O zapowiedzianej przez Ojca Świętego Benedykta XVI abdykacji dowiedziałem się od dziennikarzy, licznie zgromadzonych w sadzie warszawskim, gdzie odbywał się proces związany z zdarzeniem, które się łączy z Osobą poprzedniego Ojca Świętego, błogosławionego Jana Pawła II. Chodzi o proces posła Witolda Tomczaka, który w 2000 roku, ponad 12 lat temu w warszawskiej galerii Zachęta desperacko zaprotestował przeciwko profanacji wizerunku Papieża-Polaka.
Słuchacze Radia Maryja doskonale znają tę historię, która wstrząsnęła Polską. Galeria Narodowa Zachęta wyeksponowała rzeźbę włoskiego rzeźbiarza Cattelana, przedstawiającą postać papieża przywalonego meteorytem. Miliony polskich katolików uznała ten twór za akt naruszenia godności Papieża, setki tysięcy ludzi wysłało w tej sprawie listy protestacyjne. Poseł Tomczak, wobec bezskuteczności oficjalnych interwencji, w końcu wszedł do Zachęty i sam usunął kamień, przygniatający rzeźbę papieskiej postaci.
Warszawska prokuratura, na wniosek zagranicznej firmy ubezpieczeniowej, która ubezpieczała rzeźbę, oskarżyła Tomczaka o wyrządzenie szkody na kwotę prawie 40 tysięcy złotych. Za ten zarzut grozi kara do 5 lat więzienia.
Gdy Witold Tomczak poprosił mnie, jako prawnika i adwokata o profesjonalną obronę obronę, nie wahałem się ani sekundy. Nie ulega bowiem dla mnie wątpliwości, że poseł Tomczak działał w obronie wartości, które dla nas, katolików, są szczególnie drogie. Obrona Tomczaka to nie tylko obrona jego samego, ale i tych właśnie wartości katolickich.
Obronę opieram na dwóch filarach – pierwszy techniczny i drugi – prawno-moralny.
Techniczna jest kwestia szkody. Uszkodzenia pseudorzeźby Cattelana prokuratura wyceniła na 40 tysięcy złotych, ale jak dostrzegłem na podstawie lektury akt - jest to wycena wzięta z sufitu. Po incydencie w Zachęcie rzeźba została wywieziona do Paryża i tam podobno naprawiona przez francuskiego rzeźbiarza, który za naprawę wziął równowartość 40 tysięcy złotych. Tylko że nikt w Polsce nie widział ani tego rzeźbiarza, ani tej naprawy, ani faktury za wykonane prace. Podniosłem ten argument przed sadem i zadałem pytanie – a skąd pewność, że polski rzemieślnik nie naprawiłby tego dzieła za dajmy na to trzysta złotych?.
Mimo sprzeciwu prokuratora, sąd zgodził się z moim wnioskiem o wycenę kosztów naprawy przez biegłego odlewnika. Być może szkoda okaże się tak niewielka, że nie będzie w ogóle podstaw do procesu.
Drugi filar obrony ma wymiar prawno-moralny. Zasygnalizowałem go w postaci wniosku o zasięgnięcie opinii zakładu naukowego z zakresu socjologii religii, najlepiej z katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, w celu wypowiedzenia się, jakie znaczenie ma wizerunek Ojca świętego Jana Pawła II dla społeczności katolickiej w Polsce. Mówiłem przed sądem, że opinia zakładu naukowego z zakresu socjologii religii jest niezbędna dla prawidłowej oceny motywów postępowania Witolda Tomczaka, mających wpływ zarówno na ustalenia co do winy jak i co do ewentualnej kary. Subiektywnym motywem postępowania Tomczaka była chęć obrony wizerunku Ojca Świętego Jana Pawła II, a także wizerunku krzyża z ukrzyżowanym Chrystusem (taki krzyż znajdował się na stanowiącym element rzeźby pastorale). Niech zakład naukowy oceni, czy wizerunek Ojca Świętego Jana Pawła II stanowi dla polskich katolików przedmiot czci religijnej i w związku z tym nie powinien być przedstawiający w sposób, który uczucia katolików obraża.
Dla mnie nie ulega wątpliwości – mówiłem przed sądem - że dla katolików w Polsce wizerunek Ojca Świętego w ogóle, a wizerunek błogosławionego Jana Pawła II w szczególności, jest przedmiotem religijnej czci. Jako katolicy mówimy przecież „Ojciec święty”, osoba papieża, następcy św. Piotra na Ziemi, jest dla katolików objęta świętością, przekonanie o której nie każdy musi podzielać, ale każdy powinien szanować. Bo sfera wrażliwości religijnej człowieka pozostaje pod ochrona prawa.
Świętości się nie szarga, a ołtarzy się nie depcze, bo jak pisał Adam Asnyk
na nich się jeszcze święty ogień żarzy i miłość ludzka stoi tam na straży...
A już w szczególności nie depcze się i nie szarga świętości w miejscu takim, jak Galeria Narodowa. Sztuka ma swoje prawa, także prawo do prowokacji, ale prawo do obrażanie uczuć religijnych milionów katolików nie ma nikt, nie ma go także sztuka, choćby najbardziej eksperymentalna i awangardowa.
Tak jak większość opinii publicznej na świecie potępiała kilka lat temu publikacje karykatur świętej dla muzułmanów postaci proroka Mahometa, tak jak czymś z gruntu obrzydliwym jest jakiekolwiek szyderstwa z symboli judaizmu, co uznalibyśmy natychmiast słusznie za antysemityzm, tak nie może być zgody na przedstawianie symboli katolickich w taki sposób, który katolicy odbierają jako obrazę i szyderstwo z ich wiary. Tego wymaga nasz wzajemny ludzki szacunek i tolerancja, która nie może być wybiórcza i nie może polegać na tym, że się potępia obrażanie uczuć religijnych jakiejkolwiek społeczności, natomiast przyzwala się na obrażanie uczuć społeczności katolickiej.
Proces doktora Tomczaka, rozpoczęty w dniu ważnej decyzji Ojca Świętego Benedykta XVI, został odroczony do 13 maja, dnia rocznicy Fatimskiej i rocznicy zamachu na Ojca Świętego Jana Pawła II. Widzę w tym znak, że w procesie Tomczaka sprawiedliwości stanie się zadość.
(jest to treść mojego felietonu, wygłoszonego w Radiu Maryja 13 lutego br.)
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/151203-nie-szarga-sie-swietosci-nie-depcze-oltarzy-tolerancja-w-polsce-zaczyna-polegac-na-szacunku-do-wszystkich-symboli-religijnych-z-wyjatkiem-katolickich