Nowy numer „Polonia Christiana” o kondycji polskiego teatru i stuleciu Wielkiej Wojny
Refleksji nad kondycją współczesnego polskiego teatru poświęcony jest w dużej części nowy styczniowo-lutowy numer pisma „Polonia Christiana”. Pismo, wydawane przez Instytut Edukacji Społecznej i Religijnej im. Ks. Piotra Skargi, dużo uwagi poświęca także setnej rocznicy wybuchu pierwszej wojny światowej. Po raz pierwszy w swej sześcioletniej niemal historii dwumiesięcznik zyskał nową wizualną oprawę: w piśmie odświeżono grafikę i zmieniono układ tytułów.
Jak wyjaśniają redaktorzy „PCh”, obecna na łamach dwumiesięcznika analiza kondycji współczesnego teatru w Polsce sprowokowana została wydarzeniami, które w połowie listopada ub. roku miały miejsce w krakowskim Starym Teatrze, gdy część publiczności, oburzona obscenicznymi fragmentami przedstawienia „Do Damaszku” w reżyserii Jana Klaty zdecydowała się opuścić widownię.
Na łamach „PCh”, znany reżyser, dramatopisarz i teatrolog Kazimierz Braun („Spór o Teatr Narodowy”) oraz Jerzy Wolak („Narodowy – nie państwowy”) zastanawiają się na czym, we współczesnej Polsce polega, a na czym polegać powinna, rola teatru narodowego, prezentującego widzom klasykę polskiej literatury. Z kolei Łukasz Karpiel rozmawia z Tomaszem Żakiem – reżyserem i twórcą niezależnego teatru „Nie Teraz”.
Z kolei Sławomir Skiba w artykule pt. "Zamiast prawdziwej sztuki?" ocenia:
To, że mniej więcej od końca lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia przeciętny zjadacz chleba w Polsce jest systematycznie karmiony papką chłamu sprzedawanego pod szyldem mody z wielkiego świata, ludzi myślących chyba już nie dziwi. Stale lansowane mody, na przykład w sferze ubiorów dla polskich dziewcząt (w stylu, którego powstydziłyby się nawet kobiety lekkich obyczajów w niejednym kraju na Zachodzie), to tylko jeden z przejawów złego gustu i braku elementarnej kultury. Gorzej pod tym względem jest tylko na wschód od nas. Nie jest to z pewnością powód do dumy, a raczej do refleksji. Na tym bowiem zgniłym Zachodzie, w takich krajach, jak Włochy czy Francja kobiety mają większe poczucie skromności i klasę. Tymczasem w Polsce rekordy popularności w internecie bije jakiś domorosły grajek z ekipą skąpo odzianych girlsów promujący powrót do słowiańskiego pogaństwa, a wraz z nim – rozwiązłość. A zachodnie media chętnie podchwytują taką wizję Polski – siermiężnej, ale wyuzdanej, zachęcając barbarzyńców z przedmieść Londynu do jej odwiedzenia.
Niestety, w sferze tak zwanej kultury wysokiej wcale nie jest lepiej. Można nawet odnieść wrażenie, że skala wszelkiej maści plugastwa, obsceny czy bluźnierstwa w obrębie wydarzeń aspirujących do miana artystycznych jest tym większa, im bardziej „ambitni” są twórcy pragnący uchodzić za elitę kulturalną naszego społeczeństwa. A że zostało ono pozbawione prawdziwych elit, które na przekór zmiennym modom i trendom mogłyby zachowywać wysoki poziom i kształtować prawdziwą wrażliwość na piękno, naród nasz pada często ofiarą różnej maści „artystów” z piekła rodem.
