NASZ WYWIAD. Mec. Pszczółkowski: „musi być w śledczych jakiś olbrzymi lęk i bezradność. Prokuratura cedzi informacje”

fot. M. Czutko
fot. M. Czutko

wPolityce.pl: w odpowiedzi na artykuł tygodnika „Do Rzeczy” Naczelna Prokuratura Wojskowa wydała oświadczenie, w którym pisze, że „urządzenia używane do badań przesiewowych (wraku w Smoleńsku – red.) pokazały na ekranach napisy sygnalizujące obecność związków chemicznych mogących stanowić materiały wysokoenergetyczne, w tym materiały wybuchowe takie jak trotyl (TNT), związki nitrowe, oktogen (HMX) oraz heksogen (RDX)”. O czym świadczy to stanowisko prokuratury?

Mec. Piotr Pszczółkowski: Pamiętajmy, że oficjalnie po raz pierwszy potwierdzenie, że detektory w Smoleńsku wskazały na obecność materiałów wybuchowych pojawiło się w wypowiedzi szefa NPW płk. Jerzego Artymiaka. On powiedział o tym 5 grudnia na posiedzeniu sejmowej komisji. Potwierdzenie wiadomości mediów w tej sprawie zawdzięczamy więc prokuratorowi Artymiakowi. W tej chwili prokuratura potwierdziła, że katalog tych substancji jest zdecydowanie szerszy. Wydaje się, że najlepszym komentarzem w tej sprawie jest pytanie, które znalazłem w jednym z wpisów w internecie.

 

Co to za pytanie?

Dlaczego prokuratura odpowiada jedynie na publikacje prasowe, zamiast informować od samego początku rzetelnie o badaniach prowadzonych w Smoleńsku? Przecież NPW mogła w październiku powiedzieć całą prawdę, jak wyglądały te badania, jakie dały wstępne wyniki. Jednak w sposób niezrozumiały informacje są cedzone przez prokuraturę. Z komunikatu prokuratury znów wynika, że do czasu zakończenia badań laboratoryjnych NPW uchyla się od odpowiedzi na pytanie, czy wskazania detektorów i analizatorów oznaczają wykrycie materiałów wybuchowych. Wydaje się, że w tej sprawie należy się odwołać do wiedzy fachowców i producentów, którzy wskazują, że detektory nie są nieomylne, ale jeśli wskazań materiałów wybuchowych było tyle ile prób – a tych miało być kilkaset – to należy przyjąć, że nie ma tu miejsca na błędy.

 

To ostatnie oświadczenie NPW, jak Pan zaznaczył, zastrzega, że wciąż nie ma jednoznacznego potwierdzenia, że w Smoleńsku wykryto materiały wybuchowe. Czy to świadczy o jakimś strachu śledczych przed przyznaniem, że materiały wybuchowe znajdują się na szczątkach maszyny?

Musi być w śledczych jakiś olbrzymi lęk i bezradność, jak wytłumaczyć tę sprawę w inny sposób niż przyznając, że materiały wybuchowe w tupolewie posłużyły do eksplozji. 30 października płk. Szeląg oraz płk. Rzepa mogli przecież wymienić wszystkie substancje wskazane przez detektory. Mogli wtedy zaznaczyć, że na oficjalne i ostateczne wyniki trzeba czekać. Tymczasem mieliśmy ewolucję stanowiska NPW – od zupełnego zaprzeczenia po sytuację, że nic nie stwierdzono, aż do stanowiska z 5 grudnia, gdy okazało się, że jednak wykryto wstępnie trotyl. Pozostaje żałować, że poseł Kalisz przerwał posiedzenie, na którym płk. Artymiak przyznał, że detektory wykryły TNT. Być może więcej udało by się wtedy dowiedzieć. Artymiaka jednak zdołano zapytać jedynie o wykrycie trotylu, więc mógł potwierdzić wykrycie tej substancji.

 

Co dalej powinno się zdarzyć, jeśli będzie ostateczne potwierdzenie materiałów wybuchowych?

Wtedy będziemy mieli sygnał do rozpoczęcia poważnych i zakrojonych na szeroką skalę badań dotyczących weryfikacji tezy, że materiały wybuchowe zostały użyte do eksplozji. Znawcy tematu, pirotechnicy wskazują, że sam fakt wykrycia materiałów wybuchowych nie oznacza, że użyto ich do eksplozji. Nawet występowanie materiału wybuchowego należy interpretować w kontekście pozostałych materiałów dowodowych, w szczególności badań wraku, ciał ofiar. Potwierdzenie występowania materiałów wybuchowych przez biegłych prokuratury – czego się spodziewam, a właściwie biorę za pewnik – sprawi, że prokuratura będzie zmuszona do podjęcia innych działań, które potwierdzą lub wykluczą użycie tych materiałów w Smoleńsku. W tym sensie będzie to konkretne wskazanie, które pozwoli prokuraturze wycofać się ze stwierdzenia, że do tej pory nie znaleziono powodów, by przyjąć, że w Smoleńsku wydarzyła się katastrofa z udziałem osób trzecich. Sądzę, że ostateczne potwierdzenie wyników badań będzie oznaczało, że ta wersja śledcza powinna zostać jeszcze raz bardzo wnikliwie przebadana przez prokuraturę.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.