Służby są konsolidowane i mogą służyć do gry o władzę. Jednak Donald Tusk wydaje się być w niej jedynie zagubionym pionkiem. Ważniejsi ciągną za sznurki?

Fot. PAP/Rafał Guz/PAP/Radek Pietruszka/Youtube.pl/wPolityce.pl
Fot. PAP/Rafał Guz/PAP/Radek Pietruszka/Youtube.pl/wPolityce.pl

Ciekawą tezę postawił w swoim ostatnim tekście Stanisław Janecki, zaznaczając, że przeciwko premierowi Tuskowi toczy się pewna gra, a on w ramach kontrofensywy ogłasza rezygnację z Brukseli i konsoliduję służby, żeby walczyć o utrzymanie pozycji.

I choć rzeczywiście dni Tuska wydają się być policzone, i choć rzeczywiście służby są konsolidowane i będą używane w politycznej grze i walce, to jednak należy się zastanowić, w czyich rękach te służby są, kto de facto będzie z nich korzystał. Wydaje się, że to nie Donald Tusk będzie pociągał za sznurki w tej sprawie.

Do rangi politycznych baronów, którzy mają najsilniejszą pozycję w służbach, urastają obecnie dwaj politycy. Są to Bartłomiej Sienkiewicz, obecny szef MSW, oraz gen. Krzysztof Bondaryk, jak ujawniliśmy, organizujący nową instytucję, która może stać się niezwykle istotnym ogniwem w przemyśle kontroli i monitorowania obywateli. Ci dwaj politycy na służbach chcą budować - i budują - swoją potęgę. Jeden i drugi prawdopodobnie będą podległe sobie instytucje wykorzystywać również do realizacji partykularnych politycznych potrzeb.

Szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz buduje dziś jedno z najpotężniejszych miejsc w administracji rządowej. MSW, dzięki zdominowaniu i podporządkowaniu Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, będzie miało ogromne możliwości, rozciągające się na obszar całego państwa. Rozumie to zdaje się dobrze minister, bowiem przystąpił do przejęcia kontroli nad Agencją oraz buduje w niej mechanizmy sterowania i wpływania na instytucję. Ma mu to zapewnić m.in. Jacek Gawryszewski, który zostanie lada dzień wiceszefem ABW. Choć nie ma on kompetencji na stanowiskach kierowniczych, a jego znajomość służb nie jest pewna, ma jedną zaletę - jest związany ze środowiskiem ludzi wczesnych lat UOPu, uchodzi za człowieka bliskiego ministrowi Sienkiewiczowi. Ta nominacja wygląda więc jak próba obsadzenia ABW człowiekiem ministra. To idzie w parze z doniesieniami, jakie docierają do redakcji wPolityce.pl, które mówią, iż minister spotyka się ze średnim szczeblem kadry ABW i prowadzi rozmowy z dowódcami z ABW. To sugeruje, że Sienkiewicz układa sobie sieć swoich ludzi w służbie.

Z drugiej strony mamy świeżo powstałe Narodowe Centrum Kryptologii, które w MON organizuje gen. Krzysztof Bondaryk. Z nieoficjalnych doniesień wynika, że były już szef ABW zachował swoje dotychczasowe wpływy i nominowanych przez siebie ludzi w ABW. Dodatkowo obecnie przygotowuje instytucje, która jak się wydaje może być wykorzystywana na rzecz inwigilacji i monitorowania obywateli w wirtualnej rzeczywistości. Skala działań NCK, jak donosiły media, ma być ogromna, a budżet instytucji może opiewać na ok. 100 mln złotych rocznie.

Tych dwóch ludzi obecnie skupi ogromną władzę, ogromną wiedzę i ogromne możliwości korzystania z zasobów służb. Jak to ma się do premiera Donalda Tuska? Wydaje się, że nijak.

Człowiekiem Tuska, który wciąż zajmuje się - lub choćby stara się zajmować - służbami jest Jacek Cichocki. Ponoć wciąż udaje, że coś w służbach może znaczyć i organizuje - pozaprawne - spotkania w KPRM z szefami służb. Tyle tylko, że dziś nie jest ani władny ani nie ma tak znaczącej pozycji, żeby zabezpieczać interesy premiera w służbach. Podobnie z resztą jak Tomasz Siemoniak minister obrony, który w starciu z Bondarykiem nie ma żadnych szans. Jego pozycja polityczna jest wątła.

Bondaryk i Sienkiewicz pozostają więc sami na polu bitwy. Sami? No nie zupełnie. Istnieje prawdopodobieństwo, że obaj politycy są narzędziem realizacji czyichś celów, są emanacją pewnych środowisk, które w Polsce chcą i są w stanie odgrywać znaczącą rolę.

Co ciekawe, zarówno Sienkiewicz jak i Bondaryk mają w swoim życiorysie wiele luk, ich kariery zawodowe budzą wiele niejasności, których do dziś nikt nie wyjaśnił.

Moim zdaniem Donald Tusk dostał Bondaryka od jednego z oligarchów jako wiano, które musiał przyjąć w zamian za poparcie w drodze po władzę. Wiano było przydatne w okresie stabilizacji władzy

- tak o byłym już szefie ABW mówił portalowi wPolityce.pl prof. Andrzej Zybertowicz.

Ze słów naukowca wynika, że Bondaryk mógł być reprezentantem grupy polskich oligarchów, członków i budowniczych systemu III RP, którzy poparli w ostatnim czasie Tuska i Platformę Obywatelską. Bondaryk miał by być ich gwarantem i narzędziem pilnowania realizowania dogodnych dla ich środowisk postulatów.

I rzeczywiście działalność Bondaryka oraz jego związki - do dziś nie do końca rozpoznane - z wielkim biznesem budzą podejrzenia, że mamy do czynienia z nominatem, który miał inną misję do wypełnienia, który toczył jakąś grę w imieniu swoich mocodawców. Dziś również zapewne komuś będzie służył.

W drugim przypadku mamy podobną sytuację. Bartłomiej Sienkiewicz, szczególnie jak na postać odpowiadającą za obszar bezpieczeństwa narodowego, ma równie zaskakującą i niepokojącą drogę kariery, co Bondaryk. Związki biznesowe szefa MSW są tajemnicą, których on sam strzeże niepodzielnie.

W czasie posiedzenia komisji spraw wewnętrznych w marcu 2013 roku pytany o swoje związki biznesowe oraz możliwy konflikt interesów szef MSW mówił:

Pan poseł stwierdził, że dochodziło do wielu patologii w obszarze leżącym między biznesem a polityką i że w jakiś sposób mógł to obserwować, a nawet o tym mówić. Wydaje mi się, że sprawa jest dość oczywista, tzn. jeśli jakikolwiek poseł czy funkcjonariusz jest podejrzany o popełnienie przestępstwa, a przestępstwo jest patologią, to po prostu składa się zawiadomienie do prokuratury i w ramach normalnych czynności organów ścigania dochodzi do sprawdzenia, czy mamy do czynienia z przestępstwem, czy nie. Więc rozumiem, że te patologie, o których pan poseł mówił, z pewnością swój finał prokuratorski i sądowy znalazły. Jeśli pan poseł uważa, że w moim przypadku może zaistnieć coś podobnego, to oczekuję złożenia stosownego zawiadomienia do organów ścigania, dla których jestem do dyspozycji 24 godziny na dobę.
(...)
I ostatnia kwestia. Jakiś czas temu wycofałem się z tych firm, natomiast one nadal działają. Jeśli istnieje jakaś formuła, w której można prywatny podmiot zmusić do ujawnienia kontraktów i listy klientów, to proszę jej naturalnie użyć. Wydaje mi się, że byłoby to jednak formalnie dość trudne. Istotą pytania pana posła, z zastrzeżeniem, że oczywiście nie mamy do czynienia z insynuacją, za co bardzo dziękuję, było to, czy z uwagi na moją pracę dla spółek Skarbu Państwa jako minister mogę być w tej sprawie w jakikolwiek sposób stronniczy. Proszę państwa, pracę dla spółek Skarbu Państwa traktuję jako rodzaj honoru i zaszczytu, ponieważ w ten sposób współpracowałem na rzecz interesów państwa polskiego. Spółki Skarbu Państwa mają wielostopniowy nadzór i są jednym z instrumentów prowadzenia gospodarczej polityki państwa polskiego. I w tym sensie uważam się analitycznie za człowieka spełnionego. Dziękuję bardzo.
(...)
Chciałbym rozczarować także pana posła Kamińskiego. Nie będę wyznaczał nowych standardów z bardzo prostej przyczyny: te dane są we własności firm, z którymi już nie mam nic wspólnego. Działanie tego rodzaju może się odbyć tylko i wyłącznie na ich gruncie, a nie na moim. Prawnie nie mam żadnej możliwości oddziaływania, kontrakty nadal obowiązują i to jest ich sprawa, czy je ujawnią, czy nie. Natomiast z tego, co wiem, to na stronie tych firm są informacje o tym, dla kogo one pracują. Więc myślę, panie pośle, że być może czeka nas seria rozczarowań i bardzo mi przykro, że to będzie pierwsze, które będę musiał panu zafundować. Dziękuję.

