Bezpieczeństwo pasażerów Okęcia w rękach firmy byłych esbeków. "Jakie związki istnieją między Konsalnetem, a rządem?" Pyta Piotr Bączek. NASZ WYWIAD

fot. wPolityce.pl/tvn24
fot. wPolityce.pl/tvn24

Od dwóch tygodni bezpieczeństwem pasażerów odprawianych na Okęciu zajmuje się prywatna firma Konsalnet. Wygrała ona przetarg na podstawie ustawy, do której "nieznani sprawcy" mieli wrzucać poprawki podczas prac w komisjach sejmowych.

Pasażerowie szybko poznali na własnej skórze radosne działanie rządu Donalda Tuska i jego zaplecza sejmowego.

CZYTAJ WIĘCEJ: Paraliż na Okęciu: tłum pasażerów, tasiemcowe kolejki, bezradna obsługa lotniska. „Nie radzimy sobie"

O tym jak groźne mogą być następstwa oddania w ręce prywatnych firm ochroniarskich ochrony strategicznych obiektów państwowych rozmawiamy z Piotrem Bączkiem, byłym członkiem Komisji Weryfikacyjnej ds. WSI, który do grudnia 2007 r. pełnił funkcję szefa Zarządu Studiów i Analiz Służby Kontrwywiadu Wojskowego.

 

wPolityce.pl: Czy jest pan zaskoczony, że lukratywny przetarg na ochronę lotniska Okęcie wygrała prywatna firma ochroniarska Konsalnet?

Piotr Bączek: Nie. Po sześciu latach rządów ekipy, która ma w swej ideologii miłość, jest to spełnianie miłości dla swoich. Przeniesiono hasło miłości na grunt praktyczny i teraz program wyborczy jest realizowany. Można spodziewać się, że takich kontraktów jest więcej. Należy zapytać, jakie jeszcze firmy mają takie lukratywne kontrakty i czy Konsalnet także otrzymał w ostatnim sześcioleciu inne rządowe kontrakty.

 

Media sugerują, że ta ustawa sejmowa, na podstawie której prywatna firma ochroniarska mogła starać się o ochronę dużego państwowego obiektu, mogła powstać na zamówienie określonego sektora.

Przypominam sobie burzliwą dyskusję przy okazji przygotowywania ustaw pod mające się odbyć Euro 2012, w której brali udział związkowcy. Funkcjonariusze Straży Ochrony Lotniska wskazywali, że nowe przepisy spowodują chaos i zmniejszenie poziomu bezpieczeństwa na lotniskach ze względu na dopuszczenie do usług ochrony firm spoza branży lotniczej. Takie firmy – owszem – mogą być wyspecjalizowane w sektorze bezpieczeństwa, ale nie znają się, nie mają żadnego doświadczenia w obsłudze pasażerów. No i teraz mamy tego skutki, gdy kilka tysięcy pasażerów oczekiwało w długich kolejkach na odprawę bezpieczeństwa.

 

A czy to w ogóle normalne, że państwowego obiektu o strategicznym znaczeniu, za którego bezpieczeństwo tak czy inaczej odpowiada państwo, strzeże prywatna firma ochroniarska?

To właśnie jest ta dodatkowa kwestia: prywatyzacja sektora bezpieczeństwa. Wyzbywanie się przez państwo prerogatyw i odpowiedzialności za bezpieczeństwo, w tym przypadku za bezpieczeństwo pasażerów samolotów. Oddanie tego sektora w ręce nawet wyspecjalizowanej firmy powoduje, że państwo traci kontrolę nad obiektem.

 

No bo takich ludzi nie można zaprzysięgać, certyfikować itd. Pracownicy prywatnej firmy ochroniarskiej nie są funkcjonariuszami publicznymi, którzy mają określone obowiązki i uprawnienia.

W tym momencie państwo nie ma kontroli nad pracownikami takiej spółki. Straż graniczna, Służba Celna, jednostki podlegające Ministerstwu Spraw Wewnętrznych to są pracownicy podlegający szkoleniom i wyspecjalizowaniu, a państwo bierze za nich odpowiedzialność.

 

Czy może pan powiedzieć coś więcej o Konsalnecie? Bo z dotychczasowych publikacji medialnych wynika, że ta firma jest upstrzona byłymi esbekami niczym dobre ciasto rodzynkami.

Tak, to jest firma założona we wczesnych latach 90, a jej współzałożycielami byli niezweryfikowani funkcjonariusze wywiadu PRL – Wiesław Bednarz i Tomasz Banaszkiewicz. Służyli za granicą, m.in. w Nowym Jorku. Banaszkiewicz był tam konsulem. Obaj byli funkcjonariuszami Wydziału 11 Departamentu I, odpowiedzialnego za dezintegrację i dezinformację środowisk emigracyjnych.

Z tą grupą współpracował pułkownik Aleksander Makowski, opisany w raporcie z weryfikacji WSI i który procesował się z organami państwa o kwestie związane z raportem Antoniego Macierewicza. Zresztą sam Makowski rzucił pewne światło na Konsalnet w swojej książce, w której wspomina, że w czasie pracy komisji weryfikacyjnej, gdy był przez nią przesłuchiwany, konsultował się, radził się pracowników Konsalnetu, czy iść na przesłuchanie komisji, czy nie.

 

No i teraz w ręce takiego towarzystwa zostało oddane bezpieczeństwo pasażerów, polskich i zagranicznych...

Należy więc teraz zapytać: jakie dźwignie, jakie związki, jakie przełożenie istnieje między Konsalnetem, a rządem, że właśnie tej firmie powierza się bezpieczeństwo pasażerów i bezpieczeństwo LOTu? Warto wspomnieć, że ta firma ma także zapewniać bezpieczeństwo bagaży.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych