„Zdarzenie nie posiada elementu wyjątkowości”, czyli jak premier odmówił renty wdowie po zamordowanym działaczu PiS

Fot. wPolityce.pl / "wSieci"
Fot. wPolityce.pl / "wSieci"

Tygodnik „wSieci” pisze o bulwersującym zachowaniu premiera Donalda Tuska i jego urzędników, którzy odmówili przyznania renty specjalnej Halinie Rosiak, wdowie po zamordowanym w 2010 r. w Łodzi działaczu PiS Marku Rosiaku.

Asystent europosła Janusza Wojciechowskiego był jedyną w III RP ofiarą zabójstwa na tle politycznym. Jednak premier w korespondencji z wdową próbował tuszować ten fakt.

Pani Halina Rosiak w piśmie z KPRM przeczytała:

"Zdarzenie to – jakkolwiek bardzo dotkliwe w wymiarze osobistym – nie posiada wymaganego elementu wyjątkowości.” Po czym następuje garść statystyk policyjnych, z których wynika, że zabójstwo Marka Rosiaka było jednym z 916 popełnianych średnio w roku kalendarzowym.

- pisze we „wSieci” Marek Pyza, który przypomina kilka faktów – przypominających, że najwyższe władze Polski swoim zachowaniem dowiodły, że stało się coś wyjątkowego. Pyza pyta m.in.:

- Dlaczego cztery dni po tym zwykłym zabójstwie na miejsce zbrodni pofatygował się sam Donald Tusk w asyście Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego i Marszałka Sejmu Grzegorza Schetyny?

- Dlaczego dzień po tym zwykłym morderstwie Sejm rozpoczął posiedzenie od minuty ciszy pamięci jakiegoś człowieka zabitego w Łodzi? (W ten sposób ofiarę upamiętnił również Parlament Europejski.)

- I wreszcie najważniejsze: dlaczego Prezydent RP pośmiertnie odznaczył Marka Rosiaka Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski za „wybitne osiągnięcia w działalności zawodowej i społecznej podejmowanej w służbie państwu i społeczeństwu”.

„wSieci” cytuje również uzasadnienie wyroków sądów, które skazały mordercę, byłego członka PO Ryszarda Cybę na dożywotnie więzienie:

Gdy doszedł do przekonania, że z uwagi na funkcjonujący system ochrony, nie uda mu się dokonać zamachu na życie Jarosława Kaczyńskiego, postanowił dokonać zamachu na życie posła Jarosława Jagiełło na terenie łódzkiej siedziby partii Prawo i Sprawiedliwość (…) Dla realizacji planu oskarżonego istotnym było to, by na terenie biura partii Prawo i Sprawiedliwość zabić dwie osoby związane z tą partią niezależnie od pełnionych funkcji.

Na uwagę zasługuje również argumentacja, którą przedstawił w czasie procesu Cyba uzasadniając, dlaczego, jego zdaniem, Lech Kaczyński był winien katastrofy smoleńskiej, bo „zmusił pilotów do lądowania w trudnych warunkach atmosferycznych”:

Swoje rozumowanie opierał na przekonaniach własnych oraz analizie artykułów określonych tytułów prasowych i informacji uzyskiwanych za pośrednictwem Internetu.

Cały artykuł w tygodniku "wSieci".

znp

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.