Stanisław Gawłowski to ważna postać w aparacie Platformy Obywatelskiej. Dziś sekretarz stanu w resorcie środowiska, wcześniej radny miejski i członek zarządu Darłowa, radny sejmiku zachodniopomorskiego, komisarz gminy Mielno (powołany przez premiera Buzka) i wiceprezydent Koszalina. Jest również szefem partyjnych struktur na Pomorzu Zachodnim i członkiem Zarządu Krajowego Platformy, czyli ścisłego kierownictwa partii. To jeden z najważniejszych ludzi w rządzącym ugrupowaniu
- pisze Marek Pyza, opisując sylwetkę polityka PO w artykule "Jak minister doktorat składał", który zostanie opublikowany w najnowszym numerze tygodnika "Sieci".
Redaktor naczelny portalu wPolityce.pl analizuje w tekście pracę doktorską, jaką niedawno obronił Gawłowski. Praca ta nosi tytuł „Zarządzanie rozwojem obszarów wiejskich przy wykorzystaniu rent strukturalnych w rolnictwie”. Jak się okazuje, istnieje uzasadnione podejrzenie, że polityk popełnił plagiat.
„Promotor zasugerował mi tematykę rent, bo tego nikt do końca nie sprawdził. To arcyfajny fragment wiedzy” – mówił „Głosowi Koszalina" wiceminister. Szkoda tylko, że „arcyfajności” nie wystarczyło, by zmierzyć się z tematem samodzielnie
- czytamy w tygodniku.
To zresztą nie pierwsza "kontrowersyjna" sytuacja w życiorysie polityka - szerzej dziennikarz odnosi się do tego na łamach "Sieci". Na czym polega plagiat popełniony przez Gawłowskiego?
Na 200 stronach znaleźliśmy dziesiątki fragmentów przepisanych z innych prac, bez podania źródła. Razem dają co najmniej 20 stron. Jeśli to nie jest plagiat, to co nim jest? (...) Łatwo odróżnić, które fragmenty zostały zaczerpnięte od innych autorów, a w których Gawłowski pisał „z głowy”. Te drugie przypadki charakteryzują się niskiej jakości stylem, błędami ortograficznymi, stylistycznymi, deklinacyjnymi oraz interpunkcyjnymi
- pisze Marek Pyza.
I porównuje sytuację Gawłowskiego ze sprawą minister oświaty Niemiec, której - po 33 latach! - udowodniono plagiat. Skutkiem tego była dymisja polityk.
CZYTAJ WIĘCEJ: 33 lata temu popełniła plagiat, dziś złożyła urząd. Dymisja niemieckiej minister oświaty
Puenta tekstu zawiera apel do władz uczelni, jak i samego polityka, by ustosunkowali się do całej sytuacji. Z tygodnikiem bowiem Gawłowski nie chciał rozmawiać.
Trudno wyobrazić sobie, by uczelnia, która nadała Gawłowskiemu tytuł doktora, nie zainteresowała się poważnymi podejrzeniami o plagiat. Co może spotkać wysokiego urzędnika, jeżeli szkoła nieuczciwość potwierdzi?
Katalog kar jest szeroki – od upomnienia, nagany po zakaz wykonywania zawodu nauczyciela akademickiego. Do tego dochodzą sankcje karne – od grzywny po trzy lata pozbawienia wolności, zwłaszcza że pracę opublikowano w celach komercyjnych
- czytamy w "Sieci".
Całość artykułu do przeczytania już jutro w tygodniku "Sieci". Polecamy!
svl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/161866-sieci-wiceminister-z-platformy-dopuscil-sie-plagiatu-praca-doktorska-stanislawa-gawlowskiego-az-roi-sie-od-skopiowanych-fragmentow