"Rządzący za pomocą pieniędzy publicznych wpływają na tych, którzy trzymają wybrane media". Poseł Kwiatkowski o mediach dla rządu równych i równiejszych. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl/ "wSieci"
fot. wPolityce.pl/ "wSieci"

Tygodnik "wSieci" przeanalizował w ostatnim numerze ogólnodostępne dane dotyczące rynku tygodników opinii podawane przez firmę AGB Nielsen Audience Measurement. Analiza rynku tygodników w latach 2009 – 2013 wykazała, że większość wydatków reklamowych sektora publicznego, czyli spółek Skarbu Państwa (50,23 procent) trafia do „Wprost”, choć tytuł ten ma jedną z najniższych sprzedaży, a zarazem najwyższy koszt dotarcia reklamy do klienta wśród badanych pism.

CZYTAJ WIĘCEJ: Ile nas kosztują media prorządowe? Ujawniamy ofertę jaką wydawca "Wprost" przedstawił spółce skarbu państwa. Miliony za mecenat "Gali Nagrody Kisiela"...

Czy największa partia opozycyjna sprawdzi system zasilania przez spółki skarbu państwa jednych mediów, przy całkowitym pominięciu innych, zapytaliśmy Adamem Kwiatkowskiego, przewodniczącego sejmowego Zespołu ds. Obrony Wolności Słowa.

 

wPolityce.pl: Czy zespół, którym pan kieruje, będzie interesował się przepływami pieniędzy ze spółek Skarbu Państwa do wybranych mediów? Czy są do tego narzędzia?

Adam Kwiatkowski: Na posiedzeniu zespołu, na którym prezentowaliśmy raport o wydatkach ministerstw i kancelarii premiera na reklamy i ogłoszenia, zapowiedzieliśmy, że będziemy starali się znaleźć odpowiedź na pytanie, gdzie spółki Skarbu Państwa, fundusze, jednostki podległe ministerstwom lokują pieniądze przeznaczone na reklamę. Ze strony posłów Prawa i Sprawiedliwości zostało w tych sprawach wystosowanych sporo interpelacji, na które zaczynają spływać pierwsze odpowiedzi. Długo trwa tworzenie takich raportów. Ten poprzedni (dotyczący wydatków ministerstw i Kancelarii Premiera – przyp. red.) był tworzony siedem lub osiem miesięcy, bowiem urzędnicy niechętnie dzielą się informacjami na temat swoich wydatków.

CZYTAJ WIĘCEJ: Zobacz jak rząd Tuska pompuje publiczne pieniądze w Gazetę Wyborczą, TVN i inne posłuszne media. Szokujący raport sejmowego zespołu

Badamy też prenumeraty, tzn. w jakich resortach, w jakiej liczbie i jakie tytuły są prenumerowane w poszczególnych urzędach. Pracujemy nad mapą przepływów środków na ten cel. To co napisał tygodnik „wSieci”, w jakimś sensie koresponduje z naszymi działaniami. Wiem też, że Solidarni 2010 obserwowali przez jakiś czas media i stworzyli własny raport. Na jednym z najbliższych posiedzeń zespołu wrócimy do tej sprawy.

 

Czy z dokumentów, które już są w posiadaniu zespołu wynika, że prorządowość mediów to kwestia tylko i wyłącznie przekonań ich właścicieli i redaktorów, czy determinuje ją również zainteresowanie „szeleszczącymi” argumentami?

Nie ma wątpliwości, że pewne media są bardzo faworyzowane, zaś inne tak jakby nie istniały. Warto zwrócić uwagę, że dużo akcji informacyjnych urzędów centralnych jest publikowanych w takich właśnie mediach preferowanych. Pojawia się więc zagrożenie, że Polacy, którzy nie sięgają po takie pisma, o wielu sprawach nie są właściwie informowani.

Mam wrażenie, że dziś rządzący wykorzystują pieniądze publiczne, bo przecież oni nimi dysponują, aby wpływać na tych, którzy trzymają wybrane media, tworzą portale internetowe, stacje radiowe i telewizyjne.

W 2012 r. TVN otrzymał dużo więcej pieniędzy niż telewizja publiczna. Abstrahując od tego, jaka jest TVP. W naszym raporcie widać wyraźnie, że np. do najbardziej poczytnego „Gościa Niedzielnego” nie jest kierowany strumień reklam i ogłoszeń rządowych, choć – kierując się zasadą zysków – powinien trafiać tam, gdzie jest najwięcej czytelników. Nie chodzi więc o to, aby z ogłoszeniami dotrzeć do jak największej liczby odbiorców, do jak największej części społeczeństwa, lecz aby w określonych mediach ulokować pieniądze. Nie dziwią więc takie sytuacje, gdy na posiedzeniu w sprawie Ukrainy był Jarosław Kaczyński, a nie było Donalda Tuska i Radosława Sikorskiego, a reporterka TVN powiedziała, że nie było Kaczyńskiego. Jak się pozestawia ze sobą fakty przepływu pieniędzy do pewnych mediów z tym, jak prezentują one informacje, to wyłania się spójny obraz.

 

Czy nie warto sprawdzić, czy w takim przymuszaniu spółek Skarbu Państwa do opłacania reklam w wybranych mediach nie ma pozaustawowego tworzenia dodatkowych, pobocznych, ukrytych przed opinią publiczną budżetów wyborczych? Takich, których nie trzeba zgłaszać do Państwowej Komisji Wyborczej?

Na pewno nie da się tego wykluczyć i będziemy się temu przyglądać. My jako zespół jesteśmy otwarci na spotkania z dziennikarzami badającymi sprawy, o których teraz rozmawiamy. Bardzo byśmy byli radzi, gdyby autor tekstu w tygodniku „wSieci” (Andrzej Rafał Potocki – przyp. red.) zechciał podzielić się formalnie z zespołem swoją wiedzą. Nawet na czas takiego wysłuchania możemy specjalnie zebrać zespół, bo sprawy te są bardzo poważne.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych