Co za upadek. "Nie należy tego słuchać" oraz "zależy jaki pisior" - rządowi komentatorzy wykręcają kota ogonem by obronić Tuska

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Czy to już szczyt cynizmu? Niestety, nie możemy tego stwierdzić na pewno, ale bardzo blisko. Bo co robią prorządowi komentatorzy gdy wychodzi na jaw iż kryterium jakim "obywatelska" partia rządząca kieruje się w obsadzie stanowisk jest jedynie to czy ktoś jest "pisiorem" czy "swoim"? Gdy otwarcie mówi to premier?

 

CZYTAJ: WOT, PAŃSTWOWIEC! Tusk obiecuje działaczom PO wyrzucenie dyrektora w MSW. Szydzi z nazwiska i dodaje: "Pisior"

Czy wówczas walczą z upartyjnieniem, monopolem jednej formacji, jak z pasją robili to za rządów PiS? Czy piętnują kolesiostwo jak robią to w stosunku do PSL? Czy nazywają to plemiennym sposobem uprawiania polityki? Nie, nic z tego. Zacni komentatorzy prorządowi sięgają wtedy po wszystkie możliwe wykręty byle tylko zamulić sprawę.

I nawet nie przyjdzie im do głowy iż ktoś może pamiętać, że każdą z serii wynurzeń pt. "były współpracownik donosi na Kaczyńskiego", choćby były kompletnie niewiarygodne i đmiesyne, traktowali bardzo serio i międlili po tysiąc razy.

 

Ale po kolei.

Temat był poruszany w "Loży Prasowej", która zresztą powinna już chyba zmienić nazwę na "Lożę Prasową Mediów Prorządowych" bo przedstawiciela mediów wobec władzy krytycznych, zwłaszcza z tych nie kontrolowanych przez wydawców przemysłu pogardy, można tam spotkać raz na kwartał.

Zaczął Jan Wróbel, który postawił rewolucyjną tezę, że media powinno interesować tylko to co sami politycy zdecydują się opublikować:

Mam ten kłopot z nagraniami, że uważam iż nie należy ich słuchać. Politycy za zamkniętymi drzwiami mówią sobie różne rzeczy. My też sobie za zamkniętymi drzwiami mówimy sobie różne rzeczy. Oficjalne wypowiedzi polityków to jest dla nas żer, a to że oni między sobą mówią pisory, popaprańcy i takie tam to nie jest tajemnicą.

Jak państwo pewnie zauważyli, teza ta nie pojawiła się w ustach Jana Wróbla ani przy okazji tzw. taśm Beger, prowokacji mediów i służb specjalnych, ani przy nagraniach mających rzekomo kompromitować ojca dyrektora Tadeusza Rydzyka, ani nawet po taśmach elbląskich, które były operacją platformerską.

CZYTAJ: Taśmy, haki i służby – ujawniamy kulisy brudnej kampanii w Elblągu.

Andrzej Stankiewicz z "Rzeczypospolitej" nie poszedł tak dalej, ale uciekł inteligentnie w nieistotne tutaj dywagacje o tym kto w rządzie Tuska był kiedyś w rządzie PiS. I usprawiedliwił:

To oczywiste zagranie pod publiczkę. Przyjeżdżają doły partyjne i mówią: "Drogi Donaldzie, my mamy tutaj takiego człowieka, który za rządów PiS dawał nam po gębie, a ty go teraz wziąłeś do rządu". A on mówi: "Ja wziąłem? Ja nic nie wiedziałem, zaraz dostanie w zęby. Czyli premier pokazuje, że on tu rządzi. Taka zagrywka propagandowa.

Twardą partyjną linię utrzymał natomiast niezastąpiony Tomasz Wołek. Na pytanie red. Anity Werner czy premier spełni swoją obietnicę i Majcher przestanie być szefem gabinetu politycznego MSW, odpowiedział:

To zależy jakim jest pisiorem. Czy to jest ewolucja poglądów jaką przeszedł choćby Radosław Sikorski czy to jest ktoś kto wyznaje zupełnie inny system wartości niż ten, który obowiązuje w Platformie. Jestem bliski myśleniu Jana Wróbla, to język specyficzny ludzi we własnym gronie.

Nie jest to teza nowa o czym przypomina to zdjęcie.

Trzeba przyznać, że jedynie Wiesław Dębski, były redaktor naczelny "Trybuny", zdobył się na w miarę obiektywny osąd sprawy:

W tej całej sprawie mnie dwie rzeczy zaniepokoiły. Bo wszystkie partie tak robiły, ale to pan premier obiecywał nam dwa razy, w roku 2007 i 2011, że Platforma to będzie inna partia. Że to nie będzie PiS i to SLD wstrętne, że oni będą prawi i sprawiedliwi właśnie. A tak nie jest.

I druga rzecz, w dzisiejszych czasach trzeba uważać na to co się mówi. A politycy nadal uważają, że są u cioci na imieninach.

Cóż pozostaje jak przypomnieć słynny plakat wyborczy pana premiera.

Dziś wiemy, że manipulacja dotyczyła nie tylko "odmłodzenia" twarzy premiera, ale że gdzieś na odwrocie było jeszcze dopisane: "ale zarobią i posady w państwie zachowają tylko moi partyjni koledzy".

A w najnowszym tygodniku "w Sieci"

polecamy m.in. pasjonujący esej Łukasza Warzechy, który celnie wskazuje dlaczego Tusk przegrywa. Wszystko przegrywa.

gim

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych