Ot, gospodarze! "Budżet bezpieczeństwa" wg PO - do maja wydać wszystko, co (i tak pożyczone) miano wydać do końca roku

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Rys. ANDRZEJ KRAUZE
Rys. ANDRZEJ KRAUZE

Sejm uchwalił ustawę budżetową na 2013 rok. Za budżetem głosowało 233 posłów, przeciw 221. Nikt nie wstrzymał się od głosu.

Budżet zakłada m.in., że deficyt w przyszłym roku nie przekroczy 35 mld 565 mln 500 tys. zł; dochody w przyszłym roku wyniosą 299 mld 385 mln 300 tys. zł, a wydatki będą nie wyższe niż 334 mld 950 mln 800 tys. zł.

Minister finansów Jacek Rostowski powiedział po głosowaniu dziennikarzom, że przyjęty dziś budżet jest "budżetem bezpieczeństwa". - Dzięki temu budżetowi już na końcu roku będziemy mieli prawodopodobnie spadek relacji długu do PKB. Jestem przekonany, że tak samo będzie w przyszłym roku. Bezpieczeństwo w czasie kryzysu będzie podstawą do rozwoju w drugiej połowie 2013 roku - podkreślił Rostowski.

TVN24, 12 grudnia 2012 roku

 

Cięcia budżetowe nie będą miały negatywnego wpływu na obywateli. Taką deklarację w radiowej Trójce złożył Paweł Graś.
Zdaniem rzecznika rządu, ministrowie wiedzą, gdzie szukać oszczędności tak, by cięcia były jak najmniej bolesne dla społeczeńswa. Graś powiedział, że nie są zagrożone takie sektory jak emerytury, renty czy pomoc społeczna. Dodał, że nie ucierpią także inwestycje z uwagi na zatwierdzony już budżet unijny na lata 2014-2020, który wymaga od Polski pewnego, własnego wkładu finansowego.

Zgodnie z wtorkowym komunikatem resortu finansów deficyt w budżecie po maju wyniósł prawie 31 miliardów złotych, co stanowiło 87 procent z zaplanowanego na ten rok deficytu. W przyszłym tygodniu rząd przedstawi komunikat w sprawie nowelizacji budżetu na 2013 rok.

Paweł Graś, w radiowej Trójce, 3 lipca 2013 roku

 

Jak widać także słowo "bezpieczeństwo" zyskuje za platformerskich rządów nowe znaczenie. Dziś "bezpiecznie" zarządzać finansami znaczy wydać do maja wszystko, co (i tak pożyczone) miano wydać do końca roku. Ot, gospodarze! Zaś co do oszczędności, które nie dotkną ludzi to przypominają się peerelowskie "rekompensaty" za podwyżki. Podobna żonglerka słowami i cyframi.

gim

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych