Publikujemy skrót książki "Alfabet Seawolfa" - do litery "J" - który śp. Tomasz Mierzwiński przygotował specjalnie dla tygodnika "Sieci". Książka jest dostępna również wSklepiku.pl.
Antygona
Archetyp jątrzycielki i dzielicielki. Chciała godnie pogrzebać ciało swego krewnego. W swoim grobie i pod swoim imieniem. Hiena, znaczy. Chciała po trupach do Akropolu. Dobrotliwy, wygrywający już szóste wybory Kreon wysłał zapewne parę popularnych harfiarzy, by po greckich gospodach wyśpiewywali o niej popularną piosenkę „Po trupach do celu, po trupach do celu”. W opinii greckiej społeczności Antygona nic, tylko jątrzy i dzieli, i podsłuchuje pod oknami o wschodzie Słońca i pragnie wojny z Persją i Fenicją jednocześnie, nie to, co dobry Kreon.
Asnyk
Wundewaffe kaczyzmu, broń masowego rażenia. Jak pamiętamy, Asnyk był główną bronią największego „zbrodniarza” kaczyzmu- macierewizmu, agenta Tomka, to tymi właśnie strofami omotał on nieszczęsną posłankę Cielebąk, jak twierdziła w przerwach między nieco mniej romantycznymi deklaracjami, że „jak za darmo, to ona to pieprzy”. A może właśnie to było romantyczne, że pieprzy za darmo, nie pamiętam dokładnie. Zeznania były dość pogmatwane. Może jeszcze kiedyś pani doprecyzuje. Według linii obrony pani posłanki, strofy Asnyka spowodowały rozmiękczenie standardów moralnych, rozszczelnienie linii obronnych i przyjęcie korzyści majątkowych. Obrona zadziałała znakomicie, nie pomogło to, co prawda osobiście pani posłance. Nieludzki sąd okazał się nieczuły na ojczystą poezję i jednak zapudłował miłośniczkę literatury, zwłaszcza zapisanej na banknotach. Jednak w szerszym kontekście obrona „na obsmarkaną Sawicką” okazała się wielkim sukcesem PO, która dzięki temu wygrała wybory. Tak, że co prawda pani posłanka siedzi, ale PO rządzi. Asnyk okazał się też nadspodziewanie skuteczny w przełamaniu oporów ukraińskich tancerek na rurze, o czym zapewne poeta w życiu nie marzył.
Bandyci
Wszyscy wiemy, jak trudno złapać przestępcę, zwłaszcza takiego naprawdę niebezpiecznego, sadystę atakującego przechodniów, kopiącego ich po twarzy ni z gruszki, ni z pietruszki. A tu społeczeństwo się domaga i weź mu wykryj! Pan Premier z marsową miną zapowiada, że będzie ścigał sprawców przemocy z nieubłaganą zawziętością, że sędziowie tylko czekają w pozycji startowej, by przestępców zapuszkować i skazać na milion lat ciężkich robót. No i jest kłopot.
W czasie Marszu Niepodległości ujawniła się specjalna jednostka, która miała bardzo udany występ, raz udając policję, raz bandytów. Nawet się fajnie nagrało, jak przechodnie bestialsko atakują swoimi twarzami podeszwy ich butów. Złapanie takiego sadystycznego przestępcy i dostarczenie przed surowe oblicze sprawiedliwości jest łatwe, po prostu robi się zbiórkę w jednostce, wydaje komendę „Bandyci- wystąp!” i już!
Berserk
Średniowieczny Wiking po spożyciu grzybków halucynogennych, wyskakiwał z pianą na ustach ze swego drakkaru i rozganiał przerażonych obrońców. Bardzo skuteczny, choć na krótką metę, bo szybko opadał z sił. Receptura owych grzybków pozostawała zapomniana przez stulecia, aż Platformie Obywatelskiej udało się ją odtworzyć i sadząc z efektów, zastosować na pośle Niesiołowskim.
Bez wiedzy i zgody
Sposób rekrutacji Tajnych Współpracowników Służby Bezpieczeństwa w PRL. Nie sposób zrozumieć, jak też ten system zdołał przetrwać tyle lat i wymordować tylu ludzi, opierając się na całkowicie fikcyjnych współpracownikach i bezwartościowych, fałszywych informacjach? Jednym z bardzo niewielu TW był Maleszka, który się głupio i pochopnie przyznał, być może pod wpływem wzburzenia lub alkoholu, wystawiając do wiatru wszystkie autorytety broniące go przed nikczemnym, nienawistnym i jątrzącym oczernianiem. Bo był już gotowy list protestacyjny, środowisko zawodowych podpisywaczy listów protestacyjnych było już w stanie pełnej gotowości. Tak, więc Maleszka się przyznał, a szacowne pióra zawisły nad owym krążącym już listem protestacyjnym w zakłopotanym zawiśnięciu - czy jednak publikować, czy raczej udać, że listu nie było. Maleszka pozostawał przez długi czas chyba jedynym świadomym agentem PRL. Potem było długo, długo nic, aż dopiero Boni się przyznał, jak musiał się poddać lustracji wchodząc do rządu, mimo, iż 20 lat wcześniej z oburzeniem odpierał nikczemne zarzuty, obrzucając z kolegami obelgami Antoniego Macierewicza. No, to dwóch TW utrzymało przy władzy cały system- aż strach pomyśleć, co by było, gdyby ich było więcej. W życiu byśmy ich nie obalili.
Braun Grzegorz
Reżyser, terrorysta, Predator III, postrach policji, którą rozgania, bija i skacze po nich, leżących jak bezradne żuczki gnojniki. Ponoć związek zawodowy policjantów negocjuje specjalne kontrakty i ubezpieczenia na wypadek, gdyby Braun znajdował się w promieniu kilku kilometrów od manifestacji, na wzór dodatku wojennego, czy za pracę w warunkach szkodliwych. Proces o pobicie bodajże pięciu policjantów trwa już jakieś trzysta lat, teraz dochodzą nowe napaści, bo Braun najwyraźniej rozzuchwalony nie daruje nawet dzielnicowym i drogówce. Wyciąga ich z radiowozów, bije, ubliża. Nie wiadomo, co robić.
W przerwach pomiędzy aktami przemocy robi jątrzące filmy, oraz nie mniej jątrzące wywiady.
„Bzdura, bzdura, bzdura! Brednie, brednie, brednie!!!!”
Odpowiedź Pawła Grasia na pytanie posła Błaszczaka o powód przyjęcia Konwencji Chicagowskiej, zamiast umowy dwustronnej z 93 roku.
Cenckiewicz Sławomir
Znakomity historyk i autor książek. Jeśli chodzi o moc rażenia, razem z Piotrem Gontarczykiem, ekwiwalent brygady pancernej. Czytam i nawet mam autografy. Obok „Zygzaka”, jak o nim z upodobaniem mówi Bolek, drugi śmiertelny wróg Wałęsy. Tyle, ze dr Cenckiewicza trudniej zniszczyć.
Chiny
Jarosław Kaczyński powiedział coś na wiecu o Chinach, tak, jak kiedyś o Gabonie, a jeszcze, kiedy indziej o Biedronce, czy o plażach w Egipcie. Ogłoszono, że to dowód, że Jarosław chce wpędzić Polskę w nędzę i komunistyczną dyktaturę, w której to wykonuje się karę śmierci i zmusza ludzi do pracy przez milion godzin w tygodniu- patrzcie, oto los, jaki nam szykuje Kaczyński! Kampania zaczynała się rozkręcać i nabierać rumieńców, aż tu nagle- brzdęk! Prezydent Komorowski jedzie do Chin! Hmmm… Konsternacja, nerwowe bębnienie palcami, co robić? Nagle Chiny okazały się być cool, potęga gospodarcza, 10% wzrostu rocznie, inwestycje, kultura, historia. I jakoś tak niepostrzeżenie żarty z Jarosława się skończyły w taki sam nagły i skoordynowany sposób, jak się zaczęły. Nikogo już Chiny nie śmieszyły.
Do następnego razu, ma się rozumieć.
Czuma Andrzej
Zaskoczył wszystkich, pisząc uczciwy raport z komisji do sprawy znalezienia czegokolwiek na PiS. Skomentowano to, że Czuma „przeszedł na pozycję literalnego prawa”, w odróżnieniu do Kalisza, którego raport wykazuje się „większą wrażliwością” (copyright by Władyka). No cóż, od dawna podejrzewałem, że Kalisz od „pozycji literalnego prawa” trzyma się raczej w bezpieczniej odległości.
Andrzej Czuma kojarzy mi się z szefem komisji do zbadania, czy świat spoczywa na czterech wielkich słoniach, czy też raczej są to wieloryby. Przemierzył świat, nie znalazł ani wielorybów, ani słoni, zatem uczciwie powiedział, że tych słoni nie widział. Kalisz zaś napisał, że w takiej jątrzącej i dzielącej atmosferze, jaką wytwarza Jarosław Kaczyński, słonie wymarły albo skoczyły w otchłań na znak protestu.
A Czuma po prostu powiedział prawdę, czym wywołał szok i falę domysłów, co też mogło być powodem tak dziwacznego, niezrozumiałego postępowania. Dla jednych stał się natychmiast pisowcem, wariatem, kosmitą, zabójcą wreszcie, dla innych zasłużył na pomnik, albo najmarniej tablicę pamiątkową: „Uczciwemu politykowi - Rodacy”.
Dwa dni
Przeciętny czas reakcji premiera na złe wieści. Jak coś się dzieje, to wszyscy się wypowiadają, duzi, mali, starzy, młodzi, mądrzy, głupi, z sensem, bez sensu, ale jednego na pewno nie zobaczymy- otóż nie zobaczymy, jak Premier Donald Tusk się wypowiada na gorąco. To się nie ma prawa wydarzyć. No, chyba, że jest coś fajnego, jakiś medal ktoś zdobędzie, czy cóś, wtedy premier wyskakuje, jak pajacyk z pudełka w kadr, albo, jak osiołek ze Shreka, hyc, hyc, żeby się skojarzyć z czymś fajnym. Ale jak coś złego, to koniec, najważniejsza zasada w jego życiu, w kadencji, w prezydencji, we wszystkim- nie kojarzyć się źle. Wtedy znika. Musi upłynąć czas potrzebny na szybkie zrobienie sondaży, analizę wyników, oraz na zredagowanie wypowiedzi. Potem szybka nauka tekstu, rutynowy makijaży, włosy naczupurzyć, żeby łysinki nie było widać i już pan Premier Rzeczpospolitej może wyjść do mediów i skomentować. Gdyby tak jednostka Specnazu Alfa, albo komando Al- kaidy zaatakowały jakiś obiekt w Polsce, to oprócz amunicji musiałaby zabrać prowiant na dwa dni i Playstation, bo wcześniej żadnej reakcji Premiera się nie doczeka.
Frasyniuk Władysław
Pomijam jego wyjazd z konspiry flotyllą TiRów, nie moje Tiry, nie moja sprawa. Niech mu jeżdżą na zdrowie. Wspominam o nim, bo niedawno powiedział „my, intelektualiści powinniśmy zrobić to, czy tamto”. Jak na kierowcę autobusu, oświadczenie intrygujące. Byłby to pierwszy przypadek zostania intelektualistą poprzez ocieractwo, w chwili, gdy siedział przy stole koło Kuronia, albo Geremka? A może drogą kropelkową?
Ewa Kopacz
Pisałem kiedyś, że musi być jakiś powód jej marszałkowania i doszedłem do wniosku, że to genialny, szatański plan BORu, w celu ochrony Pana Prezydenta Komorowskiego, oby żył wiecznie. Ta zagadkowa decyzja personalna spowodowała, że w najżywotniejszym interesie wszystkich, lewaków, prawaków, prawdziwych prawaków, jeszcze prawdziwszych prawaków, naćpanej hołoty i zbirów CIA, obozu zaprzaństwa, kiboli, oszalałych z nienawiści moherów, zniczowców- tulipanowców, jątrzycieli- dzielicieli, tudzież niezdecydowanych jest dbanie o Pana Prezydenta i przykrywanie go kołderką, tudzież zakrywanie go własnym ciałem, odsuwając zdecydowanym ruchem zbyt powolnych BORowców, gdy lecą jakieś ostre przedmioty, lub nabiał. Bo automatyczna alternatywa w postaci Pani Marszałek jest przerażająca. Tak nas załatwili. Perfidia.
Jaguar
Najbardziej oburzony z samochodów świata, a ściślej, jego właściciel jest najbardziej oburzony, regularnie uczęszcza na demonstracje z tego powodu. Krążą plotki, że na zakończenie Marszu Oburzonych ów najbardziej oburzony człowiek w Polsce, czyli poseł Kalisz, postanowił czynem zaprotestować przeciwko nieprawościom konsumpcyjnego świata i wśród entuzjazmu demonstrantów spalić swego Jaguara. W postanowieniu nie wytrzymał długo, bo też i co biedna maszyna winna, że się właściciel oburza?
Tomasz Mierzwiński w „Alfabecie” z charakterystycznym dla siebie niezwykłym poczuciem humoru odkrywa przed czytelnikiem nieznane fakty i celnie komentuje bieżące wydarzenia.
Książka zawiera teksty, które nie były wcześniej publikowane na blogach, zatem jest to gratka również dla wszystkich stałych czytelników Seawolfa.
Jednych będzie zachwycać, innych bulwersować, jeszcze innych śmieszyć, a może nawet wzruszać. Pewne jest, że zawiera to, co każdy dobry blog powinien posiadać – EMOCJE.
CZYTAJ TAKŻE:
NASZ WYWIAD. Lech Makowiecki o Seawolfie: "Ci, z którymi walczył, najbardziej boją się karykatury. A on im jej dostarczał"
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/156636-alfabet-seawolfa-skrot-ksiazki-tomasza-mierzwinskiego-przygotowany-przez-autora-specjalnie-dla-tygodnika-sieci