Kościół wciąż jest stałym punktem odniesienia - niczym północ w kompasie. Wizje i zalecenia lewicujących proroków trafiają w próżnię

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Rys. Andrzej Krauze
Rys. Andrzej Krauze

Tak się składa, że jestem w trakcie pisania pracy magisterskiej poświęconej temu, w jaki sposób "Gazeta Wyborcza" (a bardziej precyzyjnie: jej weekendowy dział "Arka Noego") zajmuje się sprawami Kościoła, wiary i religijności. Ostatnie dni były zatem doskonałym źródłem artykułów, felietonów i cytatów poświęconych trosce tego środowiska o wspólnotę Kościoła, jej przyszłość i problemy, z jakimi powinna się uporać.

Styczeń 2011 roku. Zorganizowana przy ul. Czerskiej debata poświęcona promocji książki "Światłość świata", czyli udzielonemu Peterowi Seewaldowi wywiadowi-rzece przez Benedykta XVI. Rozmowa prowadzona w dość charakterystycznym środowisku, przy oklaskach i zachwytach po niemal każdym zdaniu wyrażonym przez Tadeusza Bartosia, Adama Michnika czy ks. Halika. Dyskusja niewarta większej uwagi, gdyby nie wręcz prorocza wizja Jana Turnaua, przez lata kierującego kościelnym działem "Gazety Wyborczej".

Turnau wyrażał wówczas pewność, że kolejny papież, następca Benedykta XVI wprowadzi kapłaństwo kobiet, zliberalizuje prawo dotyczące antykoncepcji, pozwoli błogosławić związki homoseksualne, słowem - otworzy się na świat i spełni postulaty intelektualnych elit, które prowadzą dziś debatę publiczną w Europie.

Dziś w rozmowie z portalem Wirtualnej Polski wydaje się dalej wierzyć w swoje małe proroctwo:

Papież nie wykazuje wystarczającego zrozumienia, jeśli chodzi o kwestie homoseksualizmu. Mam nadzieję, że w tym zakresie zmieni swoje poglądy. Gdyby to się udało za mojego życia, byłbym w siódmym niebie

- mówił Turnau.

Oczywiście - każdy może mieć swoje nadzieje związane z Kościołem i swoje siódme niebo. Z tym, że formułując tak absurdalne tezy, Turnau et consortes przejawiają w swoich analizach (traktowanych zupełnie poważnie przez dużą część katolików i hierarchów) zwyczajne chciejstwo, myślenie życzeniowe.

Obserwując dyskusje o Kościele prowadzone na łamach "Gazety Wyborczej" (czyli ówczesnego głównego przedstawiciela lewicowo-liberalnej strony Polski) w latach 90., da się zauważyć obecny i dziś ton pouczenia dla biskupów, ale nie był ona aż tak mocno oderwany od rzeczywistości i realnych problemów Kościoła.

Pal sześć, jeśli będzie to bukmacherska zabawa w wytropienie papieża, którą później weryfikuje werdykt konklawe. Gorzej jeśli Kościół próbuje się postawić w roli ostatniego bastionu konserwatyzmu, który musi się poddać. Niemal cała dyskusja o problemach, jakim czoła powinien stawić papież Franciszek sprowadzona jest do czterech tematów: in vitro - homoseksualiści - celibat - kapłaństwo kobiet. Czasem z dodawaną pedofilią wśród duchownych. Jak groteskowo wygląda doprowadzona do absurdów dyskusja o problemach Kościoła, pokazała dzisiejsza rozmowa w Radiu Zet.

CZYTAJ WIĘCEJ: Znane watykanistki dyskutują o problemach Kościoła. "Nie jest to Gorbaczow...", czyli wyzwania stojące przed nowym papieżem w oczach prof. Środy i red. Olejnik

Dzisiejsze wyzwania Kościoła w ocenie lewicujących autorytetów to nie obowiązek postawienia tamy postępującej (zwłaszcza w Europie) laicyzacji, nie konieczność znalezienia odpowiedzi na dotarcie do wiernych w nowej, zmodernizowanej rzeczywistości, nie potrzeba zajęcia się postępującą biedą, nawet nie - tak mocno promowana w tekstach z lat 90. - idea dialogu międzyreligijnego. Dziś Kościół ma zacząć zachowywać się jak konserwatywne ugrupowanie i walcząc - niczym inne partie - o przychylność mediów i elit, powinien dostosować się do wymagań świata.

I tylko uparcie zaklinana rzeczywistość nie chce ulec zmianie, kolejne proroctwa trafiają w próżnię, a zalecenia i sugestie dotyczące zmian w Kościele nie są realizowane. Bo - jak trafnie zobrazował to Andrzej Krauze w swoim rysunku - wszystkie te podpowiedzi nie mają najmniejszego związku z troską o przyszłość Kościoła. A ten pozostając takim jaki jest, nieustannie budzi zainteresowanie; głównie dlatego, że w naszym zwariowanym świecie wciąż jest stałym punktem odniesienia - niczym północ w kompasie.

I choć wielu chciałoby ten kompas po swojemu podregulować lub zdefiniować na nowo położenie północy, to wysiłki wciąż pozostają bez efektów. Nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych