NASZ WYWIAD. Marek Jurek na Narodowy Dzień Życia: Jeśli nie zaczniemy bronić życia, to jako wspólnota nie będziemy mieć przed sobą przyszłości

Fot. PAP/Tomasz Gzell
Fot. PAP/Tomasz Gzell

wPolityce.pl: Wraz z posłem Dziedziczakiem wystosowaliście dziś apel o zajęcie się rezolucją wzywającej władze publiczne do działań w obronie życia nienarodzonych dzieci, poczętych metodą in vitro. Dużą rolę odgrywa w tej sprawie wciąż nieuregulowane - mimo obietnic - prawo dotyczące tego zabiegu?

CZYTAJ WIĘCEJ: Politycy żądają wszczęcia prac ws. obrony dzieci poczętych metodą in vitro. "Apelujemy do polityków PO, aby byli konsekwentni. Panie premierze Tusk, do roboty"

Marek Jurek: Ten stan próżni prawnej to typowy przykład ignorowania obowiązującego prawa. Polskie prawo nigdzie nie czyni rozróżnienia na dzieci poczęte in ventre i in vitro. Każde dziecko, jeśli zostało poczęte, powinno być chronione. O próżni prawnej można mówić tam, gdzie działają banki nasienia, gdzie w sposób niekontrolowany może dochodzić do tych zabiegów. Ale jeżeli dziecko jest poczęte, to nikt nie ma prawa go krzywdzić. W rezolucji z 21 lipca 2006 r. polski Sejm powiedział to bardzo wyraźnie, mówiąc, że takie praktyki naruszają podstawowe prawa człowieka, naruszając m.in. 157 artykuł Kodeksu karnego albo 39 artykuł konstytucji, który mówi, że człowieka nie wolno poddawać praktykom medycznym innym niż te, które służą jego zdrowiu.

 

Myśli Pan, że w dzisiejszym parlamencie istnieje większość, która jest w stanie przejąć się tą sprawą? We wspomnianej przez Pana rezolucji z 2006 roku "za" głosowali między innymi posłowie PO: Donald Tusk i Ewa Kopacz. Dziś to zupełnie inni politycy. Czy są szanse na przyjęcie tej rezolucji?

Ta większość w sposób oczywisty istnieje i parokrotnie się ujawniła. Natomiast ona jest pod ogromną presją tyranii moralnej Donalda Tuska, który kilka razy interweniował, by zmusić posłów do odstąpienia od ślubowanych powinności. Ostatni raz taka interwencja miała miejsce w czasie gdy ledwie dwa tygodnie po rozpoczęciu prac nad ustawą gwarantującą prawo do urodzenia się dzieciom niepełnosprawnym, po prostu je przerwano. Jeżeli w tamtej sprawie była większość, to i w przypadku tej prostej rezolucji powinna się znaleźć.

 

Zostawmy spory prawne. Z okazji Narodowego Dnia Życia organizowane są liczne manifestacje i marsze. Organizatorzy mówią o tym, że w normalnej, zdrowej rzeczywistości nie byłyby one potrzebne, bo czymś oczywistym jest troska o życie. Czy nasza "normalność" jest przesuwana w lewo, zgodnie z Europą Zachodnią?

Musimy korzystać ze swojej wolności i kierować się swoją odpowiedzialnością społeczną. Widzimy – także w Europie – że wiele rzeczy, które wydają się niemożliwe, jest po prosu realizowanych. Wydawało się, że nie można wpisać do konstytucji prawa do życia, a Węgry to zrobiły. Wydawało się, że Francja jest najbardziej laickim krajem Europy, a tymczasem widzimy kilkusettysięczne manifestacje przeciw przekazywania sierot parom homoseksualnym w ramach tzw. adopcji. Europa jest kontynentem cywilizacji chrześcijańskiej. Jeśli będzie kierować się tymi zasadami, to będzie mieć przed sobą przyszłość, a jeżeli je odrzuci – nie ma żadnej. W wielu rejonach Niemiec czy Francji więcej dzieci rodzi się w rodzinach muzułmańskich niż chrześcijańskich czy postchrześcijańskich. Nie będzie też żadnej przyszłości jako wspólnota polityczna, dlatego że konsumpcjonizm jest za słabym motywem do współpracy narodów; Europę po prostu rozerwą egoizmy. Jeżeli nie będziemy zjednoczeni wokół tych zasad, które stanowią o naszej tożsamości, a taką zasadą jest właśnie szacunek dla życia.

 

Przy okazji dyskusji dotyczących ochrony życia często mamy do czynienia z argumentami "przeciw" - aborcji, in vitro, etc. Czy nie za mało pozytywnego przekazu i zachęty dla, nazwijmy ich, niezdecydowanych?

Oczywiście najważniejszym przekazem jest autentyzm naszego życia. Patrzmy na to, co robią nasi oponenci, którzy formułują różne aspiracje feministyczne czy homoseksualne, ale warto, byśmy powiedzieli – czy ojcowie i matki rodzin wielodzietnych, rodzin trwałych, są wystarczająco mocno reprezentowane w świecie władzy i instytucji publicznych. Inna rzecz to horyzont tych zmian. Musimy zmierzać do ustanowienia pokoju. Nawet jeżeli jesteśmy zmuszeni angażować się w spory, to horyzontem naszej pracy musi być pokój, ład społeczny i zgodne społeczeństwo. Dlatego tak ważne jest to, byśmy się aktywowali nie tylko wtedy, gdy jest jakiś spór, ale byśmy konsekwentnie pracowali i zabiegali, by już ustalone zasady prawne chroniły życie. I tu jest potrzebna wielka zmiana. Z deklaracji, którą dziś przedstawiliśmy, mówimy o tym, że potrzebne jest codzienne zaangażowanie środowisk, grup ludzi i pojedynczych osób, dlatego, że wojna przeciw cywilizacji życia trwa cały czas.

 

A sojuszy na tej wojnie powinniśmy poszukiwać ponad partyjnymi czy nawet politycznymi podziałami.

Oczywiście. Bardzo ważny jest trzon, baza cywilizacji życia i dobra wspólnego, dlatego mówiliśmy o tym, jak dużym zagrożeniem dla cywilizacji życia jest obecna władza i jak wielką szansą jest jej zmiana i sformowanie rządu prawicowego. Natomiast sprawy dotyczące prawa do życia, szacunku dla rodziny czy tożsamości chrześcijańskiej pozwalają rozpoznać i aktualizować większość opartą również na tym, że zasadą na której oparte jest państwo jest prawo do życia, kierują się serio ludzie o odmiennych od naszych poglądach. Trzeba bronić ich prawa do kierowania się dobrem wspólnym i obiektywnym sumieniem – należy ich w tym, co robią, doceniać. Oczywiście nie możemy zamykać oczu na często pojawiające się niekonsekwencje, ale tych sojuszy trzeba szukać.

 

Dziękuję za rozmowę.

not. fm

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych