Dowód na naukowość gender: "Fizycy zajmują się mechaniką ciała stałego z pobudek seksistowskich, bo narządy kobiece wydzielają płyny, a męskie sztywnieją". I jak tu rozmawiać z szamanami?

Nadęty balon uczonych profesorek od płcioizmu pękł z hukiem. Prof. Bogusław Wolniewicz stanąwszy po stronie zdrowego rozsądku, filozofii i wszystkich przeciwników genderyzmu, orzekł krótko: gender jest jak szamanizm. Do słów profesora logiki dodawać nic więcej nie śmiem, ale z radością poprę cytatami.

CZYTAJ WIĘCEJ: Prof. Wolniewicz: Gender studies to hańba uniwersytetu. Nie ma nic wspólnego z nauką

Profesorowie od płcioizmu, wciągając z zapałem na katedry ONZetowskie flagi ideologii, nie zdołali się nawet zorientować kiedy ich akademicka aktywność zredukowała się do publicystycznej propagandy. Wierząc w sens reguł wykutych przez ponadnarodowe ciała polityczne, powtarzają jak mantrę sprzeczne wewnętrznie formułki. Czy można potraktować serio "dyscyplinę", która nie jest w stanie pokonać błędów logicznych już na poziomie własnych założeń?

Gender studies, które rozwinęły się w ramach nauk społecznych, socjologii i antropologii kulturowej, odnoszą się do zjawisk społecznych i kulturowych, a nie biologicznych.

Mówiąc więc o człowieku, konstruując jego nowy kształt, formułują koncepcję osoby, zakotwiczoną w negacji natury i uwarunkowań biologicznych, ale od nauk biologicznych zupełnie się odcinają. Nie uznają ludzkiej natury, nie czerpią z ustaleń innych nauk, ale trwale zaprzeczają ich ustaleniom. Jaką wartość naukową ma taka ideologia? Genderyści, na czele z ministerstwem nauki, twierdzą uparcie, że z ideologią nie mają nic wspólnego, bo przecież opanowali uniwersytety na całym świecie.

Barierę przed ideologizacją nauki stanowi metodologia, sprawdzalność stawianych tez oraz ocena niezależnych środowisk naukowych

- czytamy w ministerialnych dokumentach.

Sięgnijmy więc do przykładów. Czy jakikolwiek szanujący się przedstawiciel nauki byłby w stanie wykazać sprawdzalność takiej oto tezy:

Kobieta mogłaby być o wiele lepszym znaczącym porządku symbolicznego niż mężczyzna, odczuwający przede wszystkim fallusem, czy raczej tym, co fallus funduje. Wagina, zakamarki macicy, niezmierzone terytorium niemające nawet dobrej nazwy w polszczyźnie, dałoby nam obraz świata, przyznajmy, ciekawszy od tego, który wypełniają fabryczne kominy.

Tę wybitną refleksję naukową znaleźć można w podręczniku "Gender dla średniozaawansowanych" prof. Ingi Iwasiów, stanowiący zbiór wykładów, wygłoszonych na Uniwersytecie Szczecińskim. Studenci gender studies mogą się z nich dowiedzieć m.in. że

Ekonomia męskiego oznaczania jest (...) jednym z fantazmatów samozwrotnego pożądania fallogocentryzmu.


Skąd takie podejście do rzeczywistości? Z chorego założenia o permanentnej "walce płci". Właśnie na tym skupia się cały wysiłek genderystów, czytających człowieka jedynie przez pryzmat seksualnej dominacji. Pani Iwasiów ujmuje tę sprawę dosyć jednoznacznie już we wstępie:

Genderyści stanowią z pewnością wspólnotę interpretacyjną o jasno wyznaczonych celach. (...) Mając określone cele, mówiąc między sobą swoim językiem - szukają w tekstach kultury dowodów istnienia "obozu przeciwnego", metod kamuflowania jego celów oraz śladów oporu.

Czyż można lepiej unaocznić ideologizację tej dyscypliny? Stawiamy tezę o "wrogu" i tak dobieramy treści, by osiągnąć założone cele, zmierzające do kulturowej rewolucji. Ile takie podejście ma wspólnego z nauką? Dokładnie nic. Jeszcze mniej z filozofią, która ma rzeczywistość wyjaśniać, nie zmieniać. Filozofia poddana zasadzie użyteczności, staje się ideologią. Dokładnie tak, jak w przypadku gender.

Jak więc realizowany jest ten ideologiczny cel? Ano rozmaicie. Szukanie dowodów niszczycielskiego patriarchalizmu i dominacji mężczyzn nad kobietami osiąga szczyty pomysłowości. Wyróżnić tu należy postmodernistyczną feministkę francuską Luce Irigaray, która chwali się zdemaskowaniem jednego z bardziej "wstydliwych sekretów współczesnej fizyki".

Jeśli fizycy zajmowali się dotąd mechaniką ciała stałego w większym stopniu niż mechaniką cieczy, to z pobudek seksistowskich. Mechanika cieczy jest bowiem dziedziną kobiecą, podczas gdy mechanika ciała stałego to sprawa typowo męska - jak wiadomo, kobiece narządy płciowe wydzielają czasem płyny, męskie zaś wystają i sztywnieją

- stwierdziła, poświęcając całą swoją twórczość wskazywaniu metod "unicestwiania efektów fallocentrycznego dyskursu".

Jak dyskutować z genderowym szamanizmem? Z ideologiami się nie dyskutuje. Ideologie się detonuje - najlepiej zdrowym rozsądkiem.

 

CZYTAJ TAKŻE:

Nie trzeba nas sztucznie dyscyplinować parytetami i szpikować genderem. Histeria feministek zbędna. Polki znają swoją wartość i już wieki temu zadziwiały Zachód

Rajewicz ubolewa nad seksualizacją brytyjskich dzieci, ale wciska Polakom patologiczne wzorce. Czy ktoś postawi wreszcie tamę deprawacji?

 

 

Autor

Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych