Słów kilka o superniani, czyli czemu krytycznie oceniam działalność Doroty Zawadzkiej

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Youtube.pl
Fot. Youtube.pl

Nasi czytelnicy doskonale znają portal wPolityce.pl. Wiedzą Państwo, że nie boimy się dużych i znanych tylko dlatego, że są znani. M.in. dlatego m. in. dlatego krytycznie oceniłam udział pani Doroty Zawadzkiej w kampanii MEN zachęcającej sześciolatki do pójścia do szkół.

Podobnie, jako matka, dość krytycznie oceniałam wcześniejszą działalność pani Zawadzkiej w roli superniani w programie typu reality show, który był polską wersją brytyjskiego programu „Supernanny”, i w którym to powtarzano recepty na wychowanie zapożyczone z angielskiej produkcji. Nie wszystkie problemy wychowawcze da się rozwiązać przy pomocy karnego jeżyka i powtarzalnych schematów, choć na pewno niektóre recepty można traktować jako uniwersalne (nieużywanie przemocy, nieponiżanie dziecka, etc.).

Krytycznie oceniałam także udział pani Zawadzkiej w roli autorytetu w reklamie margaryny, której wyższość nad masłem jest wątpliwa, a którą to wyższość pani Zawadzka próbowała udowodnić. O tym udziale pani Zawadzka mówiła swego czasu, że był nie „dla pieniędzy”, a „za pieniądze”.

I wreszcie krytycznie oceniam jej udział w spocie MEN, promującym wysyłanie do szkół sześciolatków. Mówiąc najoględniej, reforma jest mocno kontrowersyjna i nie zgadzają się na nią rodzice. Widać to wyraźnie w odsetku rodziców, którzy zdecydowali się wysłać sześciolatki do pierwszej klasy oraz w liczbie podpisów, które już teraz Stowarzyszenie i Fundacja Rzecznik Praw Rodziców zebrało pod wnioskiem o referendum w tej sprawie. Nie pierwszy raz jednak pani Zawadzka stara się udowodnić, że rodzice nie wiedzą, co jest najlepsze dla ich dzieci.

Najwięcej jednak emocji w związku z komentarzem, który opublikowałam na portalu wPolityce.pl  26.03.2013 roku, pt.: „Rodzice, nie dajcie się! MEN znów uderza propagandą” wzbudziła wzmianka, dotycząca jednego z odcinków programu „Superniania”. Chodziło o podanie dziecku leku, na skutek którego było spokojniejsze. Nie napisałam, że zrobiła to pani Dorota Zawadzka, nie sugerowałam także, że kiedykolwiek podawała dzieciom leki. Nie wiem, czy wiedziała o wspomnianej przeze mnie sytuacji, która miała miejsce, a która była dość szczególnego typu. Jednak w myśl przepisu art. 15 prawa prasowego jestem zobowiązana do utrzymania w tajemnicy nazwiska osoby, która udzieliła mi informacji na temat kulis programu „Superniania”. Sytuacja, o której wspomniałam nie nosiła, według mojej wiedzy, znamion przestępstwa.

Po zamieszaniu, jakie wywołał mój komentarz dostałam kilka sygnałów związanych z różnymi zaskakującymi historiami na temat tamtej produkcji. Tym bardziej cieszę się, że pani Zawadzka deklaruje, że leży jej na sercu wyłącznie dobro dzieci.

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych