Kiedy samolot zamienia się w pył... Skalę zniszczeń, jakim uległ Tu-154, można tłumaczyć tylko wybuchem. WIDEO

fot. wPolityce.pl, kam
fot. wPolityce.pl, kam

Po ostatnim tekście tygodnika „wSieci”, który ujawnił raport polskich archeologów pracujących na miejscu katastrofy smoleńskiej, nie można mieć już żadnych wątpliwości. Skala zniszczeń, jakim uległ rządowy tupolew lecący do Smoleńska, jest ogromna i trudna do wytłumaczenia. Eksperci wskazują jasno, że samolot zamienił się w pył, rozpadł się na ponad 30 tys. elementów. 100-tonowa maszyna zamieniła się w drobny deszcz odłamków.

Dr Szuladziński, który jako pierwszy wskazywał, że wielka ilość odłamków, widoczna również w Smoleńsku, jest typowa przy zniszczeniach konstrukcji w wyniku wybuchu, w rozmowie z wPolityce.pl wskazuje, że "mówienie, że TU-154M rozprysnął się pod wpływem uderzenia w ziemię to dziecinada".

Co zatem się stało? Poszukując odpowiedzi na to pytanie warto posłużyć się kilkoma ogólnie dostępnymi w internecie filmami.

W czasie debaty dotyczącej przyczyn katastrofy smoleńskiej strona oficjalna polska i rosyjska przekonują nas, że tupolew uderzył w drzewo, w wyniku czego stracił część skrzydła, obrócił się na plecy i uderzył w ziemię. To miało spowodować wielkie zniszczenia oraz śmierć wszystkich pasażerów. Rządową wersję wielokrotnie podważano, wierzącym w nią polecam zamieszczone poniżej filmy.

Największe wrażenie robią te materiały, które prezentują doświadczenia związane ze zniszczeniami powstałymi podczas detonacji bomby. Zamieszczony poniżej materiał dotyczy dwóch takich eksperymentów.

 

 

A tu inne ujęcie.

 

 

W obu samolotach ładunki umieszczono w kadłubie. Jak widać skutki eksplozji są do siebie podobne. W obu przypadkach z rozerwanego bombą boku maszyny wylatuje deszcz drobnych szczątków, który przypomina pył. Poszycie kadłuba z kolej odrywa się w formie płatów, a także częściowo wywija do góry. Choć filmy nie są wysokiej jakości widać na nich wyraźnie, że eksplozja skutkuje powstaniem różnorodnej wielkości odłamków. Co warto wspomnieć, pył cząstek jest wystrzeliwany na dużą odległość i wysokość. Ten pył jest duży, choć w obu przypadkach umieszczona w samolocie bomba nie niszczy samolotu w całości, a jedynie punktowo. Zniszczenie całego samolotu wskutek wybuchu lub wybuchów musi więc powodować powstanie ogromnej liczby odłamków.

Obserwacje poczynione na podstawie prezentowanego filmu zdają się korespondować z tym, co ustalili polscy archeolodzy oraz z tym, co od dawna mówią naukowcy zajmujący się przyczynami katastrofy smoleńskiej. Choć to o niczym nie rozstrzyga prezentowane filmy wskazują, że zniszczenie samolotu w wyniku wybuchu skutkowałoby powstaniem gigantycznej liczby odłamków.

 

Warto wskazać jednak również na inne filmowe obrazy.

Poniższy film prezentuje testy poszycia samolotu i ich wytrzymałość na falę uderzeniową powstającą podczas wybuchu. Okazuje się, że konstruktorzy samolotów biorą pod uwagę również odporność maszyny na wybuch. Film wskazuje, że mały ładunek umieszczony tuż przy ścianie samolotu w kabinie pasażerskiej nie niszczy poszycia.

 

Choć ładunek jest tuż przy ścianie, jak pokazuje film, eksplozja nie powoduje również wyrwania nitów, choć wybuch następuje tuż obok nich. To z kolei pokazuje, jak wielkie siły musiały działać na rządowy samolot, który uległ katastrofie w Smoleńsku. Wiadomo, że z poszycia tupolewa wyrwanych zostało wiele nitów. Jak wskazywał wielokrotnie dr inż. Wacław Berczyński wyrwanie nitów jest możliwe jedynie przy wybuchach. I to silnych. Jak duże siły musiały działać w Smoleńsku na samolot można sobie wyobrazić widząc, że eksplozja sfilmowana w przywołanym materiale nie spowodowała wyrwania nitów.

Jak widać na kolejnych obrazach, konstrukcje samolotów obliczone są na znoszenie wielu ekstremalnych wydarzeń. Gwoli przypomnienia polecam znany film z eksperymentalnej katastrofy na pustyni. Rozbicie Boeinga 727 spowodowało jedynie rozpad maszyny na kilka dużych części. Nie było żadnego deszczu części, ani tysiąca małych fragmentów rozrzuconych na wiele dziesiątek metrów.

 

Jak widać ta „katastrofa” dla wielu pasażerów powinna się skończyć jedynie na niegroźnych obrażeniach. Stwierdza to wprost lekarka biorąca udział w eksperymencie.

W kontekście rozmowy o wytrzymałości samolotów warto również zobaczyć inną, znacznie mniej znaną inscenizację katastrofy lotniczej.

 

Na filmie widać samolot skierowany, by leciał prosto w ziemię z niewielką prędkością. Samolot po upadku na ziemię traci silnik, który wybucha. Maszyna zaczyna koziołkować, płonąc jednocześnie. Pożar ogarnia cały samolot – maszyna wygląda jak kula ognia. Jednak w pewnym momencie (1:44 s.) kamera umieszczona w środku samolotu pokazuje obraz w czasie katastrofy. Widać na nim, że siedzące w środku manekiny nie są w ogóle poddane pożarowi. Narrator wskazuje, że ogień, choć ogromny, nie jest w stanie przedostać się przez poszycie samolotu. Manekiny nie są w ogóle spalone.

Powstaje zatem pytanie, dlaczego znaczna część ofiar smoleńskiej katastrofy miała ślady – częściowo bardzo znaczącego – spalenia. Dlaczego pożar jaki miał wybuchnąć w Smoleńsku przedostał się przez poszycie, które w innej konstrukcji nie przepuszcza pożaru. Czy te konstrukcje mogą się tak znacząco różnić?

Pytania w sprawie smoleńskiej stawiane od początku niestety nie spotykają się z odpowiedzią i rzetelnymi wyjaśnieniami. Nawet dziś ekspert, który wsparł rządową wersję wydarzeń, odmówił konfrontacji swoich tez z pracą Glenna Jorgensena, współpracującego ze smoleńskim zespołem parlamentarnym.

Prezentowane filmy wystarczą jednak, by zrozumieć, że na całym świecie badanie katastrof lotniczych, stawianie pytań, przeprowadzanie różnego rodzaju eksperymentów jest czymś zupełnie normalnym. I Polacy mają prawo domagać się tego od oficjalnych czynników.

A na koniec proponuję jeden z materiałów dziennikarskich CNN, który dotyczy eksperymentów związanych z bezpieczeństwem lotów. Materiał prezentuje prace instytucji, która postanowiła sprawdzić, jakie zniszczenia może spowodować wybuch w samolocie. Jak widać dla badających sprawa zamachów i eksplozji nie jest niczym niestosownym ani wydumanym.

 

 

Warto zobaczyć ten materiał do końca, ponieważ pod koniec (1:27) właśnie prezentowany jest model komputerowy, który jest symulacją zachowania poszycia kadłuba w czasie eksplozji w środku samolotu. Jak się okazuje prezentacja, której nie wstydzi się CNN ani amerykańscy eksperci lotniczy do złudzenia przypomina model zaprezentowany przez wspomnianego już dr. inż. Szuladzińskiego.

To, co on pokazał Polakom, tłumaczy, że kadłub samolotu wywija się na zewnątrz w wyniku eksplozji. To, co on opisał, tłumaczy, że rozpadnięcie się samolotu w pył, powstanie gigantycznej liczby odłamków to dowód na wybuch. Prezentowane filmy pokazują, że dr. Szuladziński ma rację, a jego wnioski są prawdziwe. I zdaje się, że jest to coraz bardziej oczywiste dla Polaków.

 

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.