Minister finansów Jacek Rostowski zapewnił, że nie planuje podniesienia podatków w 2014 r. Jego zdaniem nowelizacja budżetu nie jest katastrofą i w wielu krajach takich zmian dokonuje się kilka razy w roku.
Rostowski w czwartek w radiowych "Sygnałach Dnia" powiedział, że choć przewiduje, że przyszyły rok będzie trudny, to podatki nie wzrosną poza tymi, które są podnoszone "z automatu" i wymaga tego UE; jest to np. akcyza na papierosy.
Zdaniem ministra konieczność nowelizacji budżetu wynika z kilku czynników - m.in. opóźnionej reakcji Rady Polityki Pieniężnej na spadek inflacji poniżej zakładanego celu inflacyjnego.
W pierwszej części roku zawsze mamy duży deficyt i nowelizacja nie wynika z tych danych, które pan podał, ale z prognoz na drugą połowę roku – mówiłem już w październiku, gdy przedstawiałem budżet na ten rok, na pierwszym czytaniu, że nie wykluczam nowelizacji z bardzo prostej przyczyny: wiedzieliśmy, że Europa Zachodnia, a szczególnie strefa euro przeżywa poważne turbulencje i nie wiedzieliśmy, kiedy zacznie z tych kłopotów wychodzić. Według prognoz i przewidywań EBC miało to mieć miejsce na początku drugiej połowy tego roku, myśmy właśnie tak założyli, ale okazało, że to dzisiaj wygląda dużo mniej prawdopodobnie
- tłumaczył się Rostowski w rozmowie z radiową Jedynką.
Szef resortu finansów zaapelował również, by nie przedstawiać nowelizacji budżetu jako katastrofy czy wielkiego problemu:
I tak ten budżet na 2013 r. był bardzo oszczędny i należy wyważyć mu ryzyka, które mogą pojawić się po każdej stronie. I pytanie jest, czy sensowne byłoby w tamtym momencie dokonać tego dostosowania, które zrobiliśmy dzisiaj. Nowelizacja budżetu to nie jest żadna katastrofa, w wielu krajach nowelizacji dokonuje się kilka razy w roku…
- mówił Rostowski.
Jego zdaniem zwiększenie deficytu będzie miało efekt stymulujący gospodarkę.
Szef resortu finansów wyjaśnił, że czasowe zawieszenie pierwszego progu oszczędnościowego długu publicznego do PKB było konieczne, ponieważ inaczej trzeba byłoby dokonać drastycznych cięć w wydatkach lub podnieść podatki.
Dlatego - jak mówił - rząd zdecydował się na przejście na nową regułę, która - zgodnie z wymogami prawa unijnego - i tak musiałaby być wprowadzona do końca tego roku. Wyjaśnił, że polega ona na tym, że dokonuje się większych oszczędności wtedy, gdy gospodarka się szybko rozwija, a pozwala na mniejsze ciecia i nawet na zwiększenie deficytu w gorszych czasach.
Premier Donald Tusk zapowiedział we wtorek, że rząd przedstawi w sierpniu projekt nowelizacji budżetu na 2013 r. Ministerstwa będą musiały obciąć swoje wydatki o 8,5-8,6 mld zł, a tegoroczny deficyt budżetowy zostanie zwiększony o 16 mld zł. Szef rządu tłumaczył, że nowelizacja jest konieczna w związku z niższymi dochodami, jakie Polska odnotowała w pierwszym półroczu. Wskazał, że szczególnie trudne pod tym względem były miesiące zimowe i wczesnowiosenne.
Tusk poinformował, że rząd przyjął także korektę ustawy o finansach publicznych, dzięki której cięcia wydatków będą minimalne, co umożliwi ochronę obywateli. Zgodnie z zaproponowanymi w projekcie zmianami w 2013 i 2014 roku zawieszone byłoby działanie 50-proc. progu ostrożnościowego (określa on relację długu publicznego do PKB - PAP) i reguły wydatkowej, według której wydatki mogą rosnąć nie więcej niż inflacja plus jeden proc. Równocześnie rząd kończy prace nad dużą ustawą o nowej regule wydatkowej, która powinna wejść w życie jeszcze w tym roku.
Wicepremier, minister finansów Jacek Rostowski mówił, że co prawda próg ostrożnościowy 50 proc. relacji długu publicznego do PKB zostanie zawieszony, niemniej pozostanie w ustawie o finansach publicznych. Według niego jest on bardzo ważnym elementem w nowej, stabilizującej regule wydatkowej. Jego zdaniem zwiększenie deficytu o 16 mld zł, czyli o ok. 1 proc. PKB, to silny impuls stymulacyjny. Przypomniał też, że już od dawna mówił, iż nowelizacja tegorocznego budżetu może być konieczna.
lw, PAP, Jedynka
--------------------------------------------------------------------------
--------------------------------------------------------------------------
Do nabycia wSklepiku.pl:"Chorzy u władzy"
autor:Owen David
Owen opowiada o tym, jak choroby wpływają na ludzi władzy i podejmowane przez nich decyzje. Opisuje choroby trapiące rządzących w chwili obejmowania władzy i nabyte w trakcie jej sprawowania, zwraca też uwagę na niebezpieczeństwa wynikające z ukrywania stanu zdrowia. Najbardziej jednak interesuje go zjawisko oddziaływania władzy na przywódców politycznych, co objawia się syndromem buty, czyli upojeniem władzą, nieproporcjonalnym skupianiem uwagi na własnym wizerunku, nadmierną wiarą we własne opinie i pogardą dla rad innych. Owen twierdzi, że im dłużej polityk znajduje się u steru władzy, tym silniejsze są objawy syndromu buty. Syndrom pojawia się u każdego przywódcy, ale zanika, gdy traci on władzę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/162171-rostowski-wina-za-przestrzelone-prognozy-budzetowe-obarcza-wszystkich-tylko-nie-siebie-nie-wiedzielismy-kiedy-europa-zacznie-z-tych-klopotow-wychodzic
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.