Kościelna ekspert prof. Środa piekli się na polską wieś i zadaje dramatyczne pytanie: "Kto zostanie zbawiony: ks. Lemański czy abp Hoser?"

Fot. PAP/Rafał Guz
Fot. PAP/Rafał Guz

Nie minęło kilka miesięcy od poprzednich wynurzeń cenionych watykanistek i znawczyń Kościoła, jego historii i teologii. W marcu - tuż po wyborze papieża Franciszka - prof. Magdalena Środa z miną specjalisty oceniała nowego biskupa Rzymu. Że nie taki jak trzeba, że nie w tę stronę poprowadzi Kościół, w którą ten iść powinien, że jakiś taki nie gorbaczowaty.

CZYTAJ WIĘCEJ: Znane watykanistki dyskutują o problemach Kościoła. "Nie jest to Gorbaczow...", czyli wyzwania stojące przed nowym papieżem w oczach prof. Środy i red. Olejnik

Tym razem sprawa jest o wiele poważniejsza. Bo idzie już nie o Franciszka, nie o jakichś tam purpuratów w dalekim Rzymie, ale sprawa jest tutejsza, chodzi o polskiego księdza, którego bronić trzeba przed machiną pożerającą w niesamowitym tempie. Rzecz jasna - chodzi o ks. Lemańskiego i jego spór z abp. Hoserem.

Zatroskana Środa rozmyśla więc na łamach najpopularniejszego katolickiego periodyku, "Gazety Wyborczej":

Czy Pan Bóg jest raczej po stronie abp. Hosera, czy po stronie ks. Lemańskiego. Czy lubi silne instytucje i posłuszeństwo, czy raczej myślących, wrażliwych pasterzy. Kogo więc zbawi? Arcybiskupa czy ks. Lemańskiego?

- pyta pani etyk.

Po czym zaczyna pouczać. Lud struchlały słucha z przestrachem, bo pani profesor grzmi. Ruga katolików mieszkających na wsi, odmawia im prawa do przekonań, kpi, ironizuje.

Życie społeczne i publiczne na polskiej prowincji nie jest przez nikogo zagospodarowane. Nie ma wiejskich wspólnot, związki sąsiedzkie są bardzo kruche, wszelkie uroczystości czy inicjatywy społeczne mają charakter religijny: od "majenia" i sprzątania Kościoła, poprzez pielgrzymki (dla niektórych to jedyna dostępna forma turystyki), po uroczystości sołeckie i gminne jak dożynki, otwieranie "orlików" czy placów zabaw, gdzie wszystko podporządkowane jest "wizytującemu" klerowi i obrzędowości religijnej lub quasi-religijnej

- irytuje się watykanistka.

I dodaje, że zamordyzm i ciemnogród ten powodują księża. Biskupi. Kościół cały, któremu zależy na prymitywizmie swoich owieczek, które nie pojmują, co się z nimi dzieje:

W Polsce - banalna to prawda - nie ma społeczeństwa obywatelskiego. Kościół w oczywisty sposób nie jest zainteresowany ani jego powstaniem, ani wzmocnieniem; bo byłaby to silna konkurencja

- przekonuje.

I puentuje ze smutkiem, że o Lemańskim (bez żadnych skrótów przed nazwiskiem) niebawem słuch zaginie:

Myślę też, że za kilka miesięcy wszyscy zapomną buntownika Lemańskiego i pogodzą się z nowym nasłanym przez władze proboszczem, bo w końcu dzieci się rodzą, starsi umierają i ktoś musi dać chrzest lub pochować

- twierdzi prof. Środa.

Ano, pani profesor droga, tak to jest, że lud prosty, ciemny, ale rozumie, że istotę tych "ponurych guseł za ołtarzem" stanowią one same, a nie proboszcz czy wikary, choćby najlepiej ubrany i najczęściej pojawiający się w TVN 24 i na okładkach "Wyborczej".

A całkiem poważnie dodając, najbardziej bawi zarzut o sprzeciwie wobec społeczeństwa obywatelskiego. W małych miejscowościach, w niedużych ośrodkach i po prostu na wsiach często to Kościół jest jedynym miejscem, wokół którego dzieje się życie społeczne, organizowane są warsztaty i wyjazdy, otwarte świetlice.

I całe szczęście, że najbardziej pokręcone wysiłki pani prof. Środy tego nie zmienią. Chociaż - zapraszamy na wieś. Pani wykłady i poglądy z pewnością przyjmą się niczym rośliny po wiosennych przymrozkach.

svl, "Gazeta Wyborcza"

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.