Około godziny 23.30 zakończyło się posiedzeniu zarządu PO, które rozpoczęło się około godz. 17. Decyzją zarządu wybory partyjne na Dolnym Śląsku są ważne.
Zarząd miał się zająć wnioskiem posła PO Jakuba Szulca o unieważnienie wyników wyborów przewodniczącego dolnośląskiej Platformy. Miał też rozpatrywać odwołania, jakie wpłynęły z regionu lubuskiego PO w związku ze zjazdem regionalnym.
Mimo obietnic jednoznacznego rozliczenia sprawy, nie zapadły żadne spektakularne decyzje.
Po wyjściu z obrad, Andrzej Biernat zapytany o to jakie zapadły ustalenia ws. Dolnego Śląska, odpowiedział:
Jedynie słuszne. Nie było podstaw merytorycznych, żeby ten zjazd unieważnić. Natomiast przed sąd koleżeński zostali powołani i ci, którzy nagrywali i ci, którzy byli nagrywani.
Biernat w rozmowie z dziennikarzami przed KPRM nie widział powodu, dla którego miałby zostać powołany zarząd komisaryczny na Dolnym Śląsku i w Lubuskiem.
Wybrani przewodniczący zostają na swoich nowych stanowiskach.
Jak podkreślił Biernat, Grzegorz Schetyna przyjął tę decyzję "tak, jak powinien".
Zrozumiał, że czas rozstrzygnięć się skończył i warto budować z powrotem siłę Platformy.
Wcześniej, podczas godzinnej przerwy w obradach, Schetyna udał się na rozmowę z Moniką Olejnik na antenie TVN24, gdzie kilkakrotnie podkreślał, iż wierzy że PO zajmie się wyjaśnieniem tej korupcyjnej sprawy.
CZYTAJ WIĘCEJ: Schetyna przerywa milczenie ws. taśm prawdy: Daję najświętsze słowo honoru, że nie mam z tym nic wspólnego
Biernat dodał, że w gronie zarządu powiedziano sobie wszystko w sposób otwarty. Zapytany o to, jak Donald Tusk ocenił tę sytuację, odparł:
Ocenił tak, jak należało; że nie może dochodzić do takich sytuacji, w związku z czym zmiany, jakie pojawią się w statucie na najbliższym zjeździe będą takie, żeby nie prowokować takich sytuacji na przyszłość.
Spytany, czy padły przy tej okazji jakieś ostre słowa, odpowiedział:
Nie. Jesteśmy dobrze wychowanymi.
W poniedziałek "Newsweek" opublikował nagranie rozmowy z kulisów zjazdu PO na Dolnym Śląsku; według tego nagrania poseł Norbert Wojnarowski, zwolennik Protasiewicza obiecywał jednemu z delegatów, Edwardowi Klimce, załatwienie stanowiska w KGHM - w zamian za oddanie głosu na Protasiewicza. Wojnarowski zaprzeczył w środę, by proponował pracę Klimce, powołując się na wpływy Protasiewicza. Jak twierdzi, opublikowany tekst został "wyrwany z kontekstu".
W środę "Newsweek" opublikował kolejne nagranie, tym razem film. Według informacji tygodnika poseł Michał Jaros i radny z Polkowic Tomasz Borkowski mieli wtedy namawiać delegata do głosowania na Protasiewicza, a w zamian sugerować, że działacz mógłby trafić do rady nadzorczej jednej z państwowych spółek. Według "Newsweeka" delegatem, którego namawiano do poparcia Protasiewicza, jest Paweł Frost, szef koła PO w Legnicy i tamtejszy radny, z zawodu tłumacz przysięgły, zwolennik Schetyny.
Z kolei w regionie lubuskim przewodniczącą partii została na kolejną kadencję Bożenna Bukiewicz, wygrywając kilkoma głosami z wiceministrem spraw wewnętrznych Marcinem Jabłońskim. W sprawie nieprawidłowości w lubuskiej PO list do premiera Donalda Tuska napisała przed kilkoma tygodniami posłanka PO Bożena Sławiak.
Nie mogę firmować swoim autorytetem działań pani przewodniczącej (chodzi o Bożennę Bukiewicz), które mogę określić jako korupcyjne
- napisała Sławiak.
Mimo, że sprawa korupcji politycznej jest ewidentna i skandaliczna, Platforma mówi o niej jak o niegroźnym incydencie lokalnym. Zamieszani w nią posłowie zostali skierowani do sądów koleżeńskich.
PAP/mall
------------------------------------------------------------------
------------------------------------------------------------------
Uwaga!
Szósty numer miesięcznika "W Sieci Historii" z nowym dodatkiem, już do nabycia w naszym sklepie wSklepiku.pl!
nr.6/2013 z filmem „Trwajcie! Janusz Kurtyka, IPN 2005-2010”.
Polecamy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/169846-siedmiogodzinne-bicie-piany-zakonczone-poslowie-po-w-dobrych-nastrojach-udaja-ze-na-dolnym-slasku-nic-sie-nie-stalo