W tygodniku "wSieci" polecamy reportaż pt. "Szklany sufit Piotra Guziała". Maja Narbutt kreśli w nim sylwetkę człowieka, który rzucił wyzwanie Hannie Gronkiewicz-Waltz i zapewne doprowadzi do referendum w stolicy:
Jeśli weźmie się kartkę, przedzieli na pół i po obu stronach wpisze, co robił i mówił burmistrz Ursynowa Piotr Guział, to wniosek jest oczywisty. Chodzi o dwóch zupełnie innych ludzi. Ten pierwszy zaprosił do ursynowskiego ratusza Martę Kaczyńską, by otworzyła wystawę poświęconą pamięci prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Jeszcze wcześniej udowodnił, że Rosjanie handlują w Smoleńsku fragmentami tupolewa, co zdewastowało oficjalną wersję, że wrak jest dobrze zabezpieczony.
Dobrym znajomym tego pierwszego Guziała jest Mariusz Kamiński, były szef CBA. Guział, którego czyny spiszemy po drugiej stronie kartki, ma inne cechy i priorytety. Idzie na Paradę Równości, organizuje manifestację przed Zachętą, w proteście przeciw odradzającemu się nacjonalizmowi. I przyjaźni się z posłem Ruchu Palikota, Arturem Dębskim.
Jak Guziałowi udaje się pogodzić wodę z ogniem, zapalić Bogu świeczkę i diabłu ogarek, pozostaje jego słodką tajemnicą. Paradoksy są jego specjalnością. To przecież on zawarł pierwszy w Polsce ślub konkordatowy, chociaż nie wierzy w Boga. – Dlaczego to zrobiłem? Uważam, że ludzie mogą ze sobą żyć i mieć dzieci bez żadnego papierka. Ale rodzicom zależało. A Kościół daje ślubom godną, wpisaną w polską tradycję oprawę – mówi Guział.
Chodzi nerwowo po swoim gabinecie w ursynowskim ratuszu. Trudno mu się odprężyć. Przewiduje nadciągające kłopoty. Twierdzi, że takie ma informacje. Scenariusz skandalu Najbardziej męczące jest czekanie na cios, który spadnie. Piotr Guział nie ma wątpliwości, że zegar tyka, odmierzając czas do chwili, gdy zostanie odpalona jakaś medialna bomba, a przynajmniej petarda. – To będzie sprawa obyczajowa. Jeśli człowiek przeżył 38 lat i nie był w klasztorze, to łatwo można spreparować kompromitującą go sytuację – uważa Guział.
Wyobraża to sobie tak: w tabloidzie pojawią się fotki, na których bawi się w klubie. Przypuśćmy, że obok niego będzie stać przypadkowo jakaś atrakcyjna dziewczyna. I już można napisać, że Guział szaleje, gdy żona jest na wakacjach. Nikt nie będzie brał po uwagę, że były to imieniny kolegi. Taką wersję możliwych wydarzeń przywołuje burmistrz Ursynowa, gdy pytam, jak może wyglądać skandal z jego udziałem. Można sobie wyobrazić bardziej śmiałe scenariusze, jednak Guział upiera się, że nie ma żadnego trupa w szafie i jego wrogowie mogą jedynie wymyślać dyskredytujące go historie. – Znalazłem się na celowniku. Premier osobiście apelował, by zbojkotować referendum warszawskie – mówi Guział. – Platforma walczy o życie, a tonący brzydko się chwyta.
Nie musi być żadnej sugestii, wystarczy niezadowolenie Donalda Tuska, by działacze średniego szczebla PO zaczęli się zastanawiać, jak rozwiązać problem krnąbrnego burmistrza.
Cały artykuł - w najnowszym wydaniu "wSieci" (właśnie w kioskach).
Zapraszamy także na profil FB "wSieci".
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/163897-piotr-guzial-w-tygodniku-wsieci-znalazlem-sie-na-celowniku-premier-osobiscie-apelowal-by-zbojkotowac-referendum-warszawskie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.