Kolejna odsłona korespondencyjnego pojedynku-debaty między zespołem Macierewicza, a ekspertami Laska. Przewodniczący parlamentarnego zespołu ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej Antoni Macierewicz odniósł się - na specjalnie zwołanej konferencji prasowej - do tez, które zaprezentowali kilkadziesiąt minut wcześniej eksperci Laska.
Konferencję zespołu Macieja Laska opisaliśmy szczegółowo na naszym portalu.
CZYTAJ WIĘCEJ: Zespół Laska odpowiada Macierewiczowi. "Stwierdzenie, że załoga popełniała błędy jest jak najbardziej uzasadnione"
Jak państwo pamiętacie, rano zespół parlamentarny przedstawił ekspertyzę pokazującą problematykę zwłaszcza dotyczącą czarnych skrzynek. Do niej odwołał się też Maciej Lasek, którego konferencja prasowa była oparta na próbie udowodnienia, że oparcie analizy i całego wywodu, (…) są prawidłowe i wiarygodne. Chciałem jednak podkreślić coś, co mnie zmroziło dzisiaj – miałem nadzieję, że ten przykry okres upolitycznienia minął, tymczasem dzisiejsze wystąpienie Laska skoncentrowało się na próbie udowodnienia winy polskich pilotów. To rzecz niedopuszczalna i karygodna. Wypowiedź, że przecież to piloci popełnili błędy, że to ich wina – a to dzisiaj słyszeliśmy – jest i bolesne, i karygodne, zwłaszcza, że nie ma orzeczenia prokuratury. A jesteśmy w przeddzień nieomal procesu moskiewskiego! I w takiej sytuacji Polacy, urzędnicy polscy, po raz drugi koncentrują swój atak na polskich bohaterskich pilotach. Mam nadzieję, że nigdy więcej się to nie powtórzy, że jest dostatecznie dużo materiału merytorycznego, żeby na tym skoncentrować naszą dyskusję
- rozpoczął swoją wypowiedź Macierewicz.
Szef parlamentarnego zespołu stwierdził, że Rosjanie dysponowali kilkoma wersjami czarnych skrzynek - i te różnice widać w tym, co otrzymali między innymi Polacy.
Jeżeli chodzi o wywód techniczny pana Laska i jego kolegów, to chciałbym przypomnieć, że wbrew temu, co mówi pan przewodniczący – dysponujemy przynajmniej czterema głównymi wersjami zapisów czarnych skrzynek. Rosjanie dawali różnym instytucjom różnych swoich partnerów, różne zapisy, co do długości i zawartości merytorycznej! Inne zapisy dostał IES, inne otrzymali urzędnicy, którzy robili to na rzecz MAK, inne zapisy wreszcie dostarczyła firma robiąca analizę na rzecz komitetu śledczego Federacji Rosyjskiej. (…) Nie biorę tu pod uwagę różnic dot. na przykład 0,4 sek, to bierzemy w nawias, to może być kwestia drugorzędna. Ale podstawowe wersje są zasadniczo różne, one nie tylko są różne co do tego, że zapisy, które zostały przekazane IES jest najdłuższy, a pozostałe są krótsze, ale także mamy do czynienia z odwrotną sytuacją, jeśli chodzi o zapis ostatnich dwóch minut jest kluczowy, na którym dzisiaj pan Lasek się skupił
- argumentował poseł PiS.
Zdaniem Macierewicza kluczowe momenty lotu są różnie opisane - w zależności od tego, z którego z rejestratorów korzystamy przy analizie:
Ten zapis z kolei w materiałach, którymi dysponowały komisje rosyjskie, jest dłuższy o 20 sekund, czyli kluczowe 20 sekund. A to właśnie w tym zapisie pan Lasek i jego koledzy nieprawdziwie przywołują, że gen. Błasik odczytywał wysokość, w tym zapisie jest dźwięk uderzenia w drzewo, w tych 20 sekundach, których nie ma w IES dziać się mają różne dziwne rzeczy. Ta sprawa musi być jednoznacznie wyjaśniona. Kierujemy zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa – nie wiemy, kto go dokonał, ale zapisy czarnych skrzynek zostały zmanipulowane i sfałszowane. Stan faktyczny jest tutaj bezsporny. Przed zapoznaniem się z oryginałem, cała ta praca jeśli chodzi o czerpanie danych z czarnych skrzynek, jest po prostu niepoważna, jest robieniem wody z mózgu opinii publicznej
- mówił Macierewicz.
Zdaniem parlamentarzysty, w pewnym momencie Maciej Lasek w sprawie rzeczywistych zapisów rejestratorów miał zupełnie inne zdanie niż dziś:
Chcę też przedstawić wypowiedź pana Laska z maja 2012 r. z Kazimierza nad Wisłą, gdzie pan Lasek twierdzi, że tylko on, prokuratura i PKBWL dysponują rzeczywistymi zapisami wysokości, danych z czarnych skrzynek. Co więcej, twierdzi, że gdyby ktoś posiadał taki zapis, to należałoby go skierować do ABW. To jest działanie nieodpowiedzialne. Chcę podkreślić zdecydowanie, że pan Maciej Lasek opiera się na czarnych skrzynkach, których wiarygodność jest dalece wątpliwa
- przekonywał.
