukończyła też studia nauk humanistycznych na Uniwersytecie Karnatak w Dharwad, zdobywając „Dyplom B.A.” Jest autorką wielu publikacji z dziedziny hinduizmu i New Age, m.in. "Reinkarnacja – rzeczywistość czy złudzenie", "Nie dajcie się uwieść…"  „Utopijny raj – New Age", „Zwodniczy mistycyzm Orientu”.

Siostra Michaela podkreśla, że Europejczycy wiedzą o hinduizmie tyle, ile zostanie im pokazane. O wielu rzeczach nie mają pojęcia, ponieważ nie ujawnia się wierzeń rdzennych, a zeuropeizowany neohinduizm, który został opracowany na przełomie XIX i XX wieku przez wolnomyślicieli i jest przesiąknięty elementami chrześcijańskiej kultury. W rozmowie z tygodnikiem wSieci, siostra Michaela pryzpomina, że już Jan Paweł II podkreślał, iż "buddyzm jest wygodny dla ateistów".

Nie ma w nim mowy o kulcie żadnego Boga, a jedynie o tym jak się doprowadzić do błogości zwanego „nirwaną”

- wyjaśnia s. Michaela. Wskazuje przy tym na straszliwe rozdwojenie zasad postępowania, mające swoje źródło w różnych wykładniach nauczania Buddy:

Najbardziej zdrożny ze wszystkich buddyzmów jest tantryczny buddyzm tybetański i jego odmiana: wadżarajana. Zawiera wiele z tradycji szamanów, obecne są w nim także elementy magii seksualnej i narkotyki, o czym pisał Jacques Verlinde, obecny duchowny katolicki, który przed nawróceniem spędził wiele lat w tybetańskim klasztorze jako asystent buddyjskiego mnicha. Mówi on, że w Tybecie przed rozpoczęciem medytacji pili filiżankę marihuany.

Jak podkreśla, indyjscy działacze społeczno-polityczni, dążący do wyzwolenia kraju z kolonializmu i zjednoczenia swego społeczeństwa, od dawna propagowali hasła: "jedna ojczyzna, jeden język, jedna religia". Podjęto nawet próby wprowadzenia jednego języka i jednolitego wychowania światopoglądowego.

Pomogły w tym organizacje propagujące ideologię New Age, zainteresowane szerzeniem religijnego uniwersum, jako syntezy wszystkich religii świata. Zanim przystąpiono do zorganizowanych działań, stwierdzono, że największy problem stanowią katolicy, ponieważ ich wiara jest koordynowana hierarchicznie, w zgodzie z dogmatami i Urzędem Nauczycielskim Kościoła

- mówi, wskazując że już w XIX w. słynny filozof Vivekananda, zwolennik zjednoczenia społeczno-religijnego, przestrzegał, że chociaż katolików jest w Indiach mały procent, to jednak ich do hinduizmu nie będzie można zmusić, bo w ich obronie stawać będzie cały zachodni Kościół.

Argumentował, że z katolikami należy postępować tak, jak człowiek łowiący kobrę. Nie łapią jej za ogon, ale za łeb. Vivekanda uczył, że katolików tak właśnie trzeba traktować: nie wywierać na nich presji w kraju, lecz zaatakować ich centralę. Stworzył w tym celu zakon Belur Math do rozpowszechniania hinduizmu na Zachodzie, wzorowany na europejskich zakonach misyjnych. Było to działanie zupełnie obce duchowi hinduizmu, ale konieczne, żeby osłabić katolicyzm. Napisał też falsyfikat chrześcijańskiej nauki, zwany Piątą Ewangelią, do której włożył wiele elementów chrześcijańskich, ale zachował wiarę reinkarnację. Na zaproszenie teozofów wyjechał ze swoją „Ewangelią” do USA, potem do Anglii i zdobył rozgłos, a jego nauczanie zostało przejęte przez wszelkiego rodzaju przeciwników katolicyzmu. Teraz nagle słyszymy w Polsce, że w Indiach odkryto piątą ewangelię. Wielka sensacja, kler ukrył tajne pisma. Tylko nikt nie patrzy przez kogo i w którym wieku to napisane. Poza tym, za przykładem Vivekanandy powstała także okultystyczna „Piąta Ewangelia” Rudolfa Steinera - wielkiego propagatora wiary w reinkarnację

- wyjaśnia siostra Michaela, przytaczając zasadę postępowania z katolikami, wypracowaną przez Vivekanandę:

Mówił tak: jak powiesz katolikowi, żeby zmienił wiarę, nic nie wskórasz. Jeśli mamy dwa stojące obok krzesła - jedno katolików, drugie hindusów - to żaden wierzący katolik dobrowolnie nie przesiądzie się na nie swoje miejsce. Trzeba więc położyć jedną deskę na obu stołkach i powoli ją przesuwać, aż katolik znajdzie się na krześle hinduisty

- relacjonuje dominikanka, wskazując że mamy z tym do czynienia już od lat. Następnym krokiem miał być atak.

I właśnie to się dzieje. W Indiach jest już reakcja katolików przeciwko poganizacji Kościoła. Gdy Kościół na Zachodzie został osłabiony, teraz idą już bezkarne krwawe prześladowania chrześcijan, które pojawiły się tuż po śmierci Jana Pawła II i (tak, jak przewidywał Vivekananda) nie słyszymy, by międzynarodowe siły stawały w ich obronie

- mówiła dominikanka.

Prawdziwe oblicze buddyzmu widoczne jest coraz wyraźniej w innych kwestiach. Ostatnio przywódca buddyzmu tybetańskiego skrytykował ataki na ruch LGBT i stwierdził, że „małżeństwa” homoseksualne są „w porządku". XIV Dalajlama w rozmowie z Larry Kingiem stwierdził, że jego zdaniem pomysł zawierania „małżeństw” przez homoseksualistów jest „ok”. Stwierdził, że to po prostu „indywidualna sprawa”.

Myślę, że to ok! Myślę, że to indywiduana sprawa. Jeżeli dwójka ludzi... naprawdę tak czuje, że to bardziej praktyczne, satysfakcjonujące, i obie strony się zgadzają, to wtedy w porządku!”

– powiedział. Z kolei ataki na ruch LGBT uznał za "pogwałcenie praw człowieka".




CZYTAJ TAKŻE: Tygodnik "Sieci" poleca: WABIK ORIENTU - "Przynęta musi być atrakcyjna. Krisznowcy manifestują miłość i przyjaźń, ale to bardzo niebezpieczny i rasistowski ruch"

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Komentarze

Liczba komentarzy: 0