Z wiekiem teoretycznie człowiek się uspokaja, nabiera choć odrobiny dystansu, widzi co ważne, a co nie, dostrzega w bliźnich coś więcej niż przedmioty. Z tajemniczych przyczyn u Tomasza Lisa jest odwrotnie. Choć zbliża się szybko do wieku poważnie zaawansowanego, jego wypowiedzi publiczne z każdym rokiem bardziej nabierają cech kojarzących się z listami szalonych czytelników, które napływają do każdej redakcji. Zdają się nie mieć kropek, przecinków, dużych liter, zdają się być spisywanymi jednym palcem na maszynie, w pijackim widzie, strumieniami świadomości. Coraz bardziej. Teraz np. pan Lis skomentował ostatnie doniesienia w sprawie dziennikarzy stawiających opór władzy. Zarzucił im, że nie idą z władzą, bo chcą stanowisk po wyborach (choć gdyby naprawdę chcieli stanowisk, to przecież poszliby za Lisem; on wie, gdzie iść, i zawsze wiedział):
- Skowroński znowu będzie dyrektorem w Polskim Radiu. Prezesem radia będzie mógł znowu zostać kandydat PIS w ostatnich wyborach, pan Czabański. Gwiazdą Polskiego Radia będzie inny PZPR-owiec, pan Wolski. Bronisław Wildstein będzie mógł być znowu prezesem TVP. Pan Ziemkiewicz dostanie znowu program w TVP i nie będzie problemu w tym, że podobnie jak poprzednim razem program nie będzie miał widzów. Pan Semka i wybitna publicystka pani Lichocka będą zarabiać w Polskim Radiu i w TVP Historia. Semka niepokornie się znowu podejmie się dzieła edukowania Polaków. Jeden z Karnowskich znowu będzie mógł być szefem Panoramy, albo Wiadomości, w zależności od tego na który odcinek propagandowej roboty rzucą go towarzysze z PIS. O innych niepokornych też PIS nie zapomni. Gdy więc klezmer Kaczyńskiego Skowroński, mówi, że w sprawie mediów ma takie same poglądy jak PIS, to akurat tym razem prawdę mówi. Władza, stołki, kasa.
Pamiętamy przecież relacje o tym jak to związana z panem Sakiewiczem spółka sprzedawała raport zespołu pana Macierewicza. Pamiętamy niedawne relacje o tym jak to w 50-te urodziny niepokornego pana Zaremby biesiadowano za pieniądze od SKOK-ów. Pamiętamy informacje o tym jak to od stefczyk.info, całkowicie niezależnego serwisu całkowicie niezależnych od PIS-u SKOK-ów, pieniądze biorą inni niepokorni . To jest niepokorny biznes, drodzy moi, nic więcej.
Itd., itd. Świat jak z półszalonego kina polskiego połowy lat 80., osadzonego w jakimś zakładzie psychiatrycznym, w brudnych, odrapanych murach ociekających kapiącą z rur wodą. Wszystko zlewa się ze wszystkim, nie ma żadnej hierarchii zdarzeń, wokół ludzie albo źli, albo podli. I wszystko składa się w spójną całość, niemalże w manię prześladowczą. Nie wiadomo, co jest naprawdę, a co jest delirium. Nawet urodziny Piotra Zaremby wyprawione przez przyjaciół ze skromnym wsparciem pracodawcy stają się serioznym zarzutem (ich koszt Lisowi nie starczyłby na 1/10 słynnej lampy z internetu). Może Lis zazdrości, że nie ma takich przyjaciół? Że na jego urodziny nie walą tłumy? Byli współpracownicy - legendy o tym krążą - dobrowolnie nie przyjdą, żeby znów nie przeżywać chwil trudnych i bolesnych.
Życiorysy ludzi, którzy udowodnili, że idą przez życie dla Sprawy (sprawy polskiej, gdyby ktoś pytał) stara się na siłę upodobnić do życiorysu swojego, gdzie celem jest bycie na szczycie i błyszczenie. Błyszczenie wśród tej mniej mądrej części społeczeństwa, która im więcej lisowych produktów czyta, tym mniej trafnie odczytuje rzeczywistość (owe produkty po to, zdaje się, są, poza kasą oczywiście).
