wPolityce.pl: GUS alarmuje, że pół miliona dzieci nie dojada z przyczyn ekonomicznych. Ich rodziców nie stać na jedzenie. Jak rząd odnosi się do tych badań? To dowód ogromnej porażki państwa.
Małgorzata Kidawa-Błońska, rzecznik rządu, poseł PO: Dane rzeczywiście są bardzo niepokojące, to jest niedobra sytuacja. Jednak chciałam powiedzieć, że spośród dzieci chodzących do szkoły, każde dziecko ma zapewniony pełnowartościowy posiłek. Problem jest ze starszą młodzieżą.
Dane GUS pokazują co innego...
Te dane dotyczą dzieci od 0 do 24 roku życia. Skala jest większa i obejmuje ludzi, którzy nie chodzą do szkoły. Każdy uczeń w Polsce ma zapewniony posiłek. Problem jest jednak z dużymi rodzinami. Te rodziny mają trudniej. Jednak i tu państwo działa.
Działa skutecznie? Dane GUS pokazują, że w skrajnej nędzy (poniżej tzw. minimum egzystencji) żyje blisko 10 proc. rodzin wychowujących troje dzieci i aż 26,6 mających ich czworo lub więcej...
Oczywiście to być może nie w pełni satysfakcjonuje wszystkich, ponieważ skala problemów jest duża. Jednak pomoc dla tych rodzin jest duża i idzie. Dzieci w przedszkolach, żłobkach mają tę pomoc.
Zdaje się jednak, że nie wszędzie. GUS wskazuje, że w małych miejscowościach sytuacja jest znacznie gorsza.
Rzeczywiście to prawda, że najtrudniej jest w małych miasteczkach. Wieś, jak nawet wskazuje „Rzeczpospolita”, ma łatwiej. Tu łatwiej o warzywa czy owoce. Jednak w miasteczkach samorządy i władze i tak mają środki i możliwości, by wspierać dzieci i rodziny. W tekście mówi się również, że dzieci nie stać na podręczniki. Właśnie po to rząd wprowadza jeden darmowy podręcznik, żeby nie było dzieci, które są wykluczone z posiadania podręcznika.
Czyli system jest dobry, ale wyników nie ma?
Sądzę, że można w tym systemie wiele poprawić, by on był bardziej szczelny, by instytucje szybciej interweniowały, gdy trzeba pomóc rodzinom czy dzieciom. Jednak na ten cel i tak wykładane są ogromne środki. Jest problem społeczny, duży, ale to nie jest tak, że nic się nie dzieje. Gdy zobaczy się działania rządu to wszystko idzie w takim kierunku, by dzieci, które znikają z systemu i nie mają żadnej pomocy było jak najmniej.
Swego czasu o ludziach żyjących w skrajnej nędzy, zmuszonych do grzebania w śmieciach mówiła pani: „są ludzie, którzy w taki sposób przyjęli styl swojego życia, że chodzą i grzebią po śmietnikach”. To podejście do biedy w zestawieniu z danymi GUS tworzy bardzo zły obraz...
Proszę nie manipulować moją wypowiedzią. Mówiłam o zupełnie czymś innym. To zostało zupełnie wypaczone. To nie o biedzie dzieci mówiłam, ani ludziach żyjących w skrajnej nędzy. Wypaczono moją wypowiedź. Chodziło o co innego.
Stefan Niesiołowski przypomniał sobie swoje dzieciństwo, czasy, gdy w Polsce naprawdę była straszna bieda i duży głód. On się odniósł do swojego dzieciństwa. Każdy ma prawo wspominać o odczuciach i przeżyciach z przeszłości. Mam nadzieję jednak, że nasz system działa w taki sposób, że żadne dziecko na coś takiego nie będzie skazane.
W tym tekście i raporcie GUS nie chodzi o kulturę jedzenia czy niejedzenia śniadań. W tekście jest mowa o tym, że jakiś procent dzieci w ogóle nie jada wartościowych posiłków. To jest problem. Tu jest rola szkoły i samorządów. Państwo polskie wydaje ogromne kwoty, by pomóc dzieciom. Jedynie jakiś błąd w systemie może doprowadzić do tego, że jakieś dziecko nie dostaje tej pomocy, którą powinno otrzymać. Podobnie rodzina powinna być przez ośrodki pomocy społecznej wspierana. Sądzę jednak, że to ze starszą młodzieżą jest w Polsce problem, a nie dzieci młodszych.
Skoro GUS wskazuje, że ludzi nie stać na jedzenie to zdaje się, że Polacy są zbyt biedni
Młodzi ludzie powinni się uczyć, albo mieć pracę. A z pracą dla młodych ludzi w ostatnich latach jest trudno.
Rząd robi wszystko, żeby łatwiej?
Moim zdaniem tak. Jeśli popatrzymy na statystyki, które nie są zadowalające, to one pokazują, że jednak przybywa miejsc pracy. Przyrost nie jest taki, jak byśmy marzyli, ale jest. Staramy się, żeby różnice w życiu ludzi były jak najmniejsze.
Ale przecież to obecny rząd podniósł poziom kosztów pracy, zwiększając składki, obecnie zapowiada się oskładkowanie umów o dzieło i zlecenie. Praca staje się luksusem...
Wiadomo jednak dlaczego trzeba ozusować umowy... Składki nie będą dotyczyły wszystkich umów i to nie będzie robione po to, by ludzie tracili pracę. Chodzi o to, by ludzie ci mogli się potem upominać o swoje prawa i mieć zabezpieczenie na przyszłość. Rząd nie mówi, że zmieni wszystkie umowy, ale chce stworzyć system, w którym jak najmniej ludzi jest na stałe zatrudnianych na podstawie takich umów. W ten sposób chcemy zapewnić tym ludziom bezpieczeństwo socjalne. To również ma znaczenie.
Rozmawiał Stanisław Żaryn
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/184680-rzecznik-rzadu-dla-wpolitycepl-mlodzi-powinni-sie-uczyc-albo-miec-prace-a-z-praca-dla-mlodych-w-ostatnich-latach-jest-trudno
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.