Kiedy dobre kilka miesięcy temu pisałem o tym, iż zmiana w świadomości tzw. lemingów nastąpi szybko, w sposób całkowicie chaotyczny i irracjonalny, że zacytuję sam siebie – „między kawą w starbucksie a nasiadówą pod tęczą” zostałem odsądzony od czci i wiary jako naiwniak całkowicie nieświadom umysłowego zabetonowania tej części Polski. Lemingi nigdy się nie zmienią! – grzmiały komentarze.
A dziś co? Najnowsze badania i wyniki dla mnie przynajmniej zupełnie nie zaskakujące:
Przewaga Platformy Obywatelskiej w największych miastach stopniała do zaledwie sześciu punktów. Najgorsze notowania partia Tuska ma wśród najmłodszych, chce na nią głosować tylko 17 proc. wyborców w wieku od 18 do 24 lat
– informuje dziś wPolityce.pl po publikacji wyników sondaży.
I jeszcze to:
Podobny, równie drastyczny spadek poparcia Platforma zanotowała także w innych grupach, do tej pory uznawanych za żelazny elektorat tej partii. Pogorszenie wyników sondażowych z 32 proc. w lipcu ubiegłego roku do 26 proc. w lipcu 2013 roku, w dużym stopniu łączy się z odpływem elektoratu tradycyjnie głosującego na Platformę. Co znaczące, coraz większe poparcie w tych grupach wyborców zdobywa PiS.
I ostatni cytat:
W tej grupie aż 52 proc. respondentów chciało głosować na ekipę Donalda Tuska, podczas gdy na PiS - zaledwie 15 proc. W ciągu roku sytuacja zmieniła się diametralnie – Platforma straciła aż 22 punkty, dziś wyprzedza PiS już tylko o siedem proc.
– informuje redakcja wPolityce.pl.
Powtórzę – te wyniki nie są dla mnie żadnym zaskoczeniem – zawsze z dużą rezerwą i niechęcią odnosiłem się do nazywania jakichś grup „lemingami”. Z prostego powodu – nie sposób pod takim semantycznym nawiasem ujednolicić jakiejkolwiek grupy społecznej, wiekowej, dochodowej. Dla przykładu – w Warszawie „lemingami” są faktycznie ci „młodzi, wykształceni, z wielkiego miasta”, a więc młodzi ludzie przybyli do stolicy RP w celach zarobkowych, desperacko pragnący zrzucić z siebie odium „wiochy”, cokolwiek miałoby to określenie w ich mniemaniu znaczyć. Ale już na Pomorzu jest inaczej. Tutaj „lemingami” określiłbym rozmaitych mniejszych i większych „biznesmenów” (cudzysłów zamierzony) bazujących na czymś co nazwałbym „regułą Sławka Nowaka”, a więc żyjących bogato nie z powodu swojego sukcesu, tylko dzięki lokalnym układom z różnymi małymi Sławkami Nowakami, z którymi mogą pić, robić „byznes” i wymieniać się zegarkami. Plus dodałbym do tego ogromną rzeszę partyjnej młodzieżówki, zazwyczaj będącej potomkami wspomnianych „byznesmenów” i pracującej w bogatych spółkach Skarbu Państwa zajmując się absolutnie niczym.
A więc pozostawmy określenie „leming”, przynajmniej na czas dalszych rozważań. Sęk w tym, powtarzam to raz jeszcze, że Polacy nie są nauczeni politycznego myślenia. Politycznego nie na zasadzie śledzenia bieżącej polityki – mój Boże – od tego naprawdę się nie mądrzeje. Politycznie myślący, to znaczy – świadomi mechanizmów społeczno-gospodarczych rządzących ich życiem codziennym, determinującym co od czego zależy i jakie działania władz w jakich sektorach determinują taki czy inny efekt.
I pod tym względem zwrot sondażowy nie jest zaskoczeniem. Nikt przeciętnego Polaka tych mechanizmów realnie nie uczy. Stąd nasi rodacy plują (słusznie) na służbę zdrowia nie pojmując jaki wpływ na nią ma władza polityczna. Złorzeczą urzędnikom (słusznie) nie wiedząc, że to nie wina szarej pani przy biurku, tylko naczelnika danego urzędu zatrudniającego wszystkich swoich pociotów co skutkuje paraliżem decyzyjnym w najbardziej nawet pierdołowatej sprawie. Wreszcie klną (słusznie) na wysokie ceny wszystkiego, nie mając świadomości czym jest to spowodowane i jak władza mogłaby, gdyby chciała, swoimi działaniami to zmienić.
Toteż ten zwrot sondażowy będzie się pogłębiał. Dotychczasowi platformerscy wyznawcy odwrócą się z czasem od swoich niedawnych idoli, tak jak w 89 roku odwrócili się od peerelowskiego ganglandu najwięksi beneficjenci systemu głosujący w tak zwanych okręgach zamkniętych.
Problem w tym, że taka miłość jest miłością nastolatka do idola ze sceny – gorąca, nawet szczera, ale wątła, ulatniająca się z drobnym podmuchem wiatru. Toteż żadna partia polityczna do której ta chwilowa miłość przepływa nie powinna zbytnio cieszyć się z takiego sukcesu. Bo na takim elektoracie nie da się nic zbudować. To marny fundament, nad którym każda, nawet najlepsza konstrukcja może się zawalić.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/164101-nie-tak-zaskakujacy-sondazowy-zwrot-taka-milosc-jest-miloscia-nastolatka-do-idola-ze-sceny