O kontrowersyjnym scenariuszu przygotowywanej wystawie w Muzeum Śląskim i o problemach politycznych z niej wynikających rozmawiamy z prof. Zygmuntem Woźniczką z Zakładu Teorii i Historii Kultury Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.
wPolityce.pl: Jak na Górnym Śląsku ocenia się tworzoną wystawę w Muzeum Śląskim?
Prof. Zygmunt Woźniczka: Sytuacja jest tego rodzaju, że cały pomysł tej stałej wystawy jest pod względem merytorycznym niedopracowany i zawiera wiele błędów.
Przypomina to obraz kolonialny, w którym pokazuje się tak; że oto Niemcy przyjeżdżają i niosą kaganek oświaty wśród prostego ludu śląskiego, a elementem tego kaganka oświaty jest Kulturkampf. Na projektowanej wystawie nie zwraca się uwagi na element ucisku narodowościowego, dyskryminowania polskości, całego tego procesu ausrottung, czyli wykorzeniania polskości.
O Górnoślązaku pozytywnie mówi się tylko w kontekście niemieckim. Zaś o Zagłębiu Dąbrowskim jedynie w opozycji do Śląska. Polskość pojawia się w kontekście pejoratywnym. Stąd wiele istotnych spraw pominięto. To nie tylko państwotwórczą, polską role Piastów śląskich, związki Śląska z Polską w XV, XVI, XVII i XVII wieku ale i kwestię powstań śląskich, znaczącej roli Kościoła. Zmarginalizowano postać Wojciecha Korfantego przywódcy ludności śląskiej, która była poza Polska formalnie od czasów Kazimierza Wielkiego ale mimo to o Polsce nie zapomniała i do Polski dążyła. Gdzie można znaleźć w Europie podobny fenomen?
Obawiam się, ze taka prezentacja dziejów regionu spowoduje, ze tworzone muzeum zamiast łączyć i pokazywać wspólnotę, podzieli region ale i też może skłócić Górny Śląsk z resztą kraju.
Konwencja muzeum spotkała się z krytyką. Znany jest chociażby list czterech duchownych, w którym sprzeciwiają się scenariuszowi planowanej wystawy w Muzeum Śląskim. Czy krytyczne słowa są przyjmowane, rozpoczyna się dyskusja?
Dyskusja toczy się na łamach prasy czy na forach internetowych. Na tych ostatnich ze względu na anonimowość ma często bardzo ostry, aby nie powiedzieć „chamski” charakter. Krytyka pada nie tylko ze strony środowisk naukowych czy Kościoła. Mocno zaniepokojeni są kombatanci jak i potomkowie powstańców śląskich. Krytycznie zareagowali kresowiacy, których w ogóle nie uwzględniono w koncepcji wystawy. A przecież oni wnieśli bardzo duży wkład w życie kulturalne, polityczne ale tez naukowe regionu przede wszystkim po 1945 roku. Krytycznie nastawieni są też mieszkańcy Zagłębia Dąbrowskiego czy Podbeskidzia etc.
Otóż krytyka, np. ze strony duchownych, m.in. księdza profesora Jerzego Myszora, oraz innych w tym i przeze mnie, odpierana jest przez Leszka Jodlińskiego (dyrektora Muzeum Śląskiego – przyp. red.) i przez RAŚ jako przejaw poglądów politycznych, a nie merytorycznych. Skoro Ci państwo nie mają argumentów merytorycznych to wszystko sprowadzają do polityki. To tez metoda, która rodzi określone skojarzenia. Ale to ta grupa „wszechwiedzących” ma w swych działaniach poparcie Warszawy. Dowody? Pisma Ministerstwa Kultury.
Tutaj w wielu środowiskach mówi się, że politykom PO w Warszawie bardzo zależy na utrzymaniu koalicji z RAŚ. A RAŚ straszy, że jak nie utrzyma swojego dyrektora w Muzeum Śląskim zerwie koalicje. Dowodzi też, że jak, a jak przegra walkę o to stanowisko to będzie to dowodem krzywdzenia ambicji autonomicznych. Wielu zapomina że Muzeum Śląskie jest bardzo ważną placówką dla kształtowania regionalnej tożsamości i budowania polityki historycznej. Jaka ona będzie zależy w dużym stopniu od tego w czyich rekach będzie Muzeum Śląskie.
Skąd taka postawa polityków centralnych? Przecież to zabawa bardzo niebezpieczną kwestią.
Wynika ona stąd, że w ten sposób atomizują Śląsk. Rodzą się podejrzenia, że RAŚ potrzebny jest niektórym działaczom Platformy, żeby osłabić Górny Śląsk, i żeby skłócić go Zagłębiem Dąbrowskim a być może i z resztą kraju. Czy degradacja polityczna Śląska jest potrzebna władzom centralnym, bo lepiej zarządza się słabym, skłóconym regionem?
I jeszcze jedno. Piękne nowoczesne Muzeum Śląskie wybudowane przed wojną przez tak tutaj potępianego przez autonomistów wojewodę Michała Grażyńskiego za rzekomą „polską kolonizację Śląska”, zburzyli na początku II wojny światowej Niemcy z pobudek politycznych. A dziś my Polacy z pobudek politycznych nie możemy dogadać się merytorycznie. Szatański to istotnie, chichot historii.
Rozmawiał Sławomir Sieradzki
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/146814-ras-broni-sie-ze-nie-jest-ukryta-opcja-niemiecka-a-tymczasem-forsuje-wystawe-na-ktorej-o-gornoslazaku-pozytywnie-mowi-sie-tylko-w-kontekscie-niemieckim