Tomasz Lis - promujący na swoim portalu internetowy burdel (aktualnym pozostaje pytanie, czy poleca ten "serwis" ludziom sobie bliskim, choćby dzieciom) - chciałby zapewne, aby ludzie przeciwstawiający się władzy mającej w tym kraju wszystko, po prostu zdechli z głodu. Najlepiej cicho, pełni uwielbienia dla swoich oprawców. Najpierw wspiera, a przynajmniej aprobująco milczy, gdy wszystkich myślących nie po linii władzy wyrzuca się, by zrobić miejsce dla żon celebrytów, a potem frustruje się, że mimo wszystko dziennikarze jakoś sobie radzą, albo - czasem błądząc - próbują sobie radzić. Jasne, branie pieniędzy od partii nie jest czymś godnym pochwały, ale czy to na pewno sytuacja znacząco inna od przydzielania przez partię obecnie rządzącą atrakcyjnych miejsc w ramówkach swoim ulubieńcom?
Najzabawniejsze jest opluwanie SKOK-ów. Naprawdę, nie damy się przekonać, że polski, patriotyczny, spółdzielczy inwestor jest gorszy niż niemiecki koncern, który - pan Lis zapewne wierzy - życzy Polsce "jak najlepiej", oczywiście ze swojego punktu widzenia. Nie, nasz polski inwestor jest o niebo lepszy. I jesteśmy z niego dumni.
Bywało, że nie mieliśmy pracy, i kolejny zakręt nie wyglądał zachęcająco. Ale nawet w najczarniejszych chwilach nie było w nas choćby cząstki tego jadu, tej piany na ustach, tej złości na świat i tej frustracji, które aż biją z każdego lisowego zdania.
To jest jakaś tajemnica. Skąd w człowieku, który tak obnosi się ze swoimi rzekomymi sukcesami, aż tyle nienawiści wobec bliźnich? Skąd ta potrzeba ciągłego odprawiania voo-doo na nazwiskach Zaremby, Karnowskich, Skowrońskiego, Wildsteina, Janeckiego? Bo nie wystarczy mu raz, on musi ciągle. Zabija nas i zabija, jakby nie mógł uwierzyć, że nasze życie nie zależy od niego. Patrzy i nie wierzy, że - dzięki pomocy ludzi dobrej woli - nie tylko żyjemy, ale i skutecznie budujemy, wbrew omnipotentnej władzy - własne media.
A może to poczucie niższości wynikające z faktu, że my się przed prezesem Braunem nie płaszczyliśmy, a Tomasz Lis do prezesa Urbańskiego - powołanego przez PiS - jednak poszedł (albo dał się prezesowi Urbańskiemu "ubłagać", jak zapewne głosi wersja oficjalna)?
W dłuższej perspektywie Lis jest oczywiście sfrustrowany faktem, że wspierana przez niego operacja zniszczenia prawdziwej opozycji się nie udała, że idzie zmiana, i to naprawdę głęboka. Co więcej, Lis przeczuwa przynajmniej (a może już wie), że to my w sporze o Polskę mieliśmy i mamy rację. Jest jak człowiek po rozwodzie, który rozwodu żałuje, ale już się stłukło. Już zawsze będzie w historii jako ten, który blokował z całych sił sanację chorej Rzeczypospolitej, sprzymierzając się (świadomie lub nie) z jej śmiertelnymi wrogami.
W krótkiej perspektywie Lis jest sfrustrowany zapewne ucieczką psa. Tak, pewnie uciekł mu pies. Lisom pies ucieka. Np. gdy ksiądz chodzi po kolędzie, to - słyszymy - tłumaczą przez domofon, że nie mogą przyjąć, bo"pies im uciekł".
Jak wy chcecie Polaków upilnować, skoro nawet pies wam ucieka?
POLECAM: "Złoty krzepi, Euro szkodzi". "Euro nie wzmacnia – euro wycieńcza Unię Europejską"
---------------------------------------------------------------------------------------------
----------------------------------------------------------------------------------
Tylko wSklepiku.pl do nabycia:Kubek lemingowy wPolityce.pl
Najgorętszy gadżet sezonu. Idealny dla wszystkich miłośników lemingozy. Kubek o głębokim wnętrzu.
Oni są lemingami - a Ty? Oni piją kawę ze starbunia - Ty możesz ją pić z naszego kubka! Najlepsza kawa, najsłodsza herbata - tylko z lemingowego kubka wPolityce.pl!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/159695-nawet-w-najczarniejszych-chwilach-nie-bylo-w-nas-chocby-czastki-tego-jadu-tej-piany-na-ustach-ktore-az-bija-z-kazdego-lisowego-zdania