„W Sieci” to zarejestrowany tytuł prasowy. To musi powodować, że sąd powinien postępować bardzo ostrożnie w wypadku, gdy w gruncie rzeczy przyjmuje się tylko oświadczenia jednej strony. Zabezpieczenie zakazujące posługiwania się tytułem może oznaczać śmierć dla jakiegoś czasopisma – mówi mecenas Andrzej Michałowski, były p.o. prezes Naczelnej Rady Adwokackiej.
CZYTAJ WIĘCEJ: „To ma wszelkie cechy knebla. To nie jest prawo, to jest terror”
„Dziennik Gazeta Prawna” poświęca obszerny artykuł praktykom korporacji, które imają się kruczków prawnych, by zdobyć przewagę nad konkurencją. Wśród opisywanych przypadków gazeta szeroko odnosi się do bezprecedensowej decyzji warszawskiego Sądu Okręgowego, który zakazał tygodnikowi „W Sieci” używania jego dotychczasowej nazwy.
Tygodnik „W Sieci” musi zmienić nazwę, ponieważ konkurenci z Gremi Media wystąpili do sądu o zabezpieczenie tytułu. W walce o klienta firmy chętnie wykorzystują wszystkie możliwości prawne
– zaznacza „DGP”.
Gazeta przypomina genezę sprawy:
Pismo założone przez braci Karnowskich do niedawna nosiło nazwę „W Sieci”. Nazwę, która bez zastrzeżeń została zarejestrowana w sądzie jesienią ubiegłego roku. Tymczasem na wniosek Presspubliki (dziś Gremi Media) kontrolowanej przez Grzegorza Hajdarowicza postanowieniem z 18 stycznia 2013 r. Sąd Okręgowy w Warszawie zakazał spółce Fratria, wydawcy pisma, „na czas trwania procesu korzystania z oznaczenia »W sieci«, samodzielnie lub jako elementu oznaczeń złożonych, jako tytuły czasopisma lub innej publikacji periodycznej w formie papierowej, internetowej lub innej formie cyfrowej”.
Sąd przychylił się do twierdzeń Hajdarowicza jakoby tytuł „W Sieci” naruszał interesy jego wydawnictwa, gdyż dysponuje ono subdomeną internetową o nazwie „W sieci opinii”.
W żadnym państwie prawa, na szczęście również w Polsce, kradzież praw intelektualnych nie może być bezkarna. Nie można produkować roleksików, coca colki ani e-padów. Tworzenie nazw łudząco podobnych do istniejących to zwykła kradzież. Taka sama, jak kradzież zegarka lub samochodu
– oskarża Hajdarowicz w oświadczeniu cytowanym przez „DGP”.
Jak się to ma do prawdy?
Warto spojrzeć na tę sytuację z punktu widzenia przedsiębiorcy. Są pewne procedury w polskim prawie, które mówią, kiedy można uruchomić tytuł prasowy. Rejestracja w sądzie jest podstawą, tam wskazuje się naczelnego, wydawcę itd. Sąd weryfikuje nazwę, także pod względem tego, czy nie jest ona łudząco podobna do pisma już istniejącego. My zarejestrowaliśmy nazwę bez żadnego problemu
– mówi w „DGP” Michał Karnowski, wiceprezes Fratrii, wydawcy „W Sieci” (obecnie „ Sieci”).
Wykupiliśmy domenę GazetawSieci.pl i od zupełnie innego podmiotu nabyliśmy domenę Wsieci.pl, która jest zarejestrowana od 1999 r., na długo zanim pan Hajdarowicz zaczął działać na rynku medialnym. O rejestrację znaku towarowego „W Sieci” wystąpiliśmy w podobnym czasie, co właściciel Gremi Media o „W Sieci Opinii”. Mamy więc przedsiębiorcę, jakim jest spółka Fratria, wydawcę tygodnika, który dopełnia wszystkich wymogów, rejestruje się lege artis, ponosi nakłady, a po drugiej stronie mamy przedsiębiorcę, właściciela subdomeny internetowej, którą można ewentualnie porównać do jakiegoś działu w gazecie. I nagle musimy zmieniać tytuł, choć sąd nie wysłuchał naszych racji
– relacjonuje Michał Karnowski.
I dodaje:
Czujemy się jak w jakimś matriksie. Do tej pory, jak czytałem historie firm, które są niszczone przez urzędników, zawsze miałem poczucie, że może jednak czegoś nie dopełnili, może jakoś powinni lepiej się pilnować, że to niemożliwe, żeby tak to działało. A tu naprawdę szok.
Zaskoczeni są również prawnicy mający doświadczenie w podobnych sprawach.
Jak wynika z samej treści postanowienia, sąd udzielił zabezpieczenia, przesądzając, że doszło do naruszenia zasad uczciwej konkurencji. A przecież na tym etapie postępowania jest to niedopuszczalne i za daleko idące. W postępowaniu zabezpieczającym sąd nie rozstrzyga sprawy merytorycznie
– dziwi się poznański adwokat Zbigniew Krüger.
Zastrzeżenia ma także mecenas Andrzej Michałowski, były p.o. prezes Naczelnej Rady Adwokackiej.
Myślę, że w tym wypadku nie może dojść do konfuzji i wprowadzenia potencjalnego czytelnika w błąd. Trudno sobie wyobrazić, że odbiorca informacji z tego miejsca nie wie, że bracia Karnowscy odeszli z Presspubliki. Oni mają wychowane grono czytelników, które ich z nikim innym nie pomyli. Druga kwestia to marka. Karnowscy wyrobili sobie własną, silną, moim zdaniem bardzo czytelną, i jednoznacznie odróżniającą ich od jakichkolwiek innych tytułów. Nawet takich, które mają zbliżone nazwy. Już to powoduje, że trudno mówić o czynie nieuczciwej konkurencji
– mówi w „DGP” mec. Michałowski.
Jak podkreśla prawnik, zabezpieczenie budzi wątpliwości także z innych powodów.
„W Sieci” to zarejestrowany tytuł prasowy. To musi powodować, że sąd powinien postępować bardzo ostrożnie w wypadku, gdy w gruncie rzeczy przyjmuje się tylko oświadczenia jednej strony. Zabezpieczenie zakazujące posługiwania się tytułem może oznaczać śmierć dla jakiegoś czasopisma. Jeśli proces będzie trwał pięć lat, to po tym czasie może już nie być ani „W Sieci”, ani „W Sieci Opinii”
– podkreśla mecenas.
Do opinii prawnika nawiązuje Jacek Karnowski, redaktor naczelny „ Sieci”.
My się nie boimy procesu. Wiadomo, że każdy obywatel może zgłosić roszczenie do innego podmiotu prawnego w Polsce. Problem polega na tym, że tu wyrok w pewnym sensie już wydano przed procesem
- zaznacza.
O ile w powyższym wypadku może dziwić pewna pochopność sądu, to już fakt, że Gremi Media, wydawca radykalnie tracącego na sprzedaży tygodnika „Uważam Rze”, uderza w mający znacznie wyższą sprzedaż konkurencyjny tygodnik skierowany do podobnego czytelnika, wydaje się tylko kolejnym rozdziałem długiej historii. Nie od dziś korporacje imają się kruczków prawnych, by zdobyć przewagę nad konkurencją
– pisze „DGP”.
CZYTAJ TEŻ: Red. naczelny "wSieci" w Sejmie: "Nasz przypadek pokazuje, jak można utrącić niewygodne dla władzy przedsięwzięcie"
JKUB/”DGP”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/153142-kruki-i-kruczki-wykanczania-w-jak-wolnosc