Tygodnik "Sieci" poleca: WABIK ORIENTU - "Przynęta musi być atrakcyjna. Krisznowcy manifestują miłość i przyjaźń, ale to bardzo niebezpieczny i rasistowski ruch"

fot. sxc.hu
fot. sxc.hu

Krisznowcy manifestują miłość, przyjaźń i niby "wyższą" wiedzę o Bogu, ale to bardzo niebezpieczny i rasistowski ruch. Gdy zwerbują człowieka, manipulują nim tak, by zerwał więzy ze swoim środowiskiem i odszedł od katolicyzmu

- mówi w rozmowie z Marzeną Nykiel znawczyni filozofii Wschodu, s. Michaela Pawlik OP. W wywiadzie na łamach tygodnika "Sieci" demaskuje prawdziwe intencje buddyzmu i hinduizmu. S. Michaela, zanim wstąpiła do zakonu, spędziła w Indiach ponad 13 lat, pracując tam jako pielęgniarka. Dobrze poznała język, zwyczaje i wierzenia Hindusów. Ukończyła też studia humanistyczne na Uniwersytecie w Karnatak, dlatego precyzyjnie wskazuje na przekłamania, które wdzierają się w europejską propagandę hinduizmu.

Przekonanie, że dusza poprzez kolejne przejście przez ciała zwierzęce stopniowo przyjmuje coraz wyższe wcielenia ludzkie, aż osiągnie boską doskonałość w najwyższej warstwie społecznej i po śmierci przejdzie w stan kosmiczny, prowadzi do niesprawiedliwości społecznej, a nawet do rasistowskiej segregacji. Jedną warstwę ludzi traktuje się jako wcielenia zwierząt w ludzkim kształcie, a innych uważa się za warstwę najwyższą - nadludzi  lub boskie istoty. Opiera się na tym nie tylko system kastowy w Indiach, ale i hitlerowska teoria o nadczłowieku. Ciekawostką jest tutaj reakcja hinduistów na praktykowane na Woodstocku kąpiele w błocie. Wierzący w reinkarnację czciciele Kriszny twierdzą, że ci, którzy dobrze czują się w błocie, w poprzednim wcieleniu byli świniami. Dzięki Internetowi Woodstock znany jest na cały świat, przez co Hindusi dziwią się skąd w Polsce tyle świń. I co, mamy „polską świnię”, jak chciał Hitler?

- mówi s. Michaela.

Zapytana o to, czego o hinduizmie nie wiemy, wabieni jego atrakcyjną formą i zdrowym stylem życia, odpowiada:

Choćby tego, że nie ujawnia się wierzeń rdzennych, a zeuropeizowany neohinduizm, opracowany został na przełomie XIX i XX w. przez wolnomyślicieli i przesiąknięty elementami chrześcijańskiej kultury. Większość osób pozbawiona jest świadomości, jakie są konsekwencje np. typowej dla hinduizmu wiary w wielokrotne wcielanie się duszy. W imię reinkarnacji w Indiach rażąco łamane są prawa człowieka. W propagowanym neoprzekazie przemilczane są hinduistyczne poglądy, które skutkują szokującymi dla europejczyka nieetycznymi postawami.

Od niepamiętnych czasów, aż do XIX w. powszechna była praktyka „sati”, czyli palenie żywej, odurzonej „boskim napojem”, wdowy razem ze zwłokami swoich mężów. Nie mówi się o nierządzie świątynnym, do którego oddawano nieletnie dziewczynki. Nie mówi się też o rytualnym składaniu krwawych ofiar z ludzkiego życia – najczęściej z dzieci na cześć bogów. W okolicach Raipuru znana jest tzw. „skała płaczu dzieci”, gdzie w połowie XX w. w czasie epidemii cholery złożono ofiarę krwawą z około 80 niemowląt, by ułaskawić boginię Kali jako siłę kierującą epidemią. Do dziś w kulcie bogini Kali składane są krwawe ofiary z żywych istot. Bogini Kali na obrazach przedstawiana jest jako czarna kobieta z naszyjnikiem trupich czaszek, „ozdobiona" pasem, u którego wiszą obcięte ludzkie ręce. Jeszcze w XX w. praktykowane było okaleczanie dzieci z rodzin żebraków, żeby dobrze spełniły swe funkcje kastowe.

S. Michaela wyjaśnia, że Hindusi, którzy mieli kontakt z Europejczykami, zaczęli patrzeć na wiele rzeczy inaczej, a dużą w tym zasługą był wpływ katolickich misjonarzy, którzy krzewili chrześcijaństwo.

Bardziej postępowym Hindusom nauka Jezusa podobała się bardziej, niż poglądy wedyjskie. Ci, którzy ją zgłębili, wyraźnie mówią, że posiada ona najwyższy poziom etyczny. Stąd reformatorzy stosunków społecznych w Indiach, chcąc obalić negatywne skutki wedyjskiej tradycji, przeredagowali Wedy, opuszczając te treści, które sankcjonowały te praktyki oraz wpisali pewne myśli zaczerpnięte z Ewangelii. Te przeredagowane Wedy nazwano Neowedantą. Jednak tłumaczone na języki europejskie propagowane bywają jako Wedy pierwotne i na ich podstawie przyrównuje się wierzenia hinduskie do tradycji chrześcijańskiej. Właśnie z tego powodu niewielu podejmuje działania w kierunku zapobiegania zagrożeniom, jakie niosą starożytne wschodnie religie

- podkreśla znawczyni hinduizmu. Wskazuje przy tym, że buddyzm jest systemem ateistycznym, nie religią równą chrześcijaństwu, jak się próbuje wmówić katolikom.

Wspólnym elementem wszystkich odłamów hinduizmu jest wiara w reinkarnację. Tę wiarę przyjmuje również buddyzm, chociaż obalony jest w nim klasyczny system kastowy. Warto zwrócić uwagę na to, co Jan Paweł II mówił o buddyzmie. W rozmowie z Vittorio Mesorii, opublikowanej w książce "Przekroczyć próg nadziei", powiedział, że buddyzm jest w znacznej mierze systemem "ateistycznym''. Mówi, że jest to system, w którym nie wyzwalamy się od zła poprzez dobro, pochodzące od Boga, lecz wyzwalamy się jedynie poprzez zerwanie ze światem, który jest zły. Buddyzm jest wygodny dla ateistów. Nie ma w nim mowy o kulcie żadnego Boga, a jedynie o tym jak się doprowadzić do błogości zwanej „nirwaną”. Nie ma też jasno zdefiniowanych norm moralnych. Budda mówi, że trzeba zachować właściwą wiarę, właściwą mowę, właściwy czyn, właściwe postanowienie, właściwy żywot, właściwe dążenie, właściwe skupienie, właściwą medytację

- wyjaśnia, wskazując że problemem jest to, iż nie definiuje tego co "właściwe". Zależy to od dowolnego przekazu tzw. nauczycieli.

Najbardziej zdrożny ze wszystkich buddyzmów jest tantryczny buddyzm tybetański i jego odmiana: wadżarajana. Zawiera wiele z tradycji szamanów, obecne są w nim także elementy magii seksualnej i narkotyki, o czym pisał Jacques Verlinde, obecny duchowny katolicki, który przed nawróceniem spędził wiele lat w tybetańskim klasztorze, jako asystent buddyjskiego mnicha. Mówi on, że w Tybecie przed rozpoczęciem medytacji pili filiżankę marihuany. W swoich książkach jasno pokazuje czym jest buddyzm. Polecam też program Wojciecha Cejrowskiego. Buddyści mówią wprost, że nie wierzą w Boga. Do kogo więc się modlą? Mają oswojone demony, które im służą.

Zdaniem s. Michaeli niebezpieczne jest także promowanie Ruchu Hare Kriszna, który ma od kilku lat uprzywilejowane miejsce w mediach i na festiwalu Jerzego Owsiaka.

Na Woodstock jest miejsce dla Kriszny, ale nie ma miejsca dla katolików. Gdy kiedyś na jednym z ich zjazdów na jedni śpiewali "Hare Kriszna", a drudzy "Jezus Panem", Jerzy Owsiak tych drugich przegonił. Wydawałoby się, że skoro "róbta co chceta", to i śpiewajta "Jezus Panem". A jednak nie wolno ...

- mówi i wyjaśnia kim właściwie jest Kriszna:

W świętych księgach hinduskich Kriszna manifestował swoją boską wolność przez zabójstwa, kradzieże, uwodzenie dziewcząt i cudzych żon, oraz urządzanie nieprzyzwoitych zabaw. Wszystkie legendy podają, że nie było kobiety zdolnej oprzeć się jego urokowi i właśnie dlatego został nazwany Wszechmocnym Uwodzicielem (Madana Mohana). Według hinduistycznych wierzeń Kriszna jest ucieleśnieniem witalnej mocy Wisznu - posiadał 16 tys. żon i 180 tys. synów. Do dziś w Indiach bywa czczony przez praktykę nierządu świątynnego, jako „władca seksu i płodności”. W Polsce nie mówi się jakie jest prawdziwe znaczenie ich mantry: „Hare Kriszna, Hare Rama” (czyli: „boski Czarny, boski Dzielny). Poleca się tylko wielogodzinne powtarzanie tych zwrotów, jako sposób osiągnięcia czystości duszy. I tak oto podstępem wprowadza się "świadomość Kriszny" w środowisko chrześcijańskie.

Zdaniem s. Michaeli, to co obecnie obserwujemy to spełnienie zaleceń hinduskiego filozofa, który dążył do globalnego zjednoczenia społeczno-religijnego. Już w XIX w. zapowiadał, że największą przeszkodą będą tutaj katolicy, ponieważ Kościół jest hierarchiczny i błyskawicznie eliminuje wszelkie odstępstwa od nauczania.

Vivekananda mówił tak: gdy powiesz katolikowi, żeby zmienił wiarę, nic nie wskórasz. Jeśli mamy dwa stojące obok krzesła - jedno katolików, drugie hindusów - to żaden wierzący katolik dobrowolnie nie przesiądzie się na nie swoje miejsce. Trzeba więc położyć jedną deskę na obu stołkach i powoli ją przesuwać, aż katolik znajdzie się na krześle hinduisty. I właśnie to się dzieje. Gdy Kościół na Zachodzie został osłabiony, mamy bezkarne krwawe prześladowania chrześcijan, które pojawiły się tuż po śmierci Jana Pawła II. Tak, jak przewidywał Vivekananda, nie słyszymy, by międzynarodowe siły stawały w ich obronie.

 

S. Michaela przed wstąpieniem do zakonu przez ponad 13 lat pracowała w Indiach jako pielęgniarka. Bliski kontakt z ludźmi, którym pomagała, pozwolił jej dobrze nauczyć się ich języka, poznać mentalność, wierzenia i zwyczaje. Na Uniwersytecie Karnatak w Dharwad ukończyła studia nauk humanistycznych. Od lat obnaża prawdę o niebezpiecznych konsekwencjach hinduizmu i New Age. Jest autorką wielu publikacji, m.in. "Reinkarnacja – rzeczywistość czy złudzenie", "Nie dajcie się uwieść…" , "Utopijny raj – New Age", "Zwodniczy mistycyzm Orientu".

 

CAŁY WYWIAD w najnowszym numerze TYGODNIKA "SIECI". POLECAMY!

 

Komentarze

Liczba komentarzy: 0