Dr inż. Wacław Berczyński po raz kolejny mówi o swoich wątpliwościach dot. Smoleńska oraz obliczeniach, które świadczą, że 10/04 doszło do wydarzenia, które nie ma nic wspólnego ze zwykłą katastrofą lotniczą opisaną w oficjalnych raportach MAK i komisji Millera. Dr Berczyński mówi o swoich obliczeniach, mówi o tym, co płynie z jego doświadczenia. Mówi w sposób rzeczowy, profesjonalny i spokojny.
Co dziś możemy zestawić z jego przekazem?
Jedynie drwiny członków komisji Millera, a obecnie komisji Laska, odmowę dyskusji, zbijanie każdej wątpliwości poza merytorycznymi uwagami, nagonkę medialną. Różnego typu ataki na tych, którzy formułują naukowe hipotezy i mówią o wątpliwościach.
Dyskusja smoleńska wciąż toczy się na jedną i tę samą modłę - rzeczowe analizy, spokojny naukowy wywód spotyka się z agresją, zacietrzewieniem i działaniem według politycznych zamówień.
Przez decyzje polityczno-medialnych decydentów w takiej atmosferze Polacy muszą sobie wyrabiać zdanie o tym, co zdarzyło się w Smoleńsku. Fakt, że w sprawie smoleńskiej do dziś społeczeństwo nie pokazało żółtej kartki agresorom, środowiskom, które nie trzymają standardów spokojnej, rzeczowej debaty, opartej na argumentacji, świadczy dobitnie o skali zniszczeń w umysłach i mentalności Polaków.
Media oraz dominujące ośrodki opiniotwórcze przez lata prowadziły kampanię na rzecz degeneracji polskiego życia publicznego. I doprowadziły do tego, że Polacy jako społeczeństwo nie są w stanie samodzielnie rozeznać, kto mówi prawdę i działa na jej rzecz, a kto działa w innych celach.
Tymczasem narzędzia do weryfikacji medialnego przekazu są niezwykle proste, sposób weryfikacji intencji mówiącego jest prosty i skupia się na odpowiedzi na pytania:
Kto mówi?
Jakie ma kompetencje, by mówić?
Czy chce powiedzieć prawdę?
Te trzy pytania powinny być drogowskazem, pozwalającym dorosłym Polakom na ocenę wiarygodność ludzi oraz tez.
Jednak polska debata publiczna od II wojny światowej przesycona jest do granic możliwości innymi zasadami. Zasadami, w których propaganda - najpierw ta oficjalna partyjna, a potem ta mainstreamowa - sama się uwiarygadnia, maskując fałsz swego przekazu, niszczy rozeznanie odbiorców, czym jest prawda, a czym kłamstwo oraz wmawia ludziom, że zamiast racjonalnie myśleć wystarczy spojrzeć na etykietę, jaką media przylepiają ludziom obecnym w życiu publicznym.
I ten sposób myślenia i działania polskiej debaty publicznej nie zmienił się. Te same mechanizmy, które rządziły propagandą lat sowieckiego zniewolenia, rządzą i dziś. Zmieniły się jedynie formy i estetyka.
A jednym z wielu przykładów na to, że "zmieniło się wszystko, by wszystko zostało po staremu" jest fakt, że na wywiad dr. Berczyńskiego odpowiedzią będzie przemilczenie albo kolejna porcja ataków, śmiechu i prób dyskredytacji.
Człowiekowi, który o samolotach wie więcej niż każdy członek rządowej komisji badającej tragedię smoleńską, nikt rzeczowo nie odpowie, nikt nie będzie chciał podjąć dyskusji. Tak było po każdym publicznym wystąpieniu naukowców wspierających zespół kierowany przez Antoniego Macierewicza. Na rzeczową debatę żaden z nich się nie doczekał.
To bowiem zbyt niebezpieczne. Dla smoleńskiego kłamstwa, dla rządu, dla członków komisji. Debata na tę samą modłę będzie więc trwać.
Prawda dla propagatorów kłamstwa, zepsucia i zniewolenia umysłów nigdy nie będzie wygodna...
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/154278-prawda-wciaz-niebezpieczna-te-same-mechanizmy-ktore-rzadzily-propaganda-lat-sowieckiego-zniewolenia-rzadza-i-dzis
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.