Istotną częścią konferencji było przywołanie faktów z okresu tuż po katastrofie smoleńskiej. Antoni Macierewicz przywołał wypowiedź ministra Szojgu, według której Rosjanie zaczęli pracę nad czarnymi skrzynkami jeszcze przed przybyciem Polaków na miejsce tragedii.
Chcę też przypomnieć, że nie jest prawdą, iż czarne skrzynki polscy urzędnicy od początku, od znalezienia na miejscu tragedii, pilotowali. Wręcz odwrotnie! (...) Zrobili coś więcej – dokonali teatralnej operacji. Gdy przybył Edmund Klich, przyprowadzono go do miejsca na ziemi, gdzie pieczołowicie sprawdzono, zaplombowano i wysłano do Moskwy. Tylko przedtem – co potwierdza min. Szojgu – zanalizowaną ją. Nie ma wątpliwości, że oryginał czarnych skrzynek jest tylko u Rosjan, a poszczególne wersje dawane są poszczególnym instytucjom
- argumentował Macierewicz.
Poseł PiS przekonywał również, że dane z radiowego wysokościomierza, na którym opierają swoje stwierdzenia przedstawiciele zespołu Laska, są niewiarygodne:
We wrześniu w załączniku czwartym, gdzie jest przywołana ekspertyza rosyjskich ekspertów co do wysokościomierza, pokazująca co działo się z radiowym wysokościomierzem. On ma dwojakiego rodzaju uszkodzenia – uszkodzenia wtórne po uderzeniu w ziemię i pierwotne, po wstrząsie, jaki samolot przeszedł wcześniej. (...) Wysokościomierz radiowy, na który opiera się pan Lasek, po prostu był od pewnego momentu zepsuty i cała historia, że on dysponuje 120 punktami z czarnych skrzynek, gdy tymczasem zespół parlamentarny tylko pięcioma (a naprawdę siedmioma) z systemów TAWS i FMS, sprawia, że przewaga jest bezsporna. To kłamstwo. Lepiej mieć siedem punktów zapisanych zgodnych z prawdą niż 120 nieprawdziwych
- mówił.
Macierewicz odniósł się także do problemu trajektorii lotu.
CZYTAJ WIĘCEJ: Komisja Laska i trajektorie z mchu i paproci. TYLKO U NAS - Marek Dąbrowski o ekspertyzie ATM
Przewodniczący Lasek pokazuje trajektorię lotu wyznaczoną przez zapisy czarnych skrzynek, które Rosjanie sprawdzali, później zakopywali w ziemię, by je znaleźć. Ale on nigdy nie pokazał surowych danych, nie pokazał rzeczywistych danych. To z czym macie państwo do czynienia na jego posiedzeniach, to dane przetworzone. Dlaczego? Ponieważ Lasek powiedział, że nikomu nie udostępni tych danych ponieważ prawda jest taka, że wysokościomierz radiowy od kluczowego momentu wstrząsu nie wskazywał właściwie danych
- oznajmił poseł PiS.
Przywołał także stwierdzenia jednego z ekspertów zespołu Laska:
Jeden z nich przytomnie powiedział, że wysokościomierz pokazuje rzeczywiste dane dopóki 15 stopni. Przypominam, że wg pana Laska ten samolot leciał odwrócony do góry nogami. To jaka jest wartość tych wskazań?
- pytał Macierewicz.
I kontynuował, skupiając się na problemie wibracji wewnątrz silnika. Zgodził się z Laskiem, że eksperci związani z firmą ATM produkującą rejestratory danych, są wiarygodni i rzetelni:
Oni wiedzą, że kłamstwo nie może być bezczelne. W ekspertyzie opisują, że skrzynka produkcji ATM nie nagrywała do końca, ponieważ 1,5 sek przed końcem skończyło się nagrywanie, w związku z tym jej zapis rozszerzono o zapis z czarnych skrzynek – tych samych, które były najpierw otwarte, a później zakopane, by je Edmund Klich mógł jeszcze raz znaleźć. W związku z tym ostatnie sekundy były dolepione, dodane, w tym te 0,5 sekundy, których podobno nie usunięto. (...) Dlaczego to tak istotne? Ano dlatego, że jak uczciwie mówią ci sami fachowcy z ATM, którzy są ostrożni i inteligentni, że wibracje które rozpoczęły się przed miejscem, gdzie samolot przeleciał nad brzozą, że w tym rozpoczęły się wibracje – 40 metrów wcześniej! I te zapisy się urywają – oni mówią, dlaczego: pochodzą z rejestratora nie zawierają parametrów, czyli wstrząsów –
- przekonywał Macierewicz.
I dodawał:
Skrzynki rosyjskie nie mają możliwości zapisu odnotowania wibracji! To patent polski. Tak jak jest prawdą, że zlikwidowano ostatnie pół sekundy, tak jest prawdą, że wibracje i awarie silników zaczęły się 40 m wcześniej i narastały aż do zniszczenia silników.
Po tym raz jeszcze przedstawił film telewizji Ria Novosti oraz oddał głos drowi Nowaczykowi, który rozwinął tezy Macierewicza.
svl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/159666-korespondencyjna-debata-ws-1004-macierewicz-dane-z-czarnych-skrzynek-nie-sa-wiarygodne-cala-praca-bazujaca-na-nich-jest-niepowazna
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.