Wielu owych kuglarzy przypomina nieco postać szczwanego projektanta wnętrz o imieniu Ivo z popularnego niegdyś serialu Czterdziestolatek. Moje pokolenie i pokolenia starszych ode mnie zapewne pamiętają jeszcze tę znakomitą kreację. Był to groteskowo ruchliwy, pewny siebie ekscentryczny nerwus niewielkiego wzrostu, o wyglądzie dojrzałego hipisa, obwieszony naszyjnikami i bransoletkami, z papierosem w upierścienionej dłoni. Biegał po mieszkaniu głównych bohaterów, doradzając im całkowitą przebudowę peerelowskiego wnętrza na hindusko‑chińsko‑perską modłę. Tak na marginesie, znamienne, że na pytanie o miejsce dzieci w takiej koncepcji przestrzeni, odpowiadał, jak wielu nam współczesnych: Dzieci bardzo źle się z tym wszystkim komponują. Kręcił się w środowisku peerelowskiej „inteligencji pracującej”, która wiedziona snobizmem polecała go sobie nawzajem jako uznanego, choć kosztownego projektanta.
Dzisiejszy świat artystów, podobny w swej groteskowości, jest niestety znacznie groźniejszy i podlejszy. Do snobistycznej ekscentryczności dokłada niejako w pakiecie plugastwo duszy zepsutej przez grzech. Ludzie ci, finansowani z ministerialnej – czyli naszej – kasy, produkują „dzieła” będące projekcją ich chorych umysłów i rozbuchanych do czerwoności żądz, tryskające jadem nienawiści do Boga i wszystkiego, co im przypomina o ich duchowej kondycji. Dlatego przyklaskiwać im może wyłącznie dusza o podobnych preferencjach lub trawiony kompleksem niższości inteligent z awansu społecznego.
Na szczęście rodzi się zdrowa reakcja społeczna na taką „sztukę”. Publiczność zaczyna – jak w krakowskim Starym Teatrze – protestować przeciwko bluźnierstwom i obscenie. Najwyższy bowiem czas dać zdecydowany odpór takiej wizji kultury i takim „artystom”, wskazując im miejsca w domach dla obłąkanych. Lub opętanych.
Tematem przewodnim najnowszego numeru dwumiesięcznika „Polonia Christiana” jest setna rocznica wybuchu pierwszej wojny światowej. Jerzy Wolak nazywa dwudziesty wiek „stuleciem piekła” i pisze, że wybuch wojny był „apokaliptycznym znakiem” zwiastującym nadejście dramatycznego okresu historycznego („1914-2014 – stulecie piekła”). W swym artykule Grzegorz Kucharczyk nazywa lata 1914-1918 „czasem apokalipsy”, zwracając szczególną uwagę na niespotykaną w żadnej z dotychczasowych wojen, ogromną liczbę ofiar. Natomiast Jacek Bartyzel na łamach „PCh” przypomina polityczne i ideowe interesy każdej ze stron biorących udział w tym konflikcie zbrojnym. Według Romana Kochnowskiego, politologa z krakowskiego Uniwersytetu Pedagogicznego „upadek monarchii utorował drogę totalitaryzmom”, które nieodwracalnie zmieniły bieg dwudziestowiecznej historii Europy.
W numerze zamieszczono też wywiad z biskupem włocławskim Wiesławem Meringiem, a także inne artykuły m.in. o tym, z jakich źródeł finansowane są organizacje feministyczne, wspierające homoseksualistów i filozofię gender (Monika Kacprzak, „Kto finansuje ideologiczną truciznę”), oraz o stanowisku Kościoła wobec rzekomych objawień Matki Bożej (Kajetan Rajski, „Mity Medjugorie”).
Dwumiesięcznik „Polonia Christiana” ukazuje się od 2008 r. Aktualny nakład „PCh” to 27 tysięcy egzemplarzy. Około 30 proc. nakładu jest dostępna w salonach prasowych Empik, Ruch, Inmedio, Garmond, Kolporter. Pozostała część nakładu jest rozprowadzana bezzwrotnie wewnętrznymi kanałami Stowarzyszenia oraz w prenumeracie.
Więcej informacji znaleźć można na stronie internetowej: http://pismo.poloniachristiana.pl/
SKAJ/KAI
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/182931-polonia-christiana-o-teatralnych-prowokatorach-przyklaskiwac-im-moze-wylacznie-trawiony-kompleksem-nizszosci-inteligent-z-awansu-spolecznego?wersja=mobilna
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.