Senator PO o decyzji bydgoskich radnych: to jest żenujące, to naruszanie miru zmarłego. Działali wbrew interesowi miasta. NASZ WYWIAD z Janem Rulewskim

Fot. prezydent.pl
Fot. prezydent.pl

wPolityce.pl: Radni Bydgoszczy wycofali się z wcześniejszej decyzji dotyczącej mostu im. Lecha Kaczyńskiego. Po wczorajszym głosowaniu sytuacja jest jasna - nie będzie mostu poświęconego tragicznie zmarłemu Prezydentowi RP. Pan jest związany z Bydgoszczą od lat. Jak Pan ocenia decyzję radnych?

Jan Rulewski, senator PO: Komentując tę sprawę najłatwiej mi się odwołać do tego, co powiedział prezydent Bronisław Komorowski. To jest żenujące. To jest żenujące, ponieważ to jest rodzaj targu nad opinią o osobie, która nie może się bronić. Na szczęście ma swoich obrońców, ale sama jako taka bronić się nie może. Co więcej, mamy do czynienia z naruszaniem miru zmarłego. Kolejnym argumentem jest fakt, że obecna decyzja nie zamyka sprawy, ale otwiera nowe pole konfliktu.

Dlaczego w Pana ocenie ta sprawa wywołała obecnie sprzeciw? Co stoi za tą zmianą decyzji?

W mojej ocenie ta sprawa wynika z podziału opinii publicznej wokół katastrofy smoleńskiej. Jednak ten podział nie powinien schodzić na poziom samorządowy, który rządzi się innymi prawami. Przecież pierwotna uchwała dotycząca nadania patrona została przyjęta jednogłośnie. Nie może być tłumaczeniem, że wtedy podejmowano decyzje na podstawie emocji. Takie decyzje nie są podejmowane spontanicznie. To zawsze poprzedzone jest pracą odpowiedniej komisji w samorządzie, potem jest czas na zastanowienie i dopiero po jakimś czasie jest głosowanie. Ten argument jest więc nietrafiony. Cała sytuacja nie jest dla Bydgoszczy pozytywnym sygnałem i wydarzeniem. To promocji miastu nie robi. To jest silny sygnał, że w innych sprawach radni mogą postępować podobnie.

Radni mówili również, że cała trasa nazywa się Uniwersytecką, więc i most powinien być Uniwersytecki

Rzeczywiście, ale pamiętajmy, że oznacza to również, że decyzja o nadaniu mostowi imienia Lecha Kaczyńskiego nie miała tak wielkich praktycznych skutków. Imieniem prezydenta nazwano jeden z odcinków ulicy, a nie ulicę. Być może część osób z obrzydzeniem wpisywałaby swój adres związany z Lechem Kaczyńskim, jednak nazwanie tego mostu im. Kaczyńskiego, nie dawałoby takich skutków. To jest kolejny argument pokazujący negatywną stronę ostatniej decyzji. Ona przyniesie miastu więcej strat niż korzyści.

Wie pan, co "bydgoska ulica" mówiła o tej sprawie?

Większość ludzi nie była zainteresowana tym sporem publicznym. Obecnie jednak widzę, że ta sprawa już wywołała skutki. W sąsiednim Toruniu padł pomysł, by jedno z rond miało imię Tadeusza Mazowieckiego. I spór przeniósł się na grunt toruński. Sprawa mostu im. Lecha Kaczyńskiego otworzyła nowe pola konfliktu. Straty dla miasta są wysokie. To oznacza, że radni działali wbrew interesowi miasta. Nic nie stoi na przeszkodzie, by radni - nie zmieniając decyzji - wydali oświadczenie, w którym odnieśliby się do nazwy Mostu im. Lecha Kaczyńskiego.

Dlaczego spór dot. katastrofy smoleńskiej, o którym pan mówił, przenosi się nawet na grunt lokalnej wojny z osobą Lecha Kaczyńskiego?

Sprawa jest prosta. Samorządy straciły cnotę już dawno. Działanie samorządu przestało być sprawą lokalną, zostało objęte globalizacją polityczną kraju. Partie zawładnęły samorządem, więc sprawy lokalne, drobne stają się ogólnokrajowymi. To jest szkodliwe dla samorządów. To czego chcieliśmy uniknąć, by scena polityczna lokalna była inna niż ogólnopolska, nie się udaje.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

 

CZYTAJ TAKŻE: Lista hańby. Sprawdź, którzy bydgoscy radni głosowali za zmianą nazwy mostu im. Lecha Kaczyńskiego

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych