NASZ WYWIAD. Andrzej Duda: Sekowanie Muzeum Powstania Warszawskiego ze względu na osobę Lecha Kaczyńskiego, to przejaw politycznego zeszmacenia

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Prezydent Warszawy Lech Kaczyński podczas otwarcia Muzeum Powstania Warszawskiego, 31 lipca 2004 roku. Fot. 1944.pl
Prezydent Warszawy Lech Kaczyński podczas otwarcia Muzeum Powstania Warszawskiego, 31 lipca 2004 roku. Fot. 1944.pl

wPolityce.pl: Warszawscy radni PO uparli się, aby wbrew przyjętej wcześniej zasadzie nazywania stacji metra od najważniejszych obiektów znajdujących się w ich pobliżu – wykluczyć z tej reguły Muzeum Powstania Warszawskiego. Bo jego pomysłodawcą był Lech Kaczyński. Jak pan ocenia tę decyzję?

CZYTAJ WIĘCEJ: PO nie chce nazwać stacji metra od znajdującego się w pobliżu Muzeum Powstania Warszawskiego. Powód? Stworzył je Lech Kaczyński

Andrzej Duda, poseł PiS, b. minister w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego: W tej sprawie jest kilka płaszczyzn. Pierwsza taka najbardziej pragmatyczna, to jest kwestia interesów miasta. Przecież Muzeum Powstania Warszawskiego to jest miejsce, gdzie przyjeżdżają setki tysięcy ludzi rocznie. I z punktu widzenia interesów turystycznych, biznesowych Warszawy – nazwanie stacji metra od najbardziej popularnego miejsca, które znajduje się tuż w jej pobliżu jest rozwiązaniem logicznym, ułatwiającym gościom spoza stolicy poruszanie się po mieście i odszukiwanie ważnych punktów.

A przecież temu już nikt nie zaprzeczy, że Muzeum Powstania to jedno z najważniejszych punktów na mapie turystycznej Warszawy. Tu przyjeżdżają wycieczki z całej Polski. Ale jest też odwiedzane przez turystów indywidualnie. Ludzie specjalnie przyjeżdżają do Warszawy, żeby je zobaczyć. A więc z punktu widzenia interesów miejskich to rozwiązanie jest najbardziej logiczne i sprzyjające interesom miasta i odwiedzających go gości. Decyzja radnych pokazuje, że ich działanie w tym momencie jest antywarszawskie. Radni działają wbrew interesom miasta i wbrew interesom społeczności lokalnej, która ich wybrała.

 

Muzeum jest też pomnikiem ważnego w historii miasta wydarzenia.

Druga rzecz, to jest właśnie kwestia pamięci historycznej. A więc pewnego rytu patriotycznego. Trudno to zrozumieć, że stołeczni radni PO wolą nazwać stację metra od jakiegoś ronda, a nie od niezwykle ważnej placówki przypominającej akt wielkiego bohaterstwa, wielkiego patriotyzmu, który pokazali w czasie II wojny światowej młodzi ludzie - bohaterowie, którzy stanęli do walki z okupantami Polski. To, że radni nie godzą się, aby nazwać tę stację de facto imieniem najważniejszego w ostatnim stuleciu wydarzenia w Warszawie i  jednego z najbardziej niezwykłych wydarzeń w polskiej historii – pokazuje, że ich zachowanie jest nie tylko antywarszawskie, ale również antypatriotyczne. To jest walka z polską historią a nawet w pewnym sensie z polską edukacją.

 

W podtekście tej decyzji pojawia się motyw polityczny. Ponoć samorządowcy Platformy nie chcą promować placówki dlatego, że jej pomysłodawcą był Lech Kaczyński...

Ta trzecia  sprawa pojawia się w kuluarach (choć nikt tego nie mówi tego oficjalnie). Ponoć radni boją się, że przez promowanie Muzeum Powstania Warszawskiego będą promować pamięć jego twórcy, czyli pana profesora Lecha Kaczyńskiego. A to już świadczy o ich dramatycznej małostkowości. I o takim ich kompletnym politycznym zeszmaceniu. Nie boję się użyć tego słowa.
Ale takimi śmiesznymi, małostkowymi gestami nie da się zabić pamięci Pana Prezydenta. Można tylko z politowaniem pokiwać głową. Bo jak się patrzy na tych ludzi to po prostu żałość ogrania.

Not .ansa

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych