Rosja do maksimum podnosi temperaturę swych działań, stosuje przy tym te same "argumenty", których zawsze używa, jeśli chce zdobyć kolejne terytoria i nowych poddanych; występuje w ich "obronie". Jak daleko może posunąć się Rosja i jak daleko ustąpi Zachód rozmawiamy z Romualdem Szeremietiewem, byłym wiceministrem obrony narodowej.
wPolityce.pl: Czy Rosja faktycznie idzie „na ostro”, czy to „strachy na Lachy”?
Romuald Szeremietiew: Za każdym razem, gdy chodzi o Rosję, to trudno wyrokować. Bo nie wiadomo, co się tam gotuje w kremlowskich głowach. Biorąc pod uwagę strategiczne, geopolityczne plany hołubione na Kremlu, to nie ulega wątpliwości, że powodzenie tego planu, które założyło sobie otoczenie Putina, jest uzależnione od tego, czy Ukraina będzie w zasięgu oddziaływania Moskwy. Ale na pytanie: jak daleko jest w stanie się posunąć, ciężko jest odpowiedzieć.
Ale jest też drugie pytanie tego samego medalu: na jak dalekie ustępstwa wobec awanturującej się Moskwy gotowy jest Zachód, świat cywilizowany?
Świat zachodni ma silne tendencje do ulegania rosyjskiemu machaniu szablą. Zastanawiam się oczywiście, czy w przypadku Ukrainy możemy zaistnieć Monachium lub Jałta. Tu też pojawia się pytanie na ile obecne władze Ukrainy gotowe są odgrywać podmiotową rolę, i na ile ta podmiotowa rola będzie uznawana przez partnerów na Zachodzie.
Rosyjska Rada Federacji w uzasadnieniu zezwolenia Putinowi na użycie armii pojawiły się znane z Polakom tezy z uzasadnienia wkroczenia wojsk rosyjskich w obronie Konfederacji Targowickiej, a 150 lat później w oświadczeniu, które próbowano wręczyć ambasadorowi RP w Moskwie nad ranem 17 września 1939 r. Rosja stosuje w swej dyplomacji kalkę?
Rosja w swoich zagranicznych relacjach, zwłaszcza na odcinku, który może przysporzyć jej nowych terytoriów i poddanych, od czasów Iwana Groźnego, działa według tego samego modelu. Wojsko wkracza na końcu, gdy już przygotowana jest płaszczyzna polityczna i propagandowa, tzw. nastąpiło skłócenie, skorumpowanie elit, zdezorganizowanie społeczeństwa.
Rosyjskie wojsko zawsze wchodzi, aby „bronić” i „wyzwalać bratnie narody” i innych „uciśnionych”.
Tak. Nie są oryginalni pod względem uzasadniania swoich działań. To też jest takie dziwne, że Zachód i także niektórzy Polacy dają się na to nabrać. A pretekst „obrony mniejszości” jest często wykorzystywany. Niemcy też zaczynali swoje agresje w obronie mniejszości niemieckiej.
Czy Rosjanie zdają sobie sprawę z tego, że nawet przypadkowy trup na granicy może doprowadzić do efektu kuli śnieżnej, której nie da się zatrzymać?
Tu trzeba zadać to pytanie, gdy się obserwuje rozwój wydarzeń, choć oczywiście nie chcę przesadzać, czy my nie jesteśmy już w logice procesów, która może doprowadzić do konfliktu, w tym tego, do którego nikt chyba nie jest gotowy.
Rozmawiał Sławomir Sieradzki
CZYTAJ WIĘCEJ:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/186878-szeremietiew-rosja-w-swoich-zagranicznych-relacjach-od-czasow-iwana-groznego-dziala-wedlug-tego-samego-modelu-nasz-wywiad
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.