wPolityce.pl: Premier Donald Tusk nie skorzystał ze swojego prawa i nie przyznał renty specjalnej Halinie Rosiak, wdowie po zamordowanym działaczu łódzkiego PiSu. W pismach KPRM, jakie cytuje tygodnik "wSieci", czytamy, że Marek Rosiak nie miał specjalnych zasług dla Polski, a jego śmierć "nie miała elementu wyjątkowości". Jak Pan ocenia takie stwierdzenia?
Zbigniew Romaszewski: Stwierdzenie, że to wydarzenie nie posiada elementu wyjątkowości, brzmi jak pogróżka. To sygnał, że takie wydarzenia można powtórzyć. W atmosferze gigantycznej nagonki i szczucia nagle ktoś porwał się na tego rodzaju działania, a to spotyka się z reakcją, że wszystko jest w porządku. To przecież jest skandal. To całkowity brak poczucia odpowiedzialności za to, co dzieje się w kraju. To widzimy na każdym kroku, choć ta sytuacja jest szczególnie bolesna. Ten przykład jest brutalny, prosty i zrozumiały dla każdego. Podobnych działań, które pokazują takie podejście do Polski i polityki, mamy jednak mnóstwo.
Cytaty z pism KPRM sugerują, że dla premiera Donalda Tuska śmierć Marka Rosiaka nie była niczym szczególnym, że było to zwykłe przypadkowe zabójstwo
Tak, no miał być zamach na Niesiołowskiego, a przypadkowo zastrzelono kogo innego. Jak widać ta brednia żyje w świadomości Kancelarii Premiera. Mówiąc o braku elementu wyjątkowości ktoś znacząco przeholował. Przecież mieliśmy do czynienia z podsycaniem atmosfery nienawiści prowadzącej aż do działań terrorystycznych. Ktoś się za to powinien czuć odpowiedzialny.
Ktoś, czyli władza?
Bezpośrednio. Przecież władze i jej adherenci spowodowali, że komuś - mówiąc kolokwialnie - się we łbie przewróciło.
Dziś debata publiczna jest znacząco inna? Wyciągnięto wnioski po politycznej zbrodni w Łodzi?
W mojej ocenie nie wyciągnięto. Przecież mamy co chwilę jakieś pogróżki, to jest nowy sposób rządzenia. Premier mówi nam np.: "możecie sobie odwoływać Hannę Gronkiewicz-Waltz, a ja panią Hanię zrobię komisarzem". Tak przecież było. A pan minister Bartłomiej Sienkiewicz codziennie po kogoś chodzi. To po tych idzie, to po tamtych. To ma pokazać zdecydowanie władzy i twardą konsekwentną linię.
Co taki sposób rozmowy władzy z obywatelami mówi o rządzących?
Głównym zarzutem do Hanny Gronkiewicz-Waltz była sprawa jej arogancji. Rządzenie Warszawą jest rzeczywiście trudne. Jednak jeśli ktoś się przykłada, ma kontakt ze społeczeństwem i tłumaczy im to, to zupełnie inaczej wygląda. A tu mieliśmy od początku zupełne lekceważenie wyborców. Widzieliśmy pomysły, by odcinać mieszkańców Warszawy od głosowania. Zniechęcano ich do głosowania. A tymczasem przecież w państwie demokratycznym referendum jest normalnym środkiem rządzenia. W czasie kadencji nie ma możliwości odwołania nawet najgorszego prezydenta miasta, w inny sposób niż w referendum. I nagle wzywa się, by ludzie do referendum nie chodzili. To jest zerwanie z zasadami demokracji.
Władza może się zmienić sama?
Sądzę, że trzeba jej pomóc...
Rozmawiał Stanisław Żaryn
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/168692-romaszewski-mowiac-o-braku-elementu-wyjatkowosci-ktos-przeholowal-wladze-i-jej-adherenci-spowodowali-ze-komus-sie-we-lbie-przewrocilo-nasz-wywiad