W ten dość nonszalancki sposób Sienkiewicz odnosił się do pytań o swoją karierę zawodową oraz o związki z podmiotami krajowymi i zagranicznymi, jakie miał nie będąc jeszcze szefem MSW. A pytać jest o co.

Bowiem Sienkiewicz przez lata działał na styku polsko-rosyjskiego biznesu energetycznego. W jednym z artykułów dziennikarz "Nowego Przemysłu" powołuje się na słowa Sienkiewicza dotyczące zainteresowania polskim rynkiem ze strony rosyjskiego sektora paliwowo-energetycznego, a w opracowaniach dotyczących przejęcia przez Orlen Możejek obecny minister jest wymieniany jako człowiek, który pomagał w tej transakcji. Igor Chalupec, prezes PKN Orlen, w swojej książce sugeruje wręcz, że to Sienkiewiczowi Orlen zawdzięcza zgodę Moskwy na przejęcie Możejek. Obecny szef MSW jest więc człowiekiem o tajemniczej przeszłości, który działa od lat na styku polsko-rosyjskim i działał niczym lobbysta raz dla jednej raz dla drugiej strony.

W jakiej fazie jest obecnie? Jakie kontakty i z kim miał w Rosji? Czy są one do dziś aktywne? Czy szef MSW jest od kogoś poza Polską zależny? Czy może realizować zlecenie, które przyszło z zewnątrz?

Niepokój rośnie jeszcze bardziej, gdy zdamy sobie sprawę, że medialną wajchę w Polsce przesunięto na bardziej antytuskowe położenie w chwili, gdy wybuchła afera związana z tzw. Jamałem II. To właśnie z sektora energetycznego, w którym od lat działa minister Sienkiewicz, wyszedł pierwszy silny cios w ekipę Tuska i samego premiera. Wtedy minister Sienkiewicz był świeżym członkiem rządu Tuska. Ta zbieżność daje do myślenia.

Wydaje się, że służby w Polsce konsolidowane są pod skrzydłami dwóch postaci, których ośrodki lojalności są dziś zagadką. Zarówno Bondaryk, jak i Sienkiewicz są politykami owianymi tajemnicą, o niejasnych powiązaniach. Może się okazać, że za konsolidacją służb i przygotowywaniem ich na cięższe czasy wcale nie stoi polski rząd, ani premier. Być może silne grupy interesów - krajowe i zagraniczne - obsadziły ten obszar działalności państwa swoimi zaufanymi.

I to oni, a nie Donald Tusk, będą z tych służb korzystać. Przezorny zawsze ubezpieczony...

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych