Podjasnogórskie in vitro, czyli ideologia w służbie samorządu. "Trzeba tylko pamiętać, żeby ostatni zamknął drzwi i zgasił światło…"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. askgramps.org
fot. askgramps.org

Ulubionym tematem dyżurnym mainstreamowych mediów jest próba nieustannego podszczypywania i łajania prawicy z powodu przenoszenia w codzienne życie elementów ideologicznych, związanych z tradycyjnymi polskimi chrześcijańskimi wartościami. Ile to już krokodylich łez wylano w różnych „Gazetach Wyborczych”,  „Newsweekach” i TVN-ach nad złowrogim wpływem lekcji religii w szkołach, krzyży na komisariatach i tradycyjnego modelu rodziny w domach… W kółko powtarza się ten sam oklepany argument, że szkoła, praca, samorząd i dom powinny być miejscami od ideologii (oczywiście tylko tej nie będącej na rękę chłopcom z Czerskiej i Wiertniczej) wolnymi.

Ciekawie zaczyna być, gdy mamy do czynienia z sytuacją odwrotną. Wszelkie próby wprowadzenia ideologii gender do szkół i przedszkoli mogą liczyć na nieustanny medialny aplauz, poparcie i dofinansowanie. Komendant radomskiej policji znajduje sojusznika w osobie SLD-owskiego jastrząbka, posła Marka Balta, piszącego wniosek o nagrodę pieniężną dla komendanta do ministra Bartłomieja „Idziemy po was” Sienkiewicza itd., itp. W Częstochowie prawie 2 lata temu na propozycję SLD-owskiego prezydenta miasta, Krzysztofa Matyjaszczyka, Rada Miasta głosami radnych SLD i PO zareagowała przychylnie i podjęta została pionierska w skali kraju uchwała o dofinansowaniu przez samorząd z publicznych środków zabiegów in vitro. Kiedy w pierwszym podejściu Regionalna Izba Obrachunkowa zakwestionowała możliwość wydatkowania środków na ten cel przez samorząd, władze miejskie jako metodę obejścia przepisów prawa wymyśliły specjalny program zdrowotny “Leczenie niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego dla mieszkańców miasta Częstochowy w latach 2012 – 2014”. Tym razem okazało się, że wojewoda śląski życzliwie mrugnął okiem i nie uchylił projektu uchwały jako niezgodnego z prawem (mimo iż „in vitro” nie jest zabiegiem profilaktycznym, a tylko takie zgodnie z przepisami ustawy samorząd ma prawo dofinansowywać). W ślad za Częstochową widząc w tym świetny element autoreklamy, przy życzliwej reakcji wiadomych mediów, szybko poszły inne samorządy – Łódź, Sosnowiec, Szczecin.

I tak oto kuchennymi drzwiami ideologia została przez domorosłych lewackich polityków wprowadzona do samorządu. Dla każdego normalnego samorządowca z przyzwoitą znajomością przepisów ustawy o samorządzie gminnym jest oczywiste, że w zadaniach własnych gminy pomiędzy sprawami ładu przestrzennego, budowy i utrzymania dróg, zaopatrywania mieszkańców w wodę i  odbioru ścieków, nie ma miejsca na polityczne fajerwerki typu in vitro. O tym, że cały pomysł SLD-owskiego prezydenta Częstochowy Matyjaszczyka błyskawicznie okazał się hucpą, nie przynoszącą miastu żadnych korzyści i nie mającą znaczenia poza oczywiście wydźwiękiem propagandowym, najlepiej świadczą liczby. Przytoczmy je zatem…

1) W roku 2013 Częstochowa przeznaczyła na dopłaty do zabiegów in vitro 150 tys. złotych. Przy rocznych wydatkach z budżetu miasta rzędu 1 mld złotych, daje to około 0,15 promila całości wydatków budżetowych. Ta liczba najlepiej obrazuje, że ani prezydentowi miasta ani nikomu z głosujących „za” radnych nie zależało na niczym więcej, poza rozgłosem uzyskanym tanim kosztem… A tak naprawdę jest to rozgłos uzyskany kosztem ludzi być może przeżywających największą życiową tragedię.

2) Wysokość pomocy dla jednej pary określono  maksymalnie na 3 tys. złotych. Przy kosztach procedury in vitro sięgających każdorazowo kilkanaście do kilkudziesięciu tysięcy złotych, to również potwierdza tezę o obłudzie zwolenników wprowadzenia in vitro do zadań samorządu

3) W roku 2012 po dopłatę zgłosiło się do częstochowskiego samorządu 36 par, 12 z nich zakwalifikowano do „programu”, w 3 przypadkach in vitro zakończyło się powodzeniem. Taki oto wpływ ma program in vitro na częstochowską demografię (według oficjalnych danych z miasta ubywa od pewnego czasu 2 tys. mieszkańców rocznie).

4) W tym samym czasie w Częstochowie, jak i w innych miastach w Polsce, wprowadzano  narzuconą przepisami ustawy „śmieciowej” rewolucję w sposobie odbioru odpadów komunalnych. Dla potrzeb tej reformy oszacowano liczbę mieszkańców Częstochowy według danych statystyczno-meldunkowych na około 229 tys. W rzeczywistości, po zebraniu „deklaracji śmieciowych” okazało się, że jest ich 174 tys. Gdzie się podziało brakujące 55 tysięcy, czyli 24% mieszkańców miasta? Może już dawno uciekli z „zielonej wyspy” za chlebem do Niemiec, Anglii, czy Norwegii

5) Poziom bezrobocia w Częstochowie bije rekordy w województwie śląskim i wynosi 15% w  mieście i 20% w powiecie.

6) W rankingu zadowolenia mieszkańców z życia w miastach przeprowadzonym w ramach „Diagnozy społecznej 2013” przez zespół profesora Janusza Czapińskiego Częstochowa zajęła „zaszczytne”, ostatnie 26 miejsce.

Wnioski nasuwają się same. Im większa w kraju i wokół nas będzie bieda, tym częściej będziemy mamieni tematami zastępczymi. Żeby skutecznie odciągnąć uwagę społeczeństwa od tego co najważniejsze, muszą one budzić emocje, a najlepiej w tym celu wybrać to, co nas dzieli. In vitro nadaje się do tego idealnie. Dokonano w ten sposób jeszcze jednej perfidnej manipulacji – przenosząc na poziom samorządu pewien spór ideologiczny, tym samym jedna ze stron tego sporu zaprzęgła instytucję z natury wolną od ideologii, do służby w charakterze przydatnego narzędzia.

Jak w tego typu sytuacjach reagują „użyteczne” media? Biją brawo i pieją z zachwytu. Gazeta Wyborcza piórem zasłużonej częstochowskiej dziennikarki, Doroty Steinhagen „uszczypnęła” ostatnio tekstem opublikowanym w wydaniu ogólnopolskim ten „niedobry” PiS, za zapowiedź rezygnacji z dofinansowania programu in vitro w przypadku przejęcia władzy w częstochowskim samorządzie. Przytoczmy zatem wypowiedź posła Szymona Giżyńskiego, prezesa Zarządu Okręgu PiS w Częstochowie, która wzbudziła tyle oburzenia pani redaktor:

…w całym kraju rozległy się głosy, jaki to sukces, że właśnie w Częstochowie lewicowy prezydent [Krzysztof Matyjaszczyk] zrobił psikusa Kościołowi, prawicy, katolikom. Tą decyzją lewicowe władze Częstochowy przeniosły sprawę in vitro z płaszczyzny medyczno-etycznej do sfery politycznej. Zinstrumentalizowały najbardziej intymny problem niepłodnych małżeństw i zrobiły z nich polityczny i celebrycki event…”. „…Będzie w Częstochowie prezydent z PiS, nie będzie miejskich dopłat do in vitro….

W całej tej sytuacji widać jak na dłoni hipokryzję niektórych środowisk, przy których sienkiewiczowski Kali okazuje się być „małym Kaziem”. Kiedy poseł PiS nazywa pewne rzeczy po imieniu, a do tego zapowiada postawienie spraw z głowy na nogi i  powrót do normalności w realizowaniu zadań własnych przez częstochowski samorząd, mainstream szaleje z niepokoju. Gdzie byli ci „pełni obaw” dziennikarze, kiedy program in vitro stał się przedmiotem rozgrywki politycznej ze strony lewicy? Mam w tym miejscu dla SLD-owskiego prezydenta Matyjaszczyka świetną propozycję i podzielę się nieodpłatnie prawami autorskimi do niej… Skoro i tak w rządzeniu miastem nie udaje się nic poza wytwarzaniem dużej ilości propagandowego hałasu, może w ramach eksperymentu dorzucić częstochowskiemu samorządowi jeszcze więcej „nowoczesnej” lewicowej ideologii? Znowu będzie można potraktować miasto jako poligon doświadczalny, a jak się uda, to cała Polska będzie poklepywać „reformatora” po plecach. Jestem przekonany, że kolejne samorządy ustawią się w kolejce do pobierania nauk, jak to wdrożyć u siebie. Ułóżmy ten program w pewien ciąg chronologiczny:

1) Demografia: In vitro już jest, to możemy odhaczyć…

2) Edukacja: Tu mamy niedopatrzenie - koniecznie samorząd musi dofinansować gender w każdym częstochowskim przedszkolu i szkole !!! Najlepiej 5 godzin tygodniowo – z obowiązkowymi przebierankami…

3) Praca: Tu nie jest źle, właśnie zwolniono 1.500 pracowników Huty „Czestochowa”, a podległy miastu Powiatowy Urząd Pracy dostał 4 mln złotych ministerialnych środków (2,5 tysiąca złotych na głowę) na ich readaptację zawodową. Hmmm, może za te pieniądze dałoby się im i ich rodzinom kupić w promocji bilety lotnicze w jedną stronę i pozbyć się problemu?

4) Rozrywka: Tu jest rewelacyjnie. Grube miliony idą z budżetu miasta na projekt „Aleje, tu się dzieje”, w ramach którego zamiast chleba ufundowano mieszkańcom nieustanne igrzyska.

5) Emerytura: Eee, nie… To zostawmy rządowi – zbyt śliski temat.

6) Ale zaraz, zaraz: możemy przecież podjąć uchwałę, na mocy której częstochowski samorząd będzie dofinansowywał EUTANAZJĘ dla każdego zainteresowanego mieszkańca Częstochowy, który jeszcze stąd nie zwiał i dotrwał do „właściwego” wieku. Ooo, ten program na pewno przyniesie naszemu miastu wiele rozgłosu i poklasku w zjednoczonej Europie.

Trzeba tylko pamiętać, żeby ostatni zamknął drzwi i zgasił światło…

 

CZYTAJ TAKŻE: Populizm, lobbing czy polityczne gwiazdorstwo? Co stoi za decyzją władz Częstochowy o dofinansowaniu in vitro?

Finansowanie in vitro to skandaliczny transfer środków publicznych do prywatnych klinik. Dla CZD pieniędzy nie